Jacek Getner
Pan Przypadek i korpoludki
Wydawnictwo Zakładka
Rok wydania 2014
ISBN 978-83-64459-06-1
Ilość stron 233
Oto kolejna książka z cyklu "Pan Przypadek i..." autorstwa Jacka Getnera. Tym razem domorosły Sherlock Holmes porusza się w sferze korporacji. I tym razem sprawy ważne i poważne, choć niekoniecznie wymagające interwencji organów ścigania. Mało zatem mojego ulubionego Łosia w towarzystwie Smańki, a zatem i wykazu kryminalnych lektur, którymi pasjonuje się dzielny policjant.
Ale jest morderstwo. W modnej kawiarni Orient Espresso w WC zostaje znalezione ciało przedstawiciela jednej z korporacji. Na miejscu zbrodni pojawia się niezastąpiony Jacek Przypadek i, rzecz oczywista, podkomisarz Łoś. Obaj panowie zgodnie współpracują
( sic! ), co prowadzi do szybkiego wykrycia sprawcy morderstwa, które dokonane zostało niebanalną bronią.
Kolejna sprawa nie wymaga interwencji policji, tym razem Przypadek musi odkryć, kto w firmie tytoniowej Super Tabacco popala papierosy konkurencji. Sprawa zagmatwana, bo w firmie wzajemna miłość pracowników nie istnieje. Są wrogowie i "wróżki" ( albo wroginie, jak kto woli ), a najlepiej wychodzi tej zgranej ekipie kopanie dołków pod bliźnimi.. Choć trudno ekipę nazwać przyjazną, to moją sympatię budził pan Zenek, informatyk, który serdecznie nienawidził Zo, zaangażowanej pracownicy tytoniowej społeczności, podejrzewanej o działanie na rzecz wrogiej korporacji . Dlaczego zatem Zenek Filipski budzi moją sympatię? Bo stosuje system pracy, który jest mi bliski. "Filipski pracował bowiem metoda równoległą i nie był w stanie robić jednej rzeczy naraz, w tej samej chwili musiał rozwiązywać co najmniej kilkanaście problemów." I tu jesteśmy do siebie bardzo podobni, więc jak nie lubić tego faceta? No ale wracając do sedna - czy uda się Przypadkowi wykryć sabotażystę? Oczywiście, choć sprawa jest tak pokręcona, że lepiej nie można.
I wreszcie sprawa trzecia. Kradzież własności intelektualnej. Dwie konkurencyjne firmy od chrupek prezentują identyczną kampanię promocyjną. Zbieg okoliczności, czy kradzież? Policja rozkłada ręce, brak jakichkolwiek dowodów, ale reputacja dyrektora kreatywnego Julskiego legła w gruzach. Na pomoc rusza Przypadek.
Zabawy i śmiechu, jak w poprzednich częściach cyklu, co niemiara. Kto lubi zagadki kryminalne z przymrużeniem oka, to akurat książka dla niego. Bo czy życie i literaturę zawsze trzeba brać serio?
Autorowi nie brakuje zmysłu obserwacji, doskonale odmalowuje światek korporacji, ale także to co na co dzień dzieje się wokół wokół nas. Świetny język, cudne dialogi, ale martwi mnie jedno. Do stałej obsady cyklu, dołączają "nowi - nienowi" bohaterowie, bohaterowie z poprzednich części cyklu. W tej części znów spotykamy "szołmena" Szołtysika z Klempuchem. Pewnie namieszają w kolejnej części przygód Przypadka. Czy nie pogubię się w tym barwnym korowodzie? Ale co się martwić będę na zapas? Póki co, zapraszam do czytania, bo książka zabawna, wciągająca i co najważniejsze, starannie wydana. Brawa dla korektora i projektanta okładki ;) Że o autorze nie wspomnę.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytanie z listy
Historia z trupem
Kapitan Żbik & Skandynawowie
Klucznik - okładkowe love
Klucznik - wydane w serii
Pod hasłem - przeżyjmy to jeszcze raz
W 200 książek dookoła świata
Pan Przypadek i korpoludki
Wydawnictwo Zakładka
Rok wydania 2014
ISBN 978-83-64459-06-1
Ilość stron 233
Oto kolejna książka z cyklu "Pan Przypadek i..." autorstwa Jacka Getnera. Tym razem domorosły Sherlock Holmes porusza się w sferze korporacji. I tym razem sprawy ważne i poważne, choć niekoniecznie wymagające interwencji organów ścigania. Mało zatem mojego ulubionego Łosia w towarzystwie Smańki, a zatem i wykazu kryminalnych lektur, którymi pasjonuje się dzielny policjant.
Ale jest morderstwo. W modnej kawiarni Orient Espresso w WC zostaje znalezione ciało przedstawiciela jednej z korporacji. Na miejscu zbrodni pojawia się niezastąpiony Jacek Przypadek i, rzecz oczywista, podkomisarz Łoś. Obaj panowie zgodnie współpracują
( sic! ), co prowadzi do szybkiego wykrycia sprawcy morderstwa, które dokonane zostało niebanalną bronią.
Kolejna sprawa nie wymaga interwencji policji, tym razem Przypadek musi odkryć, kto w firmie tytoniowej Super Tabacco popala papierosy konkurencji. Sprawa zagmatwana, bo w firmie wzajemna miłość pracowników nie istnieje. Są wrogowie i "wróżki" ( albo wroginie, jak kto woli ), a najlepiej wychodzi tej zgranej ekipie kopanie dołków pod bliźnimi.. Choć trudno ekipę nazwać przyjazną, to moją sympatię budził pan Zenek, informatyk, który serdecznie nienawidził Zo, zaangażowanej pracownicy tytoniowej społeczności, podejrzewanej o działanie na rzecz wrogiej korporacji . Dlaczego zatem Zenek Filipski budzi moją sympatię? Bo stosuje system pracy, który jest mi bliski. "Filipski pracował bowiem metoda równoległą i nie był w stanie robić jednej rzeczy naraz, w tej samej chwili musiał rozwiązywać co najmniej kilkanaście problemów." I tu jesteśmy do siebie bardzo podobni, więc jak nie lubić tego faceta? No ale wracając do sedna - czy uda się Przypadkowi wykryć sabotażystę? Oczywiście, choć sprawa jest tak pokręcona, że lepiej nie można.
I wreszcie sprawa trzecia. Kradzież własności intelektualnej. Dwie konkurencyjne firmy od chrupek prezentują identyczną kampanię promocyjną. Zbieg okoliczności, czy kradzież? Policja rozkłada ręce, brak jakichkolwiek dowodów, ale reputacja dyrektora kreatywnego Julskiego legła w gruzach. Na pomoc rusza Przypadek.
Zabawy i śmiechu, jak w poprzednich częściach cyklu, co niemiara. Kto lubi zagadki kryminalne z przymrużeniem oka, to akurat książka dla niego. Bo czy życie i literaturę zawsze trzeba brać serio?
Autorowi nie brakuje zmysłu obserwacji, doskonale odmalowuje światek korporacji, ale także to co na co dzień dzieje się wokół wokół nas. Świetny język, cudne dialogi, ale martwi mnie jedno. Do stałej obsady cyklu, dołączają "nowi - nienowi" bohaterowie, bohaterowie z poprzednich części cyklu. W tej części znów spotykamy "szołmena" Szołtysika z Klempuchem. Pewnie namieszają w kolejnej części przygód Przypadka. Czy nie pogubię się w tym barwnym korowodzie? Ale co się martwić będę na zapas? Póki co, zapraszam do czytania, bo książka zabawna, wciągająca i co najważniejsze, starannie wydana. Brawa dla korektora i projektanta okładki ;) Że o autorze nie wspomnę.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Czytanie z listy
Historia z trupem
Kapitan Żbik & Skandynawowie
Klucznik - okładkowe love
Klucznik - wydane w serii
Pod hasłem - przeżyjmy to jeszcze raz
W 200 książek dookoła świata
Cieszę się, że jest ukontentowana lekturą, bo za chwilę będę czytać.
OdpowiedzUsuńZatem pozytywnych wrażeń. Szkoda, że Łosia mało. ;)
UsuńCelebryci czekają na mojej półce - a tu już następny Pan Przypadek... W trakcie czytania czas powinien zwalniać. ;)
OdpowiedzUsuńA ja znów przed dylematem... Co by tu przeczytać? ;) Właśnie skończyłam kolejną - szkockie "Supełki i krzyżyki" do Book-Trottera, ale recenzji już dziś nie napiszę.
UsuńFajny tytuł,. :)
UsuńCo jak co, ale na brak lektur, to chyba żadna z nas nie może narzekać? ;))
W jednej z GW znalazłam wywiad na temat korporacji, a tam określenie "korpoświry" Też ładnie ;)
UsuńCzytałam już wcześniej dwie książki z tego cyklu, a tą pozycję mam na półce do przeczytania. Ciekawa jestem, czy autor czymś mnie tym razem znów zaskoczy...
OdpowiedzUsuńHmmm, nie wiem ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa dalszych przygód Pana Przypadka :) Czytałam dwie poprzednie części i o ile pierwsza mi się podobała to druga już tak mnie nie uwiodła, ale widzę że trzecia zapowiada się interesująco :)
OdpowiedzUsuńMnie zadziwia wciąż pomysłowość autora ;)
Usuń