środa, 31 lipca 2013

Zamknięte z powodu, że nieczynne

... czyli kapitan Żbik na wakacjach
Wyjeżdżam na czas jakiś i postanowiłam rozliczenia żbikowe przełożyć. Fanki polskich kryminałów przepraszam, że lipcowe rozliczenie w zawieszeniu. Wrócę z wakacji i natychmiast wezmę się za kryminalne statystyki. Ruszam do krainy Katarzyny Enerlich, czyli jak zawsze literacko, z książką pod pachą "Oplątani Mazurami". Pamiętacie okładkę?
Napawać się będę ciszą nadjeziorną, pluskiem ryb w jeziorze, bo tam gdzie ruszam jest cicho, spokojnie i czas biegnie niespiesznie. Do zgiełku zaludnionych przystani daleko...

czwartek, 18 lipca 2013

Rzeka zimna - Magdalena Kawka

32.
Magdalena Kawka - Rzeka zimna
Wydawnictwo Sol
Ebook - format epub
Rozmiar pliku 1,27 MB
Ilość stron 324
okładka
To moja pierwsza książka autorstwa Magdaleny Kawki. Przygoda z pisarką zaczęła się od niefortunnego wpisu na moim blogu zapowiadającego nową powieść Magdaleny Kawki - "Wyspa z mgły i kamienia". Opowiadać nie będę, o co szło, w każdym razie autorka pod wspomnianym postem  także zabrała głos. Od słowa do słowa i zdecydowałam, że nim zapowiadana powieść dotrze do mnie z wydawnictwa MG, przeczytam "Rzekę zimna", o której napomknęła Momarta
I oto jestem po lekturze. Przyznam, że na początku mnie zemdliło. Oto główna bohaterka Tamara, Polka, której się poszczęściło - Francja, francuski kochający mąż ( wprawdzie czasem coś w tym stadle zgrzyta, ale jednak kocha), własna kwiaciarnia, cudowni teściowie, obiadki, herbatki, przyjęcia, wpływy. Sama słodycz. Na szczęście jestem cierpliwa, czytam wszystko, co ma litery i prę do przodu niczym pług śnieżny ( rzecz dzieje się w mroźną i śnieżną zimę), inaczej w tej Francji  skapitulowałabym.

Matka Tamary, mieszkająca w Polsce w niewielkiej miejscowości Grzmoty, ginie bez wieści. Od jakiegoś czasu z nikim się nie kontaktuje, nie odbiera telefonów. Córka rzuca wszystko i leci do Polski, by zająć się poszukiwaniem matki, w czym wspiera ją przyjaciółka matki.  I od tego momentu powieść nabiera rozmachu. Małe miasteczko, wydawałoby się spokojna mieścina, ale niejeden z mieszkańców ma coś za uszami. A i głównym bohaterkom coraz trudniej, im bardziej drążą, tym bardziej czują się niepewnie. Ktoś je nieustanie obserwuje, zastrasza. Chce zmusić do odwrotu. Jak się to wszystko skończy? Ano, zaskakująco. Zapraszam do czytania, książka wciąga, można autorce darować tę Francję.

W zasadzie to nie wiem, dlaczego mi ta Francja wadzi. Wszak żyjemy w zjednoczonej Europie i każde miejsce do zamieszkania jest dobre, ale jakoś wolałabym, żeby Tamara zwiała od matki na drugi kraniec Polski. W końcu przy naszych środkach komunikacji wszędzie mamy daleko, a w zjednoczonej Europie - wszędzie blisko.

Nieważne, w końcu książkę przeczytałam w dwa wieczory. Mam jednak problem, jak określić tę powieść. Kryminał, sensacja, obyczajowa? Jak zwał tak zwał. Czytajcie! Choć w powieści i mróz, i śnieg to na lato lektura jak znalazł.

Pal sześć Francję, ale jednego autorce darować nie mogę. Kota!

Dopisek:
Listonosz doniósł dziś właśnie "Wyspę z mgły i kamienia"

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Polacy nie gęsi
Czytamy polskie kryminały
Trójka e-pik - powieść z rozbudowanym wątkiem żywiołu

Kot i Marek Nowakowski


Nowakowski zawsze kojarzył mi się z kotami, no może nie zawsze, ale od momentu lektury książki "Domek trzech kotów". To fantastyczna książka, szczerze polecam, sama do niej wrócę niebawem. 
Polecam też wszystkim ulubieńcom kotów galerię kotów artystycznych  na culture.pl - zatytułowaną 
"Kot a sprawa polska"

wtorek, 16 lipca 2013

Filiżanka czarnej kawy - Barbara Gordon

31.
Barbara Gordon - Filiżanka czarnej kawy
Seria Ewa Wzywa 07; z.16
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania 1970
okładka

Akcja powieści toczy się w małym miasteczku położonym przy granicy zachodniej. Miasteczko zwie się Kramno i próżno by go szukać na mapie. Nie dlatego, że małe, ale dlatego, że w rzeczywistości nie istnieje. Powieściowe Kramno jest miastem powiatowym. Jest w nim wszystko, co w takim mieście być powinno - sąd, posterunek MO, szpital, dworzec kolejowy i kilka restauracji (!). Wszyscy wszystkich znają, a przynajmniej z widzenia. I w tym cichym spokojnym miasteczku zaczynają się się dziać rzeczy jak... z powieści kryminalnej. Nikomu nieznana kobieta wybiega z domu sędziego i wpada pod samochód, umiera w szpitalu. To Matylda Krychowa. Co ją sprowadziło do sędziego Edwarda Muracha? Ale i życie