piątek, 20 grudnia 2013

Statek - Stefan Mani

45.
Stefan Mani - Statek
Wydawnictwo WAB
Rok wydania 2012
ISBN 978-83-7747-683-3

Ta pozycja to konsekwencja lektury "Głosu" Arnaldura Indridasona. Postanowiłam doczytać coś z literatury islandzkiej, bo to raczej dla mnie dziedzina odległa. Zauroczona "Głosem" bez wahania sięgnęłam po "Statek" wierząc naiwnie, że wszystko co islandzkie musi być dobre, albo przynajmniej zaskakujące. Opinie czytane o "Statku" utwierdziły mnie w tym przekonaniu.
Książka zaczyna się dobrze, rzekłabym - bardzo dobrze. Kilka wątków pozornie niezwiązanych ze sobą, wątków niepokojących, zdawałoby się - od Sasa do Lasa, ale jednak zmierzających w jednym kierunku. Na  frachtowiec Per See.

Zbierają się na nim dziwne postaci, wybierają się w rejs, który ma się okazać piekłem. Ludzie zawrą pakt z Diabłem, a przyroda obróci się przeciwko nim. Szalejący na morzu sztorm, awarie systemu nawigacyjnego, brak kontaktu ze światem i frachtowcem rzuca niczym łupną orzecha.  Gdzie ją zagna żywioł?


Powieść chwalona na wielu blogach, ale ja byłam nią rozczarowana. Świetny początek, zaskakujące zakończenie, a w środku pustka, w której to autor próbował trzymać czytelnika w napięciu. Zbyt długo, zbyt jednostajnie. Znudziłam się strasznie, czekając z utęsknieniem na koniec. Ileż może rzucać czytelnikiem na miotanym przez żywioł statku?

A może to u mnie brak zrozumienia dla dokonań autora., może to moja bylejakość czytania i czytanie na czas ustawiły mnie negatywnie do powieści? Może... Dlatego książki nie odkładam do lamusa, by ponownie dla niej wrócić, tym bardziej, że opracowanie graficzne okładki robi na mnie wrażenie, bo taka jest barwa powieści: popielato-sina, złowroga.

Przeczytane w ramach wyzwań:
Trójka e-pik
Czytamy kryminały

sobota, 14 grudnia 2013

Mówisz - masz...

44.
Paul Arden - Cokolwiek myślisz, pomyśl odwrotnie.
Wydawnictwo Insygnis
Rok wydania 2008*
ISBN 978-8361428-52-7
źródło okładki - Empik

Książka zamówiona na jednym z portali nie doszła. W księgarni, gdzie miałam ją odebrać, Pani od Książek powiedziała, że nie ma i nie będzie. Nakład wyczerpany. Wędrując po innych portalach księgarskich przekonałam się, że to jednak nie tak. Książka widnieje na półce tu i ówdzie i jest do wzięcia. Kiedy dziecina wybierała się do województwa, napomknęłam, by zerknęła w półki w pewnej księgarni. Zerknęła i przywiozła dwa "Ardeny" ( Cokolwiek... i Nieważne... ). Prezencik, proszę - rzekła. Czyli, krótko mówiąc - mówisz i masz.

Jak już wspominałam gdzieś tu na blogu, poradników ci u mnie dostatek: jak chodzić prosto, żeby nie chodzić krzywo; jak jeść, żeby nie przytyć i jak przytyć nie jedząc; jak być szczęśliwym, nie mając kasy i jak mieć kasę, by być szczęśliwym. Prawdę powiedziawszy do końca udało mi się przebrnąć przez jeden poradnik, ale gdyby ktoś zapytał, co należy robić, by się uszczęśliwić przy pomocy owej recepty na szczęście, to i tak już nie pamiętam. Może powinnam była zrobić jak pewna moja znajoma, która chodziła wszędzie z "Potęgą podświadomości" pod pachą, a owa "Potęga" rozsadzana była przez co najmniej kilkadziesiąt kolorowych karteluszków, które informowały, w jakich miejscach znajdują się złote myśli ułatwiające nam życie. Nie wiem, czy znajoma jest szczęśliwa, bo to dalsza znajoma, a kontakty ograniczają się raczej do "dzień dobry", a i książki pod jej pachą dawno nie widziałam. Jakby co, to i ja ową książkę posiadam, ale nigdy nie przebrnęłam dalej niż poza cztery pierwsze kartki.

I oto stał cud. Lektura recepty na szczęście w wydaniu Ardena poza mną. A dlaczego? Bo było krótko, do rzeczy, dowcipnie i z mnóstwem anegdot. Może przesadziłam z tym "mnóstwem", bo książka liczy 143 strony, na stronie tekstu niewiele, ale to chyba niekonieczne, bo wszystko dopowiadają zamieszczone fotki. Nie wiem, czy komuś w czymś książka pomogła, zwłaszcza w karierze zawodowej, bo trzeba mieć nie lada odwagę, by z porad skorzystać. Próbujcie, bo mnie tej odwagi brak, ale książkę z przyjemnością przeczytałam.

Może jeden z rozdziałów? Tak, tak! To chyba rozdział, choć niepozorny objętościowo

Forsa. Z niej są pomysły
Jeśli jesteś kreatywną, rozpoczynającą karierę osobą, spróbuj nie myśleć o filmie, mediach czy podobnych sprawach. Pomyśl o pieniądzach. To będzie szczere.**

Niebagatelne znaczenie ma dla mnie wygląd książki i tu muszę przyznać, książka wydana niebanalnie. Nie wiem, jak wygląda książka w oryginale. Czy to ten sam format, identyczny sposób rozmieszczenia  fotek, tekstu? Czy pomysł edytorski wydania polskiego jest identyczny z oryginałem? Tak czy siak, choć książka starannie i ciekawie wydana, to jednak sama lektura książki to "droga przez mękę" - w sensie fizycznym. Książka jest tak sklejona, że dokładne obejrzenie fotografii, to ciągła rozterka rozchylić i rozłamać książkę, czy darować sobie szczegółowe oglądanie, choć fotografie korcą. Ot, choćby rzeźba Rona Muecka "Martwy ojciec" umieszczona na dwóch stronach tak sprytnie, że kryje przed wścibskimi pewien, było nie było, ważny obiekt anatomiczny. Ja wiem, że dopatrywanie się szczegółów anatomicznych w  rzeźbie o takim tytule może bulwersować, ale jestem przecież po lekturze "Cokolwiek..." (polecam fragment z Frankiem Zappą, to dopiero bulwersuje )


Przede mną następna książka Paula Ardena - Nieważne, jak dobry jesteś... I dobrze, bo autor intryguje, bawi, chciałoby się powiedzieć z rozpędu - uczy. Nie wiem, jak kogo, mnie może troszeczkę, ale na pewno do lektury wrócę. Nie będę naklejać kolorowych karteczek, bo ruszając tropem ilustracji, można szybko znaleźć, to co się chce.
Ach, miałam przecież parę słów napisać o autorze, ale podstawowe informacje może sobie znaleźć każdy, przytoczę zatem opinię zamieszczoną na stronie wydawnictwa Insygnis, bo jest dokładnie taka jak książka  Ardena.

„Błyskotliwy, zły, uroczy, porywczy i kompletnie obłąkany – Paul Arden to oryginał o nieprzeciętnej energii, obdarzony geniuszem twórczym, który w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem daje niesamowity efekt”. – Roger Kennedy, Saatchi & Saatchi ***

Oczywiście polecam, nawet bardzo. Będzie pysznie! -  jak mawia pewna gwiazda programu kulinarnego.

*     Nie wiem, jaki jest rok wydania tej książki. Rok 2008 jest rokiem premiery
**   Arden Paul, Cokolwiek myślisz (...), Insygnis, 2008 r., s. 101
*** Insygnis

Dopisek
Fota z książki moja własna. Nie pytałam nikogo o zgodę, bo może kazano by mi zapłacić jakąś gruba kasę, jak pewnemu facetowi za wykorzystanie wizerunku wieży Eiffla w reklamie. Arden nie zapytał, sfotografował wieżę, wariacje na temat zamieścił w książce  i nie zapłacił (szczegóły na stronie 89). Więc i ja nikogo nie pytam.

niedziela, 1 grudnia 2013

Listopadowe podsumowanie - kryminały polskie

Okazuje się, że zazwyczaj mieścimy się w normie. Miesięczna liczba przeczytanych kryminałów oscyluje pomiędzy liczbami15 a 20. I jak zawsze, każdy biorący udział w wyzwaniu jest na swój sposób zwycięzcą.

Viv
- Sierpniowe kumaki - Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski
 Moleslaw
- Drugi wątek - Joanna Chmielewska
 Melania K.
- Klin - Joanna  Chmielewska
 Wiki
- Kryminalny Wrocław - Marta Guzowska i in.
- Kocie worki - Joanna Chmielewska   
 Anetapzn
- Inspektor Kres - Agnieszka Turzyniecka
- Formacja trójkąta - Mariusz Zielke Gosia B.
- Śmiertelne zlecenie - Katarzyna Rygiel
- Ceremonia - Janusz Koryl 
 Monotema
Straszna noc - Antoni Marczyński
Korzeniec - Zbigniew Białas
 Skrzacik Katarzyna K.
- Wyszedł z domu i nie wrócił - Iwona Mejza
- Kryminalny Wrocław - Marta Guzowska i in. 
- Trup z Nottingham - Sasza Hady 
Aine 
- Wanda Chotomska - Dzień dobry
- Pięć melonów na rękę - Edmund Niziurski 
- Niewiarygodne  przygody Marka Piegusa - Edmund Niziurski
- Nowe przygody marka Piegusa - Edmund Niziurski


Dziś klasyfikację postawiłam na głowie - zwycięzca na końcu. Aine zaskoczyła pod każdym względem - ilości, dostosowaniem kryminałów do rzuconego hasła - trzy powieści Niziurskiego i kreatywnością - niebanalny "kryminał" - Dzień dobry Wandy Chotomskiej.  W hasło przewodnie też "wstrzeliły się" Melania i Moleslaw. Drugie miejsce, biorąc pod uwagę ilość, zajęła Kasia K. - Skrzacik. Cóż mogę powiedzieć jeszcze? Cieszy mnie każdy link do przeczytanej książki, wszystkim uczestniczkom wyzwania bardzo dziękuję za udział i zapraszam do kolejnej, grudniowej edycji. Dziś duże odstępstwo od reguł wyzwania : dodatkowo kryminał z kotem lub psem, niekoniecznie polski i niekoniecznie przeczytany dziś.
Skąd pomysł? Idzie zima, a bezdomnym zwierzakom szykuje się survival. Warto więc pomyśleć o nich i sprawę jakoś unaocznić. Dziś obrazek znaleziony na FB...


Jakieś propozycje literackie?

I jeszcze się pochwalę, z kilkunastu ogłoszeń adopcyjnych zamieszczonych na "Kociaczku", dwa kociaki znalazły stały dom. Niby nic, ale jak mówią: ziarnko do ziarnka...
Kod do kociaczkowego widgetu można pobrać na stronie Kociaczka - Internetowego Kącika Adopcyjnego. Mała rzecz, nie boli, a zamieszczona na blogu - działa cuda. Pozdrawiam wraz z szukającą domu szylkretą Lonią z Głogowa.



  • Piękna Lonia szuka domu! Kochana koteczka o ślicznym, szylkretowym umaszczeniu bardzo chciały mieć własną chatę i swojego człowieka do miziania :) Ma ok. 2-3 lat, jest dosyć spokojną kicią. Zapowiada się na domowego leniucha.
    Jest wysterylizowana, zaszczepiona oraz zaczipowana. Przebywa w schronisku dla zwierząt.

  • Płeć: Kotka, 2 lata
  • Ogłoszenie: 3481
  • Miasto: Głogów (Dolnośląskie)
  • Opiekun: GSPZ AMICUS
  • Osoba kontaktowa: Jagoda Kosmala
  • Numer telefonu: 667 966 567
  • Imię: Lonia
  • Kolor: szylkret
  • Waga: 3-4 kg
  • Po kastracji
  • Aktualne szczepienia
  • Książeczka zdrowia 
Grudniowe dokonania: 
Melania K.

środa, 27 listopada 2013

Straszna noc. Powieść morska - Antoni Marczyński

43.
Antoni Marczyński - Straszna noc. Powieść morska
Towarzystwo Wydawnicze Rój
Rok wydania 1930
Źródło fotografii

Bardziej ciekawostka niż wielka literatura. Książkę oczywiście przeczytałam.  i jak to w powieściach z tamtego okresu, atmosfera  trąci "Znachorem". Wiem, wiem, że to niefortunne porównanie, bo pierwsze wydanie "Znachora" Dołęgi-Mostowicza ukazało się siedem lat po "Strasznej nocy" Marczyńskiego, ale trudno zaprzeczyć, że klimaty podobne, może z tą różnicą, że powieść Marczyńskiego posiada wątek kryminalny i można ją nazwać od biedy powieścią sensacyjną, choć sam autor nadał powieści podtytuł - powieść morska. Jak zwał tak zwał, akcja powieści wartka, zaskakująca, obfitująca w zaskakujące wydarzenia.
Rodziny Owsików i Kohnków nie żyją ze sobą w zgodzie. Stary Khonke zaleca się do Owsikowej wbrew jej woli, za co zostaje pobity przez Owsika. Ale to nie koniec powodów do wrogości. W jednej z akcji ratowniczych ginie syn Khonkego - Tomasz, za co stary Khonke oskarża ukochaną wychowanicę Owsika. Wychowanica Owsiaków też cudem uratowana z topieli morskiej. Jest i trup. Stary Khonke zostaje brutalnie zamordowany. Podejrzani zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale najbardziej podejrzany jest stary Owsik. Czy zabił? Każdy z podejrzanych coś ukrywa, ale morderca zostaje zdemaskowany.

Powieść, która ukazała się w roku 1930, już w roku 1931 doczekała się ekranizacji i nic w tym dziwnego, bo powieść ma wszystko, co się w filmie sprawdza: skonfliktowane rodziny, miłość, morderstwo, a przy tym "okoliczności przyrody" sprzyjające potęgowaniu atmosfery zagrożenia, wszak akcja dzieje się na Helu.

 Kadr z filmu.

Sam Marczyński pisał oprócz powieści scenariusze do filmów. To bardzo ciekawa postać. Pisarz urodził się w Poznaniu. W roku 1917 ukończył  Zakład Naukowo-Wychowawczy Ojców Jezuitów w Chyrowie, studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w roku 1924 uzyskał tytuł doktora. Uczestniczył w walkach o obronę Lwowa (1918), od roku 1920 ochotnik Wojska Polskiego. W roku 1938 wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Zmarł w Nowym Jorku w roku 1968.
Był pisarzem bardzo płodnym. napisał kilkadziesiąt scenariuszy,  kilkaset nowel, humoresek i felietonów oraz ponad 40 powieści.  Jego nazwisko cenzura PRLu wymazała skutecznie z literackiej mapy Polski. W roku 1951 wszystkie utwory Marczyńskiego znalazły się na liście książek zakazanych, musiały zniknąć z bibliotek i półek księgarskich, a z czasem i z pamięci ludzkiej.


Pisząc o powieści Marczyńskiego zastanawiałam się, czy ta trącąca myszką powieść, trochę ckliwa, nie jest lepsza od produkowanych masowo współczesnych powieściach? Tu przynajmniej możemy podziwiać piękny język, bez neologizmów i slangu. Książka powstała bowiem w czasach, kiedy miano "pisarz" do czegoś zobowiązywało. Nie do pomyślenia było, by książka zawierała błędy, choć technologia wydawania książek była bardziej skomplikowana. Powieść polecam, bo to doskonała rozrywka i obowiązkowa lektura, choć rodem z lamusa.

Kto czytał powieści Marczyńskiego? Ręka do góry;)

Przeczytana w ramach wyzwania:
Czytamy polskie kryminały
Polacy nie gęsi
Trójka e-pik - edycja kwiecień 2013 - powieść, która została zekranizowana

wtorek, 26 listopada 2013

Broniewski w potrzasku uczuć. Listy Władysława Broniewskiego i Ireny Helman

42.
Broniewski w potrzasku uczuć
Dariusz Pachocki - wstęp, opracowanie i przypisy
Wydawnictwo MG
Rok wydania 2013
ISBN 978-83-7779-154-7

Przyznam, że biografie, listy, autobiografie to moja ulubiona literatura. Nawet najmarniejsze czegoś uczą. Książka wydana przez MG, zapewniam, do marnych nie należy i  jest to jedna z lepszych książek, jakie przyszło mi ostatnio czytać. "Listy" przybliżają postać Broniewskiego, a postać Broniewskiego wszak niebagatelna. W książce wprawdzie wycinek jego życia, ale jakże barwny i chyba mało znany, dotyczący romansu z Ireną Helman. studentką, dziewczyną 22-letnią, młodszą od Broniewskiego o 14 lat. Miłość trwała na przełomie lat 1933-1934 i choć Broniewski zarzekał się, że kontakty z Ireną definitywnie zakończył, to prawdopodobnie utrzymywał je jeszcze w roku 1935.

Trudno jednoznacznie określić kontakty Broniewskiego z Helmanówną. Helmanówna kochała szczerze, chciała z Broniewskim połączyć się na stałe, ale czy chciał tego Broniewski? Ja nazwałabym to uwodzeniem-zwodzeniem, a nie miłością. Mocno, jak na poetę, stąpał po ziemi. Nie był zaślepiony uczuciem, bezpardonowo wytykał Irenie błędy gramatyczne i rusycyzmy, jakie popełniała pisząc do poety, co raczej do wyznań miłosnych ma się nijako.  Prawda, że Broniewski rozdarty miłością między trzy kobiety, szczególnie zaś do córki Joanny-Anki, nie chciał wybierać. Najchętniej miałby je wszystkie pod jednym dachem. Ale w końcu wybrać musiał. Z Janiną się nie rozwiódł, córkę kochał całym sercem, a o Irenie Helman brak jakichkolwiek informacji z tego okresu.  Podczas okupacji była więziona na Pawiaku, wywieziona w nieznanym kierunku, przepadła bez wieści.


Książka "Broniewski w potrzasku uczuć" składa się z dwóch części. Pierwsza to fragmenty listów i komentarze Dariusza Pachockiego, druga to w całości publikowane listy Władysława Broniewskiego i Ireny Helman. Listów Ireny jest niewiele, głównie to listy poety stanowią zawartość tej części. Książka bogato ilustrowana fotografiami żony Janiny, córki Anki, samego Broniewskiego i rękopisami listów. Listy to nie tylko historia romansu poety, ale także kronika jego życia. Borykania się z kłopotami finansowymi i rodzinnymi, pracy w Wiadomościach Literackich (część listów do Ireny pisana była na papierze firmowym WL), pobytu w Związku Radzieckim i jego fascynacji tym krajem.


"Broniewski w potrzasku uczuć" to bogate źródło informacji o Broniewskim, choć prezentujące niewielki wycinek życia poety, życia barwnego, ale i tragicznego. Polecam, bo książka interesująca, z bogatym materiałem epistolograficznym i fotograficznym.

Dziękuję wydawnictwu MG za egzemplarz. Książka cudna.

Przeczytane w ramach wyzwań:
Czytamy z Listy
Polacy nie gęsi
Trójka epik - edycja wrzesień 2012 - literatura faktu

środa, 20 listopada 2013

14:57 do Czyty. Reportaże z Rosji - Igor T. Miecik

41.
Igor T. Miecik - 14:57 do Czyty
Wydawnictwo Czarne
Rok wydania  2012
Ebook format epub

Książkę kupiłam z dwóch powodów,.  A w zasadzie z trzech. Po pierwsze tytuł nieodparcie i sentymentalnie kojarzył  mi się z filmem "15:10 do Yumy". Po drugie zadziałał podtytuł - Reportaże z Rosji, a wiadomo - o Rosji można opowiadać bez końca, to temat szeroki jak rzeka i niekończący się jak kolej transsyberyjska. Po trzecie było tanio - "czteropak" czy jak kto woli "wielosztuk" za jakieś nieduże pieniądze, a wszystko to rodem  z Wydawnictwa Czarne. Od Nich, jak ogólnie wiadomo, można brać literaturę wszelkiej maści w ciemno, a reportaż w szczególności. To żadna reklama, bo z Czarnym mam na pieńku, ale mściwa nie  jestem i odpuszczam zniewagę, bo wydawnictwo darzę uczuciem, choć nieodwzajemnionym.

"14:57 do Czyty" to debiut książkowy Igora T. Miecika.  Przyznam, że ten zbiór reportaży kojarzy mi się z Hugo Baderem i jego "Białą gorączką".
Oczywiście tematycznie. Nie jest to, broń Bóg, jakikolwiek zarzut, bo zbiór ów jest pasjonującą lekturą, wciągającą jak Rosja Putina. Autor w zbiorku zamieszcza dwanaście reportaży, każdy ma swój ciężar gatunkowy, ale mnie najbardziej uderzyły trzy z nich: Miasto za kręgiem, Zmierzch dnia czterdziestego, Śmierć nie nosi modnych sukienek. Te trzy tytuły można zastąpić trzema hasłami: Kursk, Biesłan, Dubrowka. Te wydarzenia śledził cały świat z niedowierzaniem, z przerażeniem, zapartym tchem. Chodziło wszak o życie ludzkie, które w tych przypadkach nie okazało się dobrem najwyższym. Taka jest Rosja - wielka, nieprzewidywalna, rządząca się swoimi prawami. Lektura momentami wstrząsająca. Tropić będę teksty Igora Miecika.
Te publikowane w książce są tekstami pochodzącymi z "Polityki", obecnie autor współpracuje z "Newsweekiem". Dodam, że "14:57 do Czyty" uzyskała nominację do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego jako najlepszy reportaż roku opublikowany w Polsce. Więc książki rekomendować nie muszę, ale do czytania namawiam.

Plakat do filmu z roku 1957 "15:10 do Yumy"  - reżyseria Delmer Davis - źródło Filmweb

Przeczytane w ramach wyzwań:

wtorek, 12 listopada 2013

Na szczęście mleko - Neil Gaiman








40.
Neil Gaiman - Na szczęście mleko
Ilustracje Chris Riddel
Wydawnictwo Galeria Książki
Rok wydania 2013
ISBN978-83-64297-09-0

Przeczytałam migiem, choć zarzekałam się: żadnego fantasy. Oczywiście, gdyby książka przeznaczona była dla czytelnika dorosłego to pewnie poległabym. Muszę zatem wdrażać się do tego typu literatury cierpliwie stopniując trudności. Dlaczego postanowiłam przeczytać książkę dla  populacji mniej zaawansowanej wiekowo niż moja skromna a leciwa osoba. Książkę, tak myślę, przyswoi bez problemu zarówno sześciolatek jak i stulatek ( niczego nie insynuuję, a tym bardziej tego, że 6 i 100 to jeden poziom myślowy ). Ale do rzeczy...
Otóż mamusia, niestety, musi wyjechać i zostawić dwójkę dzieci pod opieką tatusia. Niby wszystko przygotowała, ale tatuś dał plamę. Zapomniał o kupnie mleka. Z czym dziecięcia zjedzą płatki śniadaniowe? Z sokiem pomarańczowym? A może z sokiem od ogórków? A może majonez? Chciał nie chciał, tata rusza do sklepu na rogu. Niby proste, ale tata przepada, nie ma go i nie ma. Kiedy w końcu się zjawia, opowiada dziwną historię. To co mu się przydarzyło jest wprost niewiarygodne, a spotkane przez tatę postaci wywołują  niedowierzanie. Ale jakie postaci? Toż na okładce jak wół stoi:

"Wewnątrz ( w książce - znaczy) absolutnie i stanowczo nie pojawiają się: Śluzowaci Zieloni Obcy, Międzygalaktyczna Policja, Piraci, Gniewni Bogowie Wulkanu Żądający Ludzkiej Ofiary oraz na pewno nie ma podróżującego w czasie balonu, którego pilotem jest profesor Stieg..."

To ja Wam powiem, że wydawca wpuszcza nas w maliny, bo wszystko to w opowieści Gaimana jest. Nie tylko opisane, ale i świetnie zilustrowane przez grafika Chrisa Riddella. Czarno-białe ilustracje, z mnóstwem szczegółów. Chciałoby się powiedziec bardzo realistyczne, ale w odniesieniu np do "wumpira", bo i one tam są, to jakieś trochę dziwne określenie.

Powiadają, że darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda. Ja zaglądałam z dużą przyjemnością, a co się uśmiałam, to moje. A oglądaniu obrazków nie było końca, sami popatrzcie...

gamoniowaty tatuś

Latająco-Kulowy-Transporter-Osobowy

I kucyki tam były

i dzieci, które sceptycznie odniosły się do opowieści rodziciela

PS. 
No może trochę z ta gamoniowatością tatusia przesadziłam ;)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Kapitan Żbik włącza kalkulator










Minął październik, pora na podsumowanie.
Przede wszystkim chcę podkreślić, że każdy link od uczestników wyzwania to dla mnie radość i wszystkim uczestnikom trwającym przy wyzwaniu bardzo jestem wdzięczna.

Szczególne uznanie należy się Melanii - 5 przeczytanych książek , Gosi B i Skrzacikowi, które przeczytały po 2 książki, oczywiście i pozostałym uczestnikom, bo swoje miesięczne czytelnicze minimum, wypełnili.
Brawo!

A oto październikowe dokonania:
Melania K.
- Łopatą do serca - Marta Obuch
- Dzikie białko - Joanna Chmielewska 
- Powiem wam jak zginął - Joe Alex 
- Złota mucha - Joanna Chmielewska
- Martwe jezioro - Olga Rudnicka
Gosia B.
- Kolor bursztynu - Hanna Cygler 
- Marika - Krzysztof Kotowski
 Skrzacik Katarzyna K.
- Morderstwo na mokradłach - Sasza Hady
- Podpalacz - Wojciech Chmielarz
 Ja
- Martwa laleczka - Edward Mogilski
Moleslaw
- Zbrodnia w efekcie - Joanna Chmielewska
anetapzn 
- Kroniki Klary Schulz. Sprawa pechowca - Nadia Szagdaj
- Formacja trójkąta - Mariusz Zielke
Aine
- W niebie na agrafce - Iwona Grodzka -Górnik
Agnesto
- Literat - Agnieszka Pruska
Wiki
Kocie worki - Joanna Chmielewska


***
W tym miesiącu dodatkowo dopisujemy przeczytane ( w przeszłości i w listopadzie ) książki autorstwa Edmunda Niziurskiego, który odszedł w 9 października 2013. Nie z kryminałów on słynął, ale z fantastycznych książek dla młodzieży.
Dziś trafiłam na blog Maki w Giverny, na którym to znalazłam dwa wzruszające teksty o panu Edmundzie i które serdecznie polecam:
Odejścia, które bolą - opublikowano 11 października 2013
List od Niziurskiego i wysyłanie życzeń autorowi - opublikowano 6 lipca 2013

***
I niespodzianka dla uczestników październikowej edycji wyzwania - dla chętnych ( zgłoszenie chęci udziału w komentarzu ) do wylosowania książka  Doroty Combrzyńskiej-Nogali "Drewniak" pochodząca z moich zbiorów. Nie jest to stricte kryminał, ale emocji podczas czytania co niemiara.

Wydawnictwo MG rok wyd. cop. 2012

I pierwsze listopadowe dokonania :
Wiki
- Kryminalny Wrocław - Marta Guzowska i in.

Anetapzn
- Inspektor Kres - Agnieszka Turzyniecka

Viv
- Sierpniowe kumaki - Violetta Sajkiewicz, Robert Ostaszewski

Aine 
- Wanda Chotomska - Dzień dobry
- Pięć melonów na rękę - Edmund Niziurski 
- Niewiarygodne  przygody Marka Piegusa - Edmund Niziurski
- Nowe przygody marka Piegusa - Edmund Niziurski


Skrzacik Katarzyna K.
- Wyszedł z domu i nie wrócił - Iwona Mejza
- Kryminalny Wrocław - Marta Guzowska i in. 
- Trup z Nottingham - Sasza Hady 

Melania K.
- Klin - Joanna  Chmielewska

Gosia B.
- Śmiertelne zlecenie - Katarzyna Rygiel
- Ceremonia - Janusz Koryl

Moleslaw
- Drugi wątek - Joanna Chmielewska


Monotema
Straszna noc - Antoni Marczyński
Korzeniec - Zbigniew Białas

czwartek, 31 października 2013

Kleo i ja - Helen Brown

39.
Helen Brown - Kleo i ja
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Data wydania 13.06.2012
Ebook - format ePub
Rozmiar pliku 779 kB
ISBN 978-83-10-12087-8
Okładka - Virtualo

Oto jedna z książek kocich z mojego zbioru. Nigdy nie zastanawiam się nad kupnem książki, kiedy na okładce widnieje kot. Nic mnie nie powstrzymuje przed kupnem kociego tytułu i dziwić się trudno, bo koty towarzyszą mi od 15 lat. Koty różnej maści i różnego usposobienia.

"Kleo i ja" to książka o kotce,  która zawojowała serca Brownów, choć znalazła się u nich w okolicznościach tragicznych i była w tym momencie najmniej potrzebną istotą.
Podtytuł książki - "Jak szalona kotka ocaliła rodzinę" jest tu chyba pewnym nadużyciem, bo rodzina Brownów, było nie było,  rozpadła się. Państwo Brown się rozstają. Nie zapobiegła temu ani kotka, ani narodziny dziecka, ani poważna choroba ich młodszego syna.  Zgodzę się z tym, kotka była w pewnym sensie podporą dla poszczególnych członków rodziny, pozwalała zapomnieć o nieszczęściach, a jeśli nie zapomnieć, to jakoś się z nimi godzić.

Dziwnie to pewnie brzmi dla tych, którzy kota nigdy nie mieli, ale z kotem można pogadać. Ba, kot potrafi odpowiadać. Mruknięciem, miauknięciem, a kiedy znużą go twoje smęty - rozdzierająco ziewa. Kot staje się, nie wiedzieć kiedy, pełnoprawnym członkiem rodziny i jej powiernikiem. Tak też było u Brownów. Kleo była kocim ewenementem, towarzyszyła Brownom przez 23 lata. Taki wiek u kota jest raczej niespotykany.

Nie potrafię obiektywnie ocenić książki, gdzie bohaterem jest kot. To szalenie sympatyczne i mądre stworzenia, choć bardzo niezależne. Tym, którzy zastanawiają się nad przygarnięciem zwierzaka, książkę polecam, bo o czym pisałaby Helen Brown, gdyby nie miała Kleo? Nie twierdzę, że życie miała nudne, ale nie tak interesujące, jak z kotem.

A i mnie w towarzystwie dwóch kotów się nie nudzi. Zastanawiam się właśnie nad kolejnym "tymczasem". Może mnie wybierze, bo jak twierdzi Helen Brown: To kot wybiera właściciela, a nie odwrotnie.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Trójka e-pik: powieść - optymistyczna książka na jesienną chandrę
Czytamy z listy

poniedziałek, 28 października 2013

Lou Reed

Słucham Lou Reeda płyty New York
Kocham Cię jak nigdy dotąd
Coś się zmieniło bez wątpienia
Znów mamy sobie coś do powiedzenia... Śpiewał Muniek Staszczyk

2 marca 1942- 27 października 2013

Tymczasem...

3.
... "tymczas" się wyprowadził. Zagościł w nowym domu i dręczy innego kociego rezydenta. Tośka, bo takie otrzymała imię, traktuje ośmiokilowego kocura jak zabawkę, zapędza go w kozi róg, tj na szafę, gdzie chroni się prześladowany nieszczęśnik. Czy coś się zmieni? Zapewne. Ale kiedy Tośka dorośnie i zrozumie, że jej pobratymiec nie jest większą maskotką ani myszą, która można unicestwić.

A tymczasem, tęskno mi za kociczką. Darowałabym jej te skoki z pralki na moją głowę, kiedy pracowicie zmiatałam rozniesione po całej łazience żwirki.



Spróbuj mnie złapać!

Siłą przytrzymana

Będziemy pływać?

niedziela, 27 października 2013

Głos - Arnaldur Indridason









38.
Arnaldur Indridason - Głos
Wydawnictwo Biblioteka Akustyczna
Data wydania 28.08.2013
Audiobook
Nośnik 1 CD mp3
Czas nagrania 8 godz. 32 min.
Czyta Andrzej Ferenc

Islandia to dla mnie muzyka i gejzery. O gejzerach uczono mnie w szkole podstawowej i głęboko zapadły mi one w pamięć. Muzyka to już czasy późniejsze, kiedy to moja rodzina zapadała w mroczny nastrój słuchając Sigur Ros, bądź śledziła wyczyny, nie tylko muzyczne skandalistki islandzkiej - Bjork. Jeśli o literaturę idzie, to gdzieś w tyle głowy kołaczą mi dwa tytuły - "Dzwon Islandii" Laxnessa i "101 Reykjavik" Helgasona. O ile pierwsze nazwisko wymieniam z pamięci ( było nie było - noblista ), to po drugie sięgam do internetowej ściągi. Żadnej z wymienionych książek nie przeczytałam, choć tytuły "kwitną" na mojej liście od dobrych paru lat. I taka oto jest moja znajomość Islandii.


Kiedy więc Biblioteka Akustyczna zaproponowała mi wysłuchanie audiobooka, byłam zdecydowanie na tak, w ofercie bowiem ujrzałam powieść islandzką, rekomendowaną przez samego Harlana Cobena, laureata prestiżowej nagrody literackiej dla powieści  kryminalnej - Edgar Poe Award.


"Głos" jest to piąta z kolei powieść cyklu kryminalnego o detektywie Erlendurze Sveinssonie ( ach, te nazwiska ), której akcja toczy się w Reykjaviku, a ściślej w jednym z największych hoteli tego miasta i nie wykracza prawie poza jego mury. W tymże hotelu zostaje znalezione ciało portiera, w pokoiku, który zajmował od bez mała 20 lat. Kim był? Jaka była jego przeszłość? Dlaczego zamieszkiwał w warunkach mniej niż skromnych, ale z portretem amerykańskiej gwiazdy dziecięcej - Shirley Temple na ścianie. Znalezione ciało portiera w stroju Świętego Mikołaja,  obnażonego od pasa w dół, jest nie lada wyzwaniem dla Erlendura Sveinssona, ale śledztwo posuwa się naprzód. Ale czy to właśnie postęp śledztwa stanowi clou powieści? Otóż nie. Centralnym punktem jest dziecko, dziecko borykające się z problemami, pozostawione same sobie. Dziecko z poczuciem winy za śmierć kogoś bliskiego, dziecko maltretowane, dziecko genialne nie potrafiące zadowolić najbliższych żądających więcej i więcej, dziecko wobec pedofilii, dziecko uciekające w narkotyki, prostytucję, a więc sprawy, z  jakimi świat boryka się współcześnie.

Interesująca jest też konstrukcja książki. Akcja powieści toczy się na kilku poziomach czasowych: śledztwo w sprawie śmierci portiera, w tle - śledztwo, które prowadzono w sprawie dziecka maltretowanego przez ojca (?), dzieciństwo i śmierć brata Erlendura, które to wydarzenia kładzie cień na całe dorosłe życie detektywa.

Zamiast swojej rekomendacji przytoczę opinię Cobena, z którą się zgadzam, choć moja opinia dotyczy w tym przypadku tylko jednego tytułu. Myślę, że nie ostatniego:
 Najlepsza seria kryminalna, jaką czytałem [...] Arnaldur Indriðason stał się zresztą międzynarodowym fenomenem literackim. Dlaczego? To proste: jego powieści są intrygujące, autentyczne, a przy tym liryczne. Nie mogę się doczekać kolejnych!

I jeszcze słowo na zakończenie o lektorze, wszak lektor to drugi autor audiobooka. Jego głos może sprawić, że najlepsza powieść, stanie się dla słuchacza udręką. Tu, narracja Andrzeja Ferenca była wyważona, spokojna, bo nic tak nie psuje odbioru, jak nadmierna ekspansja lektorskiego "ja"i  nadmierna teatralizacji głosu. Brawo. Audiobooka wysłuchałam z przyjemnością.


Powieść wysłuchana w ramach wyzwań:
Trójka e-pik - powieść z dwutorową akcją
Czytamy kryminały

środa, 23 października 2013

Dotarła do mnie książka

Dziękuję autorce bloga  "Moleslaw@blog czyli tartinki i nie tylko" za książkę, mam nadzieję posłać ją dalej...

Recenzję książki "Życiorys własny przestępcy" można znaleźć na wspomnianym wyżej Moleslaw@blog

wtorek, 22 października 2013

Tymczasem...

2.
... leczymy się. Na rogówce niewielki ślad, nie słychać kichania i układ pokarmowy wraca do normy. Jeszcze, jak wszystko pójdzie dobrze, jeden zastrzyk, powtórne odrobaczanie i Tymczas będzie jak nowy. Zastanawiałam się nad imieniem dla koteczki, ale nie zdecydowałam się jej nazywać inaczej, niż "tymczas", by się nie przyzwyczajać i nie przyzwyczajać kotki. I słusznie, bo oto jest szansa na nowy dom i kocia ma już wybrane nowe imię przez nowych opiekunów. Na razie jest u mnie, do czasu póki sytuacja zdrowotna koteczki  nie unormuje się. Zapewniam jednak, że nie jest źle, kotka ma dobre samopoczucie i energii w nadmiarze.

 Hura, sznurówki przyszły

Plac zabaw

Wyschłam już?

I jeszcze książkowo.  Przy okazji decyzji o zapewnieniu kotu domu tymczasowego, moje oko w empiku wyłowiło książkę. Kupiłam. I tak, zanim ktokolwiek zdecyduje się na założenie domu tymczasowego, niech pozwiedza zaprzyjaźnione DT, albo przynajmniej zajrzy do tej książki. Rozpatrzy wszystkie "za" i "przeciw", ale tych "za" będzie więcej, bo podglądanie takiego szaleńca, to sama przyjemność, a że zakopie czasem Twój kosmetyk w kuwecie, jakie to ma znaczenie?
Pozdrawiam wszystkich wolontariuszy z podziwem za to, że im się chce.

niedziela, 20 października 2013

Czytanie z listy

 Na punkcie list wszelakich dotyczących książek, mam fioła. Na jednym z blogów znalazłam nawet takie wyzwanie. List  u mnie co niemiara, a w większości to ulubione serie wydawnicze, listy tematyczne, ale dziś nie o nich pisać będę. Dziś będzie o liście zakupów książkoholika. Znacie stronę Upoluj Ebooka? Jest tam świetny programik, niespecjalnie skomplikowany, gdzie wyszukuje się kupione ebooki. W statusie książki określamy, w jakiej księgarni kupiliśmy (do wyboru) i odhaczamy opcję: czytam bądź już przeczytałam. Postanowiłam oblecieć swoje wirtualne księgarnie i sprawdzić, jaki jest mój stan posiadania. Wklepać przy okazji w biblioteczkę posiadane dobra. Wynik mnie zaskoczył! Zaskoczył, to mało powiedziane. Wynik mnie poraził. Żeby się wykaraskać spod zakupionych książek, musiałabym czytać jedną książkę dziennie, bo oprócz wirtualnego druku, na parapecie i pod... spowija zapomnienie pokaźne ilości książek tzw namacalnych. Listę owych wirtualnych książek postanowiłam nazwać "czytelniczym rachunkiem sumienia" Jak się prezentuje? Aż boję się przyznać, ale raz kozie śmierć, choć kozy* to zwierzęta piękne i ze wszech miar zasługujące na uwagę. Dobra, bez zagadywania. Lista! Bez nazwisk, bo zajęłoby mi to zbyt wiele czasu.
1. Irlandia Jones Poszukiwany
2. Gdański depozyt
3. Strzeż się psa
4. Farma lalek
5. Idealne matki
6. Dożywocie ( ale nie to Fredry)
7. Handlarz śmiercią
8. Inne drogi, inne światy
9. Iriomote - wyspa dzikich kotów - recenzja
10. Jadę sobie
11. Korona śniegu i krwi
12. Moim kolorem będzie czerwień  - recenzja
13. Rzeka zimna   - recenzja
14. Tajemnica Edwina Drooda
15. Teresa Raquin
16. Zaopiekuj się moją mamą
17. Korzeniec
18. Martwa laleczka  - recenzja
19. Morderstwo na mokradłach
20. 14:57 do Czyty- recenzja
21. Alfred Hitchcock. Nieznana historia Psychozy
22. Byliśmy przyszłością
23. Ja, Urbanator*
24. Kaprysik*
25. Książka twarzy
26. Kuna za kaloryferem*
27. Metro 2033*
28. Najdziwniejsze kraje
29. Niemiecka jesień
30. Picie. Opowieść o miłości
31. Plan Sary
32. Polonez na polu minowym
33. Sex na wysokich obcasach
34. Sex Wars
35. Tequila Oil
36. Umarli tańczą
37. Wizja lokalna
38. Wysoki zamek
39. Bogowie łakną krwi*
40. Dom nad Lutnią
41. Emancypantki T.1*
42. Emancypantki T.2*
43. Kleo i ja - recenzja
44. Kota Mruczysława poglądy na życie*
45. Kura pisząca
46. Piąta aleja, piąta rano
47. Wyspa pingwinów*
48. Boska trucizna
49. Czarna wołga
50. Garet dorasta
51. Janko Muzykant - recenzja
52. Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie
53. Margot
54. Zaklęty dwór*

--------  dokupione

55. Broniewski. Miłość, wódka, polityka
56. Ślubna suknia - recenzja
57. Cokolwiek myślisz,  pomyśl odwrotnie - recenzja
58. Nieważne, jak dobry jesteś, ważne, jak dobry chcesz być
59. Nadchodzący sztorm - recenzja
60. Wściekły sztorm
61. Krwawy sztorm
--------- nadesłane
- Broniewski w potrzasku uczuć - recenzja
- Brzechwa nie dla dzieci
- Tuwim wylękniony bluźnierca
- Pan Przypadek i celebryci - recenzja
- Marynarka recenzja
- Pan Przypadek i korpoludki - recenzja


Straszne? Straszne. Te z gwiazdkami dawali darmo, to wzięłam. Prawdę mówiąc, tych gwiazdowych lektur byłaby druga pięćdziesiątka, ale o tym opowiem innym razem. Jest tu jeszcze parę przeczytanych, ale wykreślę je, kiedy napiszę o nich jakieś notki.
--------------------------

* Tak mnie naszło z tą kozą na wspomnienie  książki "Wyspa z mgły i kamienia". Był tam hodowca kóz kiri-kiri. Nie wiem, czy to jest akurat greckie kiri-kiri, ale grecka koza na pewno i do tego piękna. Gdybym mieszkała na wsi, hodowałabym kozy, jak Hadziukowa, nie zapominając o kotach .

sobota, 19 października 2013

Martwa laleczka - Edward Mogilski






37.
Edward Mogilski - Martwa laleczka
Wydawnictwo Koobe
Data wydania 15.08.2013
Ebook - plik ePub

 Edwarda Mogilskiego nie znam, o książce dowiedziałam się przypadkiem, choć wydawałoby się, że w miarę systematycznie śledzę kryminalne zaułki wirtualnych światów literackich. Książka ukazała się w sierpniu 2013 i tylko w formie ebooka, co mi osobiście nie przeszkadza. A nawet ma zaletę, że nie muszę borykać się z problemem, gdzie książkę upchnąć - na parapet, pod parapet, do skrzyni pościelowej w tapczanie czy w inne niegodne dla literatury miejsce.

Ale nie o problemach powierzchniowych miało być, a o książce Mogilskiego. Jak sam tytuł wskazuje i rozlany czerwony lakier na okładce, było kryminalnie i krwawo. Bohater, Adam Zalewski, prywatny detektyw zmaga się z duchami przeszłości, nadszarpniętą psychiką, kłopotami finansowymi i "durnymi" sprawami. Jest prywatnym detektywem, który niekoniecznie jest tak efektownie skuteczny jak James Bond czy inny Columbo. Chociaż - pewnych cech "columbowych" Adasiowi odmówić nie można - dociekliwości i raczej mało eleganckiego wyglądu. Do Adama Zalewskiego zgłasza się klientka, która podejrzewa męża o zdradę. Sprawa wydaje się być prosta i banalna, a honorarium choć małe, to łatwe do zdobycia. Na pozór. Zaliczka, która miała wpłynąć na konto Zalewskiego, nie wpływa. Umawia się zatem z klientką, która ma dostarczyć pieniądze osobiście. W umówionym  miejscu znajduje jednak jej zmasakrowane ciało. Komu zależało na śmierci Alicji Morawskiej-Kopeć? Choć minęło pół roku, niewyjaśniona sprawa dręczy detektywa, postanawia wyjaśnić zagadkę do końca. Rusza tropem mordercy, a za nim korowód psychopatów, morderców, kombinatorów i szemranego towarzystwa. Co się za tym wszystkim kryje? Zagajewski otumaniony psychotropami, dręczony koszmarami, zaliczający kolejne wpadki, narażający najbliższych, drąży sprawę Alicji Morawskiej-Kopeć. Czy skutecznie? Oto jest pytanie.

 Sam bohater powieści w wielu recenzjach oceniany jest negatywnie:
 Poznajcie Adama Zalewskiego. To nie jest typ detektywa, któremu chcielibyście powierzyć własną sprawę. (...) To nie jest tez typ kolesia, którego chcielibyście zabrać na piwo; jest gburowaty, szorstki, a do tego z pewnością wpakowały Was w jakieś kłopoty.
Nie polubiliście Adama. Z wzajemnością.*

No cóż, na przekór wszystkiemu, ja  Adama polubiłam. To zupełnie fajny facet. Może trochę niepoukładany.Nagminnie łamiący prawo, jeżdżący po pijaku, czego absolutnie nie pochwalam, ale... Zalewski da się lubić.

Książkę polecam, to dobry kryminał. Szczególnym atutem jest to, że książka napisana jest w pierwszej osobie, co dodaje wiarygodności postaci i wydarzeniom, które choć drastyczne momentami, a język dosadny, to jednak w przekazywane przez bohatera tracą ostrość. I chwała autorowi za to, bo scen dosadnie drastycznych nie znoszę.
PS. I jeszcze jedno. Niech Was nie zmyli czerwony lakier na okładce. Laleczka miała tipsy bodajże niebieskie ( czy zielone, o matko, nie pamiętam )

* z opisu książki  na stronie Koobe.pl

Dodatkowe informacje o książce i autorze:
Martwa laleczka w kooobe
Wywiad z autorem
Fanpage książki na Facebooku
Blog autora

I jeszcze ... na parapecie, pod parapetem. Dodam tylko, że niszczarki nie używam do niszczenia książek


Przeczytane w ramach wyzwań:
Polacy nie gęsi
Kryminalne wyzwanie
Czytamy z listy
Czytamy kryminały 
Trójka e-pik - edycja maj 2013 - kryminał polskiego autora (mężczyzny)
Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni

środa, 16 października 2013

Tymczasem...

 1.
... w domu zamieszkał tymczas*. Nigdy nie miałam zamiaru bawić się w DT**, ale nie można przewidzieć pewnych wypadków. Podczas spaceru, po jednej z pierwszych chłodnych nocy w trawie w słonku wygrzewało się małe kociątko. Maciupkie, ale brzuchate. Wywiad w pobliskiej przychodni naświetlił sprawę: kociak pokazał się w okolicy kilka dni temu z matkę, matka zniknęła, a kociak od dwóch dni błąka się sam po okolicy. Pracownicy ulitowali się nad maleństwem i dokarmiali je, zrobili tyle, ile mogli. Kocię najadało się bezrozumnie jak to u kotów bezdomnych bywa, stąd balonowe brzusio.
Po kontakcie z TOZem, który stanął pod kocią ścianą płaczu, zdecydowałam, że kota, a w zasadzie kotkę, przygarnę na tymczasem, a potem może ktoś zapewni stworzeniu stały dom. Żeby nie było tak całkiem prosto, nadmienię, że w domu mam dwie rezydentki, więc maluch musiał trafić najpierw na przegląd do kliniki weterynaryjnej, bo wiadomo co może takie bezdomne stworzenie ze sobą w bagażu dostarczyć. A więc podstawowe zabiegi i diagnoza: kocia grypa. Co za tym idzie kwarantanna. Jedyne miejsce, w którym mogę umieścić kota z całym wyposażeniem to łazienka. I tak zaczyna się nasze obcowanie pod wspólnym dachem i ekwilibrystka łazienkowa, gdzie metr kwadratowy powierzchni zajęła kotka z legowiskiem, dwiema miskami na jedzonko i ... kocim WC.

Dlaczego o tym piszę tu na blogu książkowym? Bo wszystko zaczęło się od książki Helen Brown "Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę", kiedy to zbudziwszy się nad ranem, pierwszej chłodnej nocy tej jesieni, postanowiłam dokończyć lekturę książki. Skończyłam, tonąc we łzach, obłożona stertami zużytych chusteczek higienicznych. A potem był spacer w jesiennym słońcu. I szara kulka w trawie...

 --------------------
*      tymczas - kot czekający na adopcję
**    DT - dom tymczasowy

wtorek, 15 października 2013

Wyspa z mgły i kamienia - Magdalena Kawka

36.
Magdalena Kawka - Wyspa z mgły i kamienia
Wydawnictwo MG
Rok wydania - 2013
ISBN 978-83-7779-097-7

O książce przyszło mi pisać bladym świtem w dzień po ogłoszeniu wyników Festiwalu Literatury Kobiecej Pióro & Pazur.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ Magdalena Kafka była główną laureatką pierwszej edycji festiwalu. Piórem została nagrodzona Jej książka "Rzeka zimna". Książkę kupiłam pod wpływem informacji o premierze nowej powieści pani Magdaleny "Wyspa z mgły i kamienia".  Czekając na nowy tytuł, przeczytałam ten nagrodzony. O książce pisałam jakiś czas temu, więc odsyłam do notki. Powiem tylko, że dziś po lekturze "Wyspy" mogę stwierdzić z całą stanowczością, że "Wyspa..." jest zdecydowanie lepsza.
O czym traktuje? W skrócie mozna by napisać tak:
Julia, kobieta dojrzała, po odejściu partnera decyduje się na zmianę swojego życia. Zmiana to radykalna. Jako miejsce stałego pobytu wybiera Kretę. Mimo protestów dorosłych córek sprzedaje odziedziczone po przodkach kamienice i kupuje dom na Krecie.
Pewnie większość czytelniczek powie: To już było. Tak było, ale przejścia głównej bohaterki to tylko pretekst do opowiedzenia o Krecie - jej historii - tej starożytnej "ceramowskiej" i tej nowszej - traktującej o tragedii mało znanych miejscowości w czasach II Wojny Światowej. Może tej historii dużo nie ma, ale odgrywa ona w powieści rolę dominującą, ze względu na tragizm wydarzeń. Oto mała wieś kreteńska Kandanos, która została starta z powierzchni ziemi. To był odwet Niemców za udział ludności cywilnej w walkach z niemieckim najeźdźcą. Rozstrzelano 180 mieszkańców wioski, a następnie podpalono zabudowania.  Wciąż straszą upiory przeszłości, wciąż tragiczne wspomnienia są żywe. Odeszli oprawcy, pojawiają się ich potomkowie, którym nie  wybacza się czynów ojców.

I inna miejscowość - Falasarna i jej historia, choć sięgająca dawniejszych dziejów - starożytności. Kiedyś starożytny port na zachodnim wybrzeżu wyspy. Starożytna Falasarna była gniazdem piratów. Przy pomocy sygnałów świetlnych wabili oni przepływające statki, które rozbijały się o skały, by wreszcie paść łupem piratów. Historia ta przypomina mi pewna książkę, która zrobiła na mnie duże wrażenie. To książka Akiry Yoshimury "Zagłada". W powieści tej mieszkańcy pewnej starożytnej wioski trudnią się podobnym procederem jak piraci z Falasarny, nie dla zysku wprawdzie, ale ze straszliwej nędzy.

Powieść przywołuje wiele skojarzeń literackich, podpowiada tytuły Herbarta, Kazantzakisa, a dla mnie osobiście każe wrócić do Cerama i Yoshimury. Powieść  prowokuje do poszukiwań wiadomości o miejscach, których historię napisało życie, momentami okrutne.  Polecam zatem "Wyspę z mgły i kamienia" serdecznej uwadze ..




Wyzwania:
Polacy nie gęsi

I jeszcze tytułem uzupełnienia:
Polecam blog Magdaleny Kawki, gdzie znajdziecie fotki ilustrujące powieść.
świetny pomysł, szkoda, że nie ma ich w książce.

poniedziałek, 7 października 2013

Joanna Chmielewska nie żyje

1932 - 2013


Przyznam, że wiadomość mnie zszokowała, zawsze  wydawało mi się, że życie znanych i uznanych jest wieczne. I pewnie w jakimś sensie jest... Zostawiła po sobie spuścizną pokaźną (źródło):
  • 1964: Klin (ekranizacja  reż. Jan Batory)
  • 1966: Wszyscy jesteśmy podejrzani
  • 1969: Krokodyl z Kraju Karoliny
  • 1972: Całe zdanie nieboszczyka
  • 1973: Lesio
  • 1974: Wszystko czerwone
  • 1975: Romans wszechczasów
  • 1976: Boczne Drogi
  • 1977: Upiorny legat (ekranizacja Skradziona kolekcja, reż. Jan Batory)
  • 1979: Studnie przodków
  • 1989: Szajka bez końca
  • 1990: Dzikie białko
  • 1992: Wyścigi
  • 1993: Tajemnica
  • 1993: Drugi wątek
  • 1993: Florencja, córka Diabła
  • 1993: Zbieg okoliczności
  • 1993: Autobiografia, tom 1 – Dzieciństwo
  • 1994: Jeden kierunek ruchu
  • 1994: Autobiografia, tom 2 – Pierwsza młodość
  • 1994: Autobiografia, tom 3 – Druga młodość
  • 1994: Autobiografia, tom 4 – Trzecia młodość
  • 1994: Autobiografia, Wieczna młodość – aneks do wszystkich pozostałych (w 2000 r. ukazał się jako tom 5 – Wtórna młodość)
  • 1995: Lądowanie w Garwolinie
  • 1996: Duża polka
  • 1996: Dwie głowy i jedna noga
  • 1996: Wielki diament, tom 1
  • 1996: Wielki diament, tom 2
  • 1997: Hazard
  • 1997: Krowa niebiańska
  • 1998: Harpie
  • 1998: Złota mucha
  • 1999: Depozyt
  • 1999: Najstarsza prawnuczka
  • 2000: Przeklęta bariera
  • 2000: Książka poniekąd kucharska
  • 2000: Autobiografia, tom 5 – Wtórna młodość
  • 2001: Trudny trup
  • 2002: (Nie)boszczyk mąż
  • 2002: Pech
  • 2003: Babski motyw
  • 2003: Bułgarski bloczek
  • 2004: Kocie worki
  • 2005: Mnie zabić
  • 2005: Zapalniczka w antologii Trupy Polskie
  • 2006: Krętka Blada
  • 2006: Autobiografia, tom 6 – Stare próchno
  • 2007: Zapalniczka (Rozwinięcie opowiadania Zapalniczka, wydanego w 2005 roku w zbiorze opowiadań Trupy Polskie)
  • 2007: Rzeź bezkręgowców
  • 2008: Autobiografia, tom 7 – Okropności
  • 2009: Porwanie
  • 2010: Byczki w pomidorach
  • 2011: Gwałt
  • 2012: Krwawa zemsta
  • 2013: Zbrodnia w efekcie

Literatura piękna (cykle dla młodzieży)

  • 1974: Zwyczajne życie
  • 1976: Większy kawałek świata
  • 1979: Nawiedzony dom
  • 1981: Wielkie zasługi
  • 1983: Duch (wydany później, po lekkiej zmianie, wraz z kilkoma innymi opowieściami jako Ślepe szczęście)
  • 1988: Skarby
  • 1991: 2/3 sukcesu
  • 1992: Ślepe szczęście
  • 1993: Wszelki wypadek

Dla dzieci

  • 1994: Pafnucy
  • 2003: Las Pafnucego

Poradniki

  • 1996: Jak wytrzymać z mężczyzną
  • 1996: Jak wytrzymać ze współczesną kobietą
  • 2001: Jak wytrzymać ze sobą nawzajem
  • 2005: Przeciwko babom!
  • 2007: Traktat o odchudzaniu

piątek, 4 października 2013

Wybieramy okładkę do książki Jacka Getnera "Pan Przypadek i celebryci"

Jakiś czas temu wspominałam o konkursie plastycznym na okładkę na okładkę do książki Jacka Getnera "Pan Przypadek o celebryci".  Szczegóły konkursu można było znaleźć na blogu Pana Przypadka:
Pan Przypadek robi konkurs

I oto wczoraj jury konkursu "Okładka dla Przypadka" ogłosiło wyniki i zamieściły na blogu pięć finałowych  prac:
Pan Przypadek ogłasza komunikat Jury

Kto i jak może głosować znajdziecie w notce:
Pan Przypadek mówi jak będzie  wyglądać głosowanie

Zachęcam do głosowania, bo ja już wybrałam - 3 punkty dla projektu nr 4. Oczywiście, to moja bardzo subiektywna ocena, ale okładka zawiera wszystko, co potrzeba. Przy pomocy zarysu sylwetek zróżnicowanych barwą i pozą, bez nadmiaru szczegółów, oddaje treść książki. Krótko mówiąc - minimum szczegółów, maksimum treści. Poza tym lubię zielone okładki, to przecież kolor nadziei. Okładka zdaje się mówić - będzie dobrze! Bo pan Przypadek to opowieści kryminał-soft, bez krwawych befsztyków, zabawne i z pozytywnym finałem.

projekt nr 4


czwartek, 3 października 2013

Wiadomość z MG

Tego się nie spodziewałam. Świeżutki Proust w wydawnictwie MG. Zawsze miałam ochotę przeczytać, ale jakoś nie po drodze nam było. Powieść Prousta dostępna w każdej bibliotece, ale wydania stare, sfatygowane. I proszę  na rynku pojawia się coś świeżutkiego - premiera 9 października.

"Szanowni Państwo,
Oddajemy w Wasze ręce wydanie arcydzieła literatury XX wieku w 100-lecie pierwszego wydania.
W stronę Swanna to pierwszy tom quasi-autobiograficznego cyklu Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu, uznanego w powszechnej opinii krytyków za arcydzieło literatury. 

Pewnego dnia smak magdalenki zanurzonej w herbacie budzi w bohaterze, młodym człowieku rozpieszczonym przez matkę i babkę, wspomnienia. Wraca on myślą do miasteczka Combray, gdzie spędzał cudowne wakacje jako dziecko. Powracają też wspomnienia spacerów szlakiem posiadłości pana Swanna, gdzie mieszka niedostępna księżna będąca obiektem westchnień bohatera…
Jeśli myślicie Państwo, że 100 lat temu pisarzowi, a zwłaszcza pisarzowi genialnemu, było łatwiej niż dzisiejszym twórcom  – jesteście w poważnym błędzie. Marcel Proust długo nie mógł znaleźć wydawcy. Pierwszy odrzucił maszynopis bez czytania, drugi uznał, iż utwór pana Prousta „zbyt różny jest od tego, co publiczność nawykła czytać”, inni wręcz zbywali bogatego amatora drwinami. Wreszcie zdecydował się wydać książkę za własne pieniądze, choć uważał że to deprecjonuje autora i utwór.
Po publikacji pierwszego tomu, krytyka zachowała pogardliwe milczenie, ale powieść powoli zyskiwała czytelników i kiedy miał się ukazać tom drugi, już oczekiwała go  grupa zdeklarowanych odbiorców. I wtedy właśnie wybuchła pierwsza wojna światowa.
Powinno oznaczać to koniec kariery pisarskiej Prousta, stało się jednak inaczej. Pierwszą książką, która ukazuje się we Francji po zakończeniu wojny jest właśnie ten drugi tom, pod tytułem W cieniu zakwitających dziewcząt…
                                                                                         
W stronę Swanna ukaże się 9 października.

Nas możecie odwiedzić na FB (facebook.com/WydawnictwoMG) oraz na stroniewww.wydawnictwomg.pl
Książka została objęta patronatami przez następujące media: Papierowe myśli; Chorzowianin; granice.pl; magazyn literacki „Książki”; IRKA; Bookieriada"