sobota, 14 grudnia 2013

Mówisz - masz...

44.
Paul Arden - Cokolwiek myślisz, pomyśl odwrotnie.
Wydawnictwo Insygnis
Rok wydania 2008*
ISBN 978-8361428-52-7
źródło okładki - Empik

Książka zamówiona na jednym z portali nie doszła. W księgarni, gdzie miałam ją odebrać, Pani od Książek powiedziała, że nie ma i nie będzie. Nakład wyczerpany. Wędrując po innych portalach księgarskich przekonałam się, że to jednak nie tak. Książka widnieje na półce tu i ówdzie i jest do wzięcia. Kiedy dziecina wybierała się do województwa, napomknęłam, by zerknęła w półki w pewnej księgarni. Zerknęła i przywiozła dwa "Ardeny" ( Cokolwiek... i Nieważne... ). Prezencik, proszę - rzekła. Czyli, krótko mówiąc - mówisz i masz.

Jak już wspominałam gdzieś tu na blogu, poradników ci u mnie dostatek: jak chodzić prosto, żeby nie chodzić krzywo; jak jeść, żeby nie przytyć i jak przytyć nie jedząc; jak być szczęśliwym, nie mając kasy i jak mieć kasę, by być szczęśliwym. Prawdę powiedziawszy do końca udało mi się przebrnąć przez jeden poradnik, ale gdyby ktoś zapytał, co należy robić, by się uszczęśliwić przy pomocy owej recepty na szczęście, to i tak już nie pamiętam. Może powinnam była zrobić jak pewna moja znajoma, która chodziła wszędzie z "Potęgą podświadomości" pod pachą, a owa "Potęga" rozsadzana była przez co najmniej kilkadziesiąt kolorowych karteluszków, które informowały, w jakich miejscach znajdują się złote myśli ułatwiające nam życie. Nie wiem, czy znajoma jest szczęśliwa, bo to dalsza znajoma, a kontakty ograniczają się raczej do "dzień dobry", a i książki pod jej pachą dawno nie widziałam. Jakby co, to i ja ową książkę posiadam, ale nigdy nie przebrnęłam dalej niż poza cztery pierwsze kartki.

I oto stał cud. Lektura recepty na szczęście w wydaniu Ardena poza mną. A dlaczego? Bo było krótko, do rzeczy, dowcipnie i z mnóstwem anegdot. Może przesadziłam z tym "mnóstwem", bo książka liczy 143 strony, na stronie tekstu niewiele, ale to chyba niekonieczne, bo wszystko dopowiadają zamieszczone fotki. Nie wiem, czy komuś w czymś książka pomogła, zwłaszcza w karierze zawodowej, bo trzeba mieć nie lada odwagę, by z porad skorzystać. Próbujcie, bo mnie tej odwagi brak, ale książkę z przyjemnością przeczytałam.

Może jeden z rozdziałów? Tak, tak! To chyba rozdział, choć niepozorny objętościowo

Forsa. Z niej są pomysły
Jeśli jesteś kreatywną, rozpoczynającą karierę osobą, spróbuj nie myśleć o filmie, mediach czy podobnych sprawach. Pomyśl o pieniądzach. To będzie szczere.**

Niebagatelne znaczenie ma dla mnie wygląd książki i tu muszę przyznać, książka wydana niebanalnie. Nie wiem, jak wygląda książka w oryginale. Czy to ten sam format, identyczny sposób rozmieszczenia  fotek, tekstu? Czy pomysł edytorski wydania polskiego jest identyczny z oryginałem? Tak czy siak, choć książka starannie i ciekawie wydana, to jednak sama lektura książki to "droga przez mękę" - w sensie fizycznym. Książka jest tak sklejona, że dokładne obejrzenie fotografii, to ciągła rozterka rozchylić i rozłamać książkę, czy darować sobie szczegółowe oglądanie, choć fotografie korcą. Ot, choćby rzeźba Rona Muecka "Martwy ojciec" umieszczona na dwóch stronach tak sprytnie, że kryje przed wścibskimi pewien, było nie było, ważny obiekt anatomiczny. Ja wiem, że dopatrywanie się szczegółów anatomicznych w  rzeźbie o takim tytule może bulwersować, ale jestem przecież po lekturze "Cokolwiek..." (polecam fragment z Frankiem Zappą, to dopiero bulwersuje )


Przede mną następna książka Paula Ardena - Nieważne, jak dobry jesteś... I dobrze, bo autor intryguje, bawi, chciałoby się powiedzieć z rozpędu - uczy. Nie wiem, jak kogo, mnie może troszeczkę, ale na pewno do lektury wrócę. Nie będę naklejać kolorowych karteczek, bo ruszając tropem ilustracji, można szybko znaleźć, to co się chce.
Ach, miałam przecież parę słów napisać o autorze, ale podstawowe informacje może sobie znaleźć każdy, przytoczę zatem opinię zamieszczoną na stronie wydawnictwa Insygnis, bo jest dokładnie taka jak książka  Ardena.

„Błyskotliwy, zły, uroczy, porywczy i kompletnie obłąkany – Paul Arden to oryginał o nieprzeciętnej energii, obdarzony geniuszem twórczym, który w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem daje niesamowity efekt”. – Roger Kennedy, Saatchi & Saatchi ***

Oczywiście polecam, nawet bardzo. Będzie pysznie! -  jak mawia pewna gwiazda programu kulinarnego.

*     Nie wiem, jaki jest rok wydania tej książki. Rok 2008 jest rokiem premiery
**   Arden Paul, Cokolwiek myślisz (...), Insygnis, 2008 r., s. 101
*** Insygnis

Dopisek
Fota z książki moja własna. Nie pytałam nikogo o zgodę, bo może kazano by mi zapłacić jakąś gruba kasę, jak pewnemu facetowi za wykorzystanie wizerunku wieży Eiffla w reklamie. Arden nie zapytał, sfotografował wieżę, wariacje na temat zamieścił w książce  i nie zapłacił (szczegóły na stronie 89). Więc i ja nikogo nie pytam.

10 komentarzy:

  1. Poradniki omijam baaardzo szerokim łukiem, ale to akurat faktycznie brzmi ciekawie, choć strasznie irytowałby mnie fakt, że nie da się normalnie otworzyć tej książki. Gdyby była moja, to chyba nie miałabym skrupułów i tajemnicze fragmenty rzeźby przestałyby być tajemnicze. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako że książka prezentem, to obchodziłam się z nią delikatnie. A nóż darczyńca zechce pożyczyć. W częściach ją dam? A darczyńca czytający ;) to może chcieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalezienie dobrego poradnika nie należy do łatwości. Ale taki z polecenia chętnie przeczytam:)
    Ja też mam czasem problem ze znalezieniem książki, zdarza się, że jestem w stanie poświęcić pół dnia na buszowanie po wszystkim znanych mi księgarniach i antykwariatach. Nie odpuszczam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poradniki traktuję jako znak współczesnych czasów. Jeszcze niedawno nikt nie troszczył się naszym życiem psychicznym i obowiązywała definicja: Stres to fanaberie wymyślone przez psychologów. Na stres najlepsza jest praca. Jedynymi poradnikami były książki kucharskie, poradniki gospodyni i nauka szycia w obrazach. Dzisiejsze poradniki utwierdzają nas w przekonaniu, że całe nasze dotychczasowe życie było do bani, ale jeszcze wszystko jest do naprawienia. Tak więc poradniki to taki współczesny folk, który zapewne będzie kiedyś cieszyć nasze dzieci jak dziś cieszy mnie poradnik gospodyni lub przytaczane z archiwów rady na blogu Beznadziejnie Zacofanego w Lekturze.

      Usuń
  4. W poradnikach (zwłaszcza autorów amerykańskich) najczęściej odpycha mnie taki "zamerykanizowany huraoptymizm", na który często natrafiałam. Ale jest coś, co mnie pociąga w poradnikach - choć może nie w poradnikach sensu stricto, raczej w książkach z zakresu psychologii popularnej. W każdym razie ciekawie jest spojrzeć na siebie od czasu do czasu poprzez takie pozycje i sprawdzić, czy jakaś rada/wskazówka rzeczywiście stałaby się przydatna w życiu.
    Podobają mi się słowa "pomyśl o pieniądzach, to będzie szczere". Poczucie humoru (oraz dystans autora do siebie) to chyba najistotniejsze elementy, które pozwalają uniknąć patetyczności, pretensjonalności i właśnie huraoptymizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze w poradnikach zaskakuje to, że mówią o rzeczach, które znam, a nie uświadamiam ich sobie. I wciąż zadaję sobie pytanie, jak to jest możliwe.
      Oczywiście, że wszystkie poradniki dostosowane są do "strefy miejscowej" i nie zawsze wszystko jest możliwe w innych rejonach. Ale literatura ze wszech miar interesująca, oczywiście w wykonaniu kogoś inteligentnego i z poczuciem humoru.

      Usuń
  5. Dobry poradnik bardzo często zawiera rzeczy jak najbardziej oczywiste. Ktore podswiadomie wiemy (inaczej nie powiedzielibysmy, że jest dobry). Z ktorymi się zgadzamy. Ale te wszystkie oczywiste rzeczy napisane są tak prosto i przejżyscie, że dopiero teraz do nas docierają (w pełni swiadomie). Myslę że każdy trzezwo myslący człowiek w dzisiejszych czasach ma dosc hurraoptymizmu. Bo obrzydziły mu go te nachalne oferty handlowe, ktore wdzierają się do naszych skrzynek na listy czy na maile. W stylu:"Masz tylko jeden krok do zrobienia, by stac się bogaty, szczęsliwy, potężny: kup nasz produkt, a wszystko pojdzie jak z płatka". Gdzies przeczytałam taką anegdotke: W drogerii (w dawnych czasach, kiedy małżenstwo decydowało o pozycji kobiety) wisi reklama perfumow: Te perfumy pozwolą Ci zdobyc każdego mężczyznę. Starsza pani (klientka) podpytuje ekspedientkę: czy to na pewno prawda? Ekspedientka odpowiada: Gdyby to była prawda, czy stałabym tu przez cały dzien za ladą? (W podtekscie beztrosko korzystałabym z kasy upolowanego jelenia). O ile w reklamie juz się do tego przyzwyczailismy i po prostu nie wierzymy, o tyle taki styl w poradniku razi. Bo mamy nadzieję, że autor chce nam pomoc samoudoskonalic się bezinteresownie. Pozdrawiam Bea

    OdpowiedzUsuń
  6. Poradniki traktuję raczej jako ciekawostkę. Kilka poradników dotyczących jednego tematu prezentuje diametralnie krańcowe teorie. Chociaż praktyczne rozwiązania w życiu codziennym, jak najbardziej do mnie przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak świetnie o tej książce piszesz, że aż chce się ją przeczytać :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander