50.78
Tydzień pięćdziesiąty
10.12.2012 - 16.12.2012
Stanisław Sygnarski - W klinczu
Wydawnictwo Nowy Świat
Rok wydania 2012
ISBN 978-83-7386-462-7
Ilość stron 343
"W klinczu" to debiut powieściowy autora. Przyznam, że debiutów nie lubię. Raczej tak na wyrost, bo nie wiadomo, czego się po debiucie spodziewać. Ale w końcu każdy w czymś debiutuje i powinnam się swoich uprzedzeń wyzbyć, bowiem nastawienie zawsze w jakimś sensie rzutuje na odbiór.
Sam autor o książce pisze:
"Karol Żarski - wrażliwy, inteligentny mężczyzna ma na pozór wszelkie powody do zadowolenia: układa mu się i w biznesie i w relacjach damsko-męskich. Ma jednak pewne podejrzenia co do nowego kontrahenta z Ukrainy i żeby go sprawdzić odświeża dawne kontakty w służbach specjalnych. Nieoczekiwanie zaczyna się on wplątywać się w ciąg wypadków, które stawiają jego ustabilizowany świat na głowie. A w jego życiu oprócz wielu niespodziewanych zdarzeń… pojawia się też Hana. „W klinczu” to kryminał, romans, książka szpiegowska i trochę obyczajowa. Ale chociaż połączyłem w niej wszystkie powyższe gatunki, to starałem się prowadzić czytelnika nieco innymi ścieżkami. Ścieżkami, w których kryminał nie jest krwawą serią zabójstw, romans nie jest banałem, watek szpiegowski nie jest gonitwą agentów, a temat obyczajowy nie przypomina mydlanej opery.
10.12.2012 - 16.12.2012
Stanisław Sygnarski - W klinczu
Wydawnictwo Nowy Świat
Rok wydania 2012
ISBN 978-83-7386-462-7
Ilość stron 343
"W klinczu" to debiut powieściowy autora. Przyznam, że debiutów nie lubię. Raczej tak na wyrost, bo nie wiadomo, czego się po debiucie spodziewać. Ale w końcu każdy w czymś debiutuje i powinnam się swoich uprzedzeń wyzbyć, bowiem nastawienie zawsze w jakimś sensie rzutuje na odbiór.
Sam autor o książce pisze:
"Karol Żarski - wrażliwy, inteligentny mężczyzna ma na pozór wszelkie powody do zadowolenia: układa mu się i w biznesie i w relacjach damsko-męskich. Ma jednak pewne podejrzenia co do nowego kontrahenta z Ukrainy i żeby go sprawdzić odświeża dawne kontakty w służbach specjalnych. Nieoczekiwanie zaczyna się on wplątywać się w ciąg wypadków, które stawiają jego ustabilizowany świat na głowie. A w jego życiu oprócz wielu niespodziewanych zdarzeń… pojawia się też Hana. „W klinczu” to kryminał, romans, książka szpiegowska i trochę obyczajowa. Ale chociaż połączyłem w niej wszystkie powyższe gatunki, to starałem się prowadzić czytelnika nieco innymi ścieżkami. Ścieżkami, w których kryminał nie jest krwawą serią zabójstw, romans nie jest banałem, watek szpiegowski nie jest gonitwą agentów, a temat obyczajowy nie przypomina mydlanej opery.
Mam nadzieję, że mi się to udało."
Gdybym miała określić, jaka to powieść, miałabym problem, bo - nawiązując do wypowiedzi samego autora, ani to kryminał, ani to powieść szpiegowska, ani romans, ani powieść obyczajowa. Dla lubiących wartkie akcje, książka sprawi zawód, bowiem akcja rozwija się powoli, pojawiają się postacie, których znaczenie dla wydarzeń jest małe albo żadne. Po co to komu? Nie wiem, ale ten sposób pisania nie jest mi obcy. Nie, żebym sama pisała, ale podobne odczucia odniosłam czytając Marininę. I tam akcja niespieszna, tocząca się niczym nurt leniwej rzeki, a wątek kryminalny jakby pojawił się tam, ot, przypadkiem.
Ale przyznam szczerze, że czyta się to dobrze. Sama powieść ustawia czytelnika tak, że w zasadzie nawet nie bardzo czeka na rozwikłanie zagadek, które autor w książce zamieszcza. Jakoś wszystko, co autor w powieści napisał ma jednakowy ciężar gatunkowy, przez co narracja jest spokojna, czasem zbyt spokojna. Najbardziej chyba zainteresował mnie w książce fragment o Łemkach, bo temat to mało znany, przynajmniej dla mnie.
Co mnie w książce denerwowało. Nieskazitelny bohater - wszystko mu się udaje, no może oprócz małżeństwa, ale cała reszta - owszem: inteligentny, oczytany, przystojny, z dobrym gustem, a i fachman w swojej branży. Kocha ludzi, ma do nich zaufanie, nawet jak używa "brzydkich" słów, to autor je sumiennie "wypipcza". "Pipczenie" rozpraszało mnie okrutnie, bo jak się nie chce brzydko mówić, to lepiej z formy pośredniej zrezygnować. Więc niech ten Karol wcale nie bluźni, albo niech robi to tak, jak to mamy zakorzenione w tradycji. I ciekawostka jeszcze na temat: jeden z policjantów używa czegoś, co ma być przekleństwem: Wa mać! Podoba się Wam? Mnie nie, wolę wyrażenie w oryginale.
Czytać? Czytać, jeżeli ktoś ma dużo czasu i z cierpliwości anielskiej i spieszyć się nie lubi i nie lubi brzydkich słów.
Dopisek:
Książka do przygarnięcia. Stan naruszony nieco przez miesięczne noszenie w torebce damskiej i namiętne przeglądanie przez szesnatomiesięczne dziecię.
Ale przyznam szczerze, że czyta się to dobrze. Sama powieść ustawia czytelnika tak, że w zasadzie nawet nie bardzo czeka na rozwikłanie zagadek, które autor w książce zamieszcza. Jakoś wszystko, co autor w powieści napisał ma jednakowy ciężar gatunkowy, przez co narracja jest spokojna, czasem zbyt spokojna. Najbardziej chyba zainteresował mnie w książce fragment o Łemkach, bo temat to mało znany, przynajmniej dla mnie.
Co mnie w książce denerwowało. Nieskazitelny bohater - wszystko mu się udaje, no może oprócz małżeństwa, ale cała reszta - owszem: inteligentny, oczytany, przystojny, z dobrym gustem, a i fachman w swojej branży. Kocha ludzi, ma do nich zaufanie, nawet jak używa "brzydkich" słów, to autor je sumiennie "wypipcza". "Pipczenie" rozpraszało mnie okrutnie, bo jak się nie chce brzydko mówić, to lepiej z formy pośredniej zrezygnować. Więc niech ten Karol wcale nie bluźni, albo niech robi to tak, jak to mamy zakorzenione w tradycji. I ciekawostka jeszcze na temat: jeden z policjantów używa czegoś, co ma być przekleństwem: Wa mać! Podoba się Wam? Mnie nie, wolę wyrażenie w oryginale.
Czytać? Czytać, jeżeli ktoś ma dużo czasu i z cierpliwości anielskiej i spieszyć się nie lubi i nie lubi brzydkich słów.
Dopisek:
Książka do przygarnięcia. Stan naruszony nieco przez miesięczne noszenie w torebce damskiej i namiętne przeglądanie przez szesnatomiesięczne dziecię.