środa, 29 lutego 2012

Znacie?

Ten sympatycznie wyglądający młody człowiek to Arkady Gajdar. Jakoś tak niedawno przypomniała mi się jego książka dla dzieci "Czuk i Hek" i oczywiście "Timur i jego drużyna" . Postanowiłam odkopać z niepamięci te dwa tytuły, a i odświeżyć wiedzę o pisarzu, który pisał dla dzieci. I co się okazało? Ten sympatyczny młody człowiek - radziecki pisarz, nie był wcale taki sympatyczny, jak to kiedyś o nim pisano.
Urodził się 1904 roku w Lgowie, w roku 1918 wstąpił do Armii Czerwonej,  po dwóch latach awansował na dowódcę pułku i dowodził dwutysięczną grupą dorosłych ludzi, co świadczy o tym, że dla władzy radzieckiej był przykładnym czerwonoarmiejcem. Rzeczywiście zasłużył się znacznie, tłumiąc powstania antybolszewickie.  Nie walczył z równymi sobie, ale brał udział  w masowych egzekucjach,  w tym kobiet i dzieci. Zbrodnie te opisał w książce  "Słone jezioro"
Władimir Sołouchin. To przykre, że pisarz przedstawiany jako przyjaciel dzieci i młodzieży dopuszczał się mordu na nich i ich matkach. Ilu jeszcze takich "pięknych i wspaniałych" kryje niepamięć ludzka i bezkresne archiwa komunistyczne?

Dopisek
Zamówiłam na "podaj" dwie książki Gajdara. Codziennie zaglądam i codziennie adnotacja bez zmian -
niewysłane. Nie po raz pierwszy mnie to spotyka. I szukam książki "Słone jezioro" Chyba nie było w Polsce wydania, bo nie ma tytułu w katalogach Biblioteki Narodowej. Znajduję "Wyrok", "Zielsko", "Spotkania z ikonami" a na "Słone jezioro" trafić nie mogę.

Dopisek bis:
Doszły gajdarowe książki, gabaryty niewielkie raczej ale z ilustracjami za to.

wtorek, 28 lutego 2012

Cztery grzyby w barszczu


8.14
20.02.2012 - 26.02.2012
Tydzień ósmy


Robert Marshall - W kanałach Lwowa
Wydawnictwo Świat Książki
Rok wydania 2011
ISBN 978-83-7799-096-4
Ilość stron - 240



Rozpoczynając lekturę książki Marshalla nie sądziłam, że książek poruszający dzieje lwowskich Żydów wiele.Każdy mający swój udział w wydarzeniach tamtych czasów, postanowił pokazać światu swoje dzieje i tak na półkach księgarskich, poza książką Roberta Marshalla znaleźć można 
"Dziewczynkę w zielonym sweterku" Krystyny Chigner (et al) i "Świat w mroku. Pamiętnik ojca dziewczynki w zielonym sweterku" Ignacego Chignera. No i jeszcze film "W ciemności" Agnieszki Holland, który to był poległ na czerwonym dywanie w starciu z Pakistanem. Cóż, przestaliśmy być egzotycznym krajem ( choć niektórzy powiadają, że Polska to dziki kraj) i wieści docierające z naszego kraju już tak nie ekscytują, jak za czasów "żelaznej kurtyny". Jesteśmy krajem, który przebojem wszedł do cywilizacji i świat sądzi, że niczym ich nie zaskoczymy. Niech tymczasem świętuje  Pakistan, bo i pewnie mu się to należy. Filmu Agnieszki Holland nie znam, nie byłam w kinie i pewnie nie pójdę, bo z trudem brnę przez opisy pogromu Żydów. Kogokolwiek, zresztą. A książka zawiera ich wiele, Ciężko było narodom okupowanym, a Żydom w szczególności, bo doświadczyli oni sporo i od strony okupantów, ale i od okupowanych. 
Co książka zawiera - pewnie każdy wie: 14 miesięcy gehenny w kanałach grupy Żydów, którą wspomagali polscy kanalarze: najpierw z chęci zysku, potem zwykłego człowieczeństwa. 
I może nie życie w kanałach mną poruszyło, bo temat wykorzystywania kanałów podmiejskich w literaturze i filmie znany -  "Kanał"  Jerzego Stefana Stawińskiego i przejmujący film Wajdy o tym samym tytule. Największe  wrażenie wywarł na mnie opis stosunków panujących wśród ludzi uwięzionych w kanałach. Marshall nie uładza ich, ale otwarcie pisze o tarciach, wrogości powstałych grup, bezwzględnej walce o przetrwanie, walce o przywództwo w grupie, o ekstremalnych sytuacjach, które pozbawiają ludzi człowieczeństwa, każą dokonywać  nieludzkich wyborów. 
A może tych grzybów w barszczu nie za dużo? Może warto znać kilka punktów widzenia? Usłyszeć, co mają do powiedzenia ci, którzy przetrwali. Każdy ze swojej perspektywy, choć Marshall stara się przekazać różne punkty widzenia, przekazane przez różne osoby.
Tego nie wiem i nie dowiem się, póki nie sięgnę do pozostałych tytułów i nie wybiorę się do kina.

wtorek, 14 lutego 2012

Dni trawy - Philip Huff


7.13
13.02.2012 - 19.02.2012
Tydzień siódmy


Philip Huff - Dni trawy
Wydawnictwo Dobra Literatura
Rok wydania 2010
ISBN 978-83-930559-8-2
Ilość stron 176


