34.
Grażyna Jeromin-Gałuszka - Złote nietoperze
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Rok wydania 2007
ISBN 978-83-7469504-6
Książkę przeczytałam dawno, szczegółów już nawet nie pamiętam. Bohaterkami powieści są dwie kobiety Matylda i Lora. Obie mają życie poplątane i tylko przypadek zrządził, że stanęły na swojej drodze. Tym przypadkiem jest Mateusz, wybawiciel Matyldy, dziewczyny z domu dziecka, dziewczyny bez perspektyw i pomysłu na życie. Ale Mateusz umiera i w jego domu pojawia się następna kobieta - Lora.
Ekscentryczna, roszczeniowa. Kim jest ta kobieta? Co ją łączy z Mateuszem? Kim naprawdę jest Mateusz? Zwykłym wyplataczem koszy?
Powieść zaskakuje, trzyma w napięciu, niecierpliwi, denerwuje i wciąga.
Losy dwóch kobiet momentami wydają się niemożliwe, to znów całkiem realne. Zadziwia szczęście Matyldy do ludzi. Ot tak, przygarniają ją z ulicy i nie dają umrzeć z głodu? Wprawdzie nie za darmo, bo Matylda pracuje. To jej zapewnia niewielkie może dochody, ale i dach nad głową. Pojawia się tez wątek sensacyjny. Jak cała powieść - zaskakujący.
Nie jest to pierwsza książka Jeromin-Gałuszki, którą przeczytałam. Wcześniej były to "Kobiety z Czerwonych Bagien" - powieść zdecydowanie lepsza, pełna humoru, wspaniałych postaci. "Złote nietoperze" rozczarowały mnie, wydały mi się zbyt wydumane, ale pewnie, gdybym przeczytała książki w innej kolejności ("nietoperze" to debiut autorki), może wrażenia byłyby inne.
35.
Ewa Białołęcka - Wiedźma.com.pl
Wydawnictwo Fabryka Słów
Bestsellery Polskiej Fantastyki
Rok wydania 2008
ISBN 978-83-60505-93-9
Opinie o książce na blogach pochlebne. I nie tylko na blogach, bowiem książka uzyskała w roku 2008 nominację do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla.
Tak swoją książkę reklamuje wydawnictwo:
" Z nią zdradzicie nawet swój komputer!
Są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się internautom... Jak
choćby upierdliwa ciotka w stanie wskazującym na nie-życie.
Obdarza spadkiem Krystynę zwaną Reszką, samotną matkę, redaktorkę z wydawnictwa i netomankę.
Na co dzień przyspawana do laptopa Reszka, musi więc wyrwać się z sieci i
rusza do zabitej dechami wsi. W odziedziczonej chałupie udaje jej się
nawet rozpalić ogień pod kuchnią.
I to bez pomocy google!
Niestety, zaczyna widzieć na jawie i we śnie: duchy, mary czy trupy, nie
tylko w szafie. Sama nie wie, czy szajba to, czy gen, bonus do schedy
po ekscentrycznej zołzie...
Horror daleko od szosy i romans daleki od harlequina - mix o idealnie wyważonych proporcjach."
Ja jestem jednak na "nie". Zawsze wydawało mi się, że poczucie humoru mam, ale okazuje się, że nie aż takie, jakiego wymaga książka Ewy Białołęckiej. Początkowo, owszem, było śmiesznie - póki autorka trzymała się strefy naziemnej. Kiedy wokół niej, jako partnerzy rozgrywek i konwersacji, zaczęły się pojawiać istoty człowiecze rodem z zaświatów, przestawało mnie to bawić. "Przetwory" z ludzkimi organami, choć zabytkowe, dopełniły reszty. Nie radzę zatem spożywać czegokolwiek przy lekturze powieści.
Od dawna wiem, że nie powinnam brać się za fantasy, ale jakoś maniacko staram się do tej lektury przekonać. Póki co, nie wychodzi. Stąd może taki odbiór powieści?
A co na plus? Okładka. Naprawdę świetna. Zastanawia mnie tylko tytuł stylizowany na adres www. Może powinno być "wiedzma.com.pl" ? Ale to już tylko autor wie, o co w tym idzie.
Przeczytanie w ramach wyzwania:
Polacy nie gęsi