"Dni trawy" - książka, o której pierwszy raz czytałam na stronie Salonu Kulturalnego. Książka, którą chciałam mieć, a przynajmniej przeczytać. Sprawa odwlekła się w czasie, o książce zapomniałam, by znów na nią wpaść. 
Recenzje wszędzie pozytywne, młody pisarz chwalony, otarł się nawet o nagrodę dla debiutantów  Rzeczywiście, książka robi wrażenie.
Bohaterem, a jednocześnie narratorem jest szesnastolatek, chłopak który początkowo nikomu nie sprawia problemu. Fascynuje go muzyka - muzyka Beatlesów, Boba Dylana, Presleya, którą poznaje dzięki kolekcji płyt, otrzymanej po ojcu. Ben ma wsparcie rodzinie - w ojcu, dziadku, ale kiedy obaj go opuszczają, szuka przyjaźni. Poznaje Toma, który choć rówieśnik, ma większe doświadczenie w "używaniu świata" i tak zaczyna się inicjacja narkotyczna Bena - trawka, grzyby halucynogenne, by w końcu z diagnozą psychozy maniakalno-depresyjnej wylądować  w zakładzie dla nieletnich.
Książka przerażająco smutna. Nie jest szokująca jak "My dzieci z dworca ZOO" czy "Narkomanka", ale to książka, która na długo zostaje w pamięci. Spokojna, wolna narracja płynie, jak muzyka, która przewija się w treści, muzyka gitarowa, która fascynuje bohatera. Ben jest dzieckiem uzdolnionym - gra na gitarze, gra w szachy, komponuje piosenki, ale świat zaczyna mu się walić, gdy umiera dziadek, rodzice się rozchodzą. Ani matka, ani jej nowy partner nie potrafią zapewnić tej pustki, ale jest Tom, o którym Ben mówi : to był mój jedyny prawdziwy przyjaciel..
Nie jest to jeszcze jedna kolejna książka o narkotykach, to książka o dorastaniu, szukaniu  akceptacji, ciepła i wsparcia. I  o muzyce. O muzyce George Harrisona, który był idolem Bena. 
Książkę polecam, szczególnie miłośnikom muzyki The Beatles, no i dobrej literatury, bo wszelkie pozytywne recenzje wcale nie są przesadzone.

niedziela, 12 lutego 2012

Ładowa pieczara. Obrazek wiejski - Józef Ignacy Kraszewski

6.12
06.02.2012 - 12.02.2012
Tydzień szósty




Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara
Wydawnictwo - Virtualo
Rok wydania - 2011
Ebook
Konwersja do formatu epub - Virtualo
Ilość stron w formacie epub - 111
                                                                                                                                                                    

Postanowiłam korzystać z tego, co darmo w zasięgu ręki.Większość księgarni  internetowych zajmujących się sprzedażą ebooków, ma też w swojej ofercie ebooki darmowe, w tym dość pokaźną kolekcję powieści Kraszewskiego. Toteż skwapliwie skorzystałam.

"Ładowa pieczara" to kolejna powieść ludowa Kraszewskiego, pierwsze wydanie powieści ukazało się w roku 1852, na fotce wydanie z tego roku.  Kraszewski dedykował powieść  swojemu bratu Kajetanowi 9 października 1951 r. Nie znam historii wydań tej powieści, ile ich było, na jakim tekście się opierały? Czy na tym z roku 1952? Dostępne ebooki nie podają źródła tekstu i czytelnik zdany jest na domysły. Baza Biblioteki Narodowej podaje trzy wydania - w tym jedno współczesne z 1991 roku. Poszukiwałam tekstu w Polskiej Bibliotece Internetowej, by porównać pisownię ( w moim tekście pisownia wg starych zasad ortografii), ale... biblioteki tej już nie ma. 
       Powieść "Ładowa pieczara" to pean na cześć wsi: aż chce się  mistrza Kochanowskiego zacytować:

"Wsi spokojna, wsi wesoła, 
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
może wspomnieć za raz wszytki.

I taka jest wieś u  J.I.Kraszewskiego. Wieś Stare w swej doskonałości jest niezrównana. Chłop żyje za pan brat z panem, jest jego opiekunem i doradcą. Słowo starszyzny wiejskiej - niczym świętość, liczy się z nim i chłop, i pan.  Nigdzie lepszej chaty, przyodziewku i zdrowszego jedzenia nie znajdziesz niż w Starem. Istna Arkadia lub niezapomniana Utopia Tomasza Morusa. W tym korowód postaci, które to autor szybko porzuca, w najlepszym przypadku w porę uśmierca. A i wątków sporo. Nasunęło mi to na myśl książkę Italo Calvina "Jeśli zimowa nocą podróżny". Można by każdy z wątków z "Ładowej pieczary" przerobić na osobną powieść. Nie wiem, co powodowało autorem, że powieść niespójna - pośpiech, brak koncepcji, planu? Powieść przy tym naiwna, idyliczna, choć i nieszczęść tu nie brakuje, tragicznych wypadków i miłości nieszczęśliwych. Ale kobiety niczym anioły - piękne, mądre, szlachetne, nieziemskie  wprost. 
 No cóż,  z bólem stwierdzam, że to chyba najgorsza powieść Kraszewskiego, jaką do tej pory czytałam. Dodatkową "atrakcją" była stara pisownia, która mnie zdecydowanie rozpraszała. ( zkąd, ztamtąd, bóty, cóś, tłómaczyć, męztwo, zwycięztwo ) 
Pewnie zapyta ktoś, dlaczego parłam do końca powieści. Ano... dla tytułu, dla rozwikłania, dlaczego akurat "Ładowa pieczara"? Nie zdradzę, by ktoś, kto jednak zdecyduje się czytać tę powieść, miał jakąś motywację. A przyznam, że wyjaśnienie zaskakujące.



czwartek, 2 lutego 2012

Wisława Szymborska 1923 - 2012


   1954 rok


Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale tez nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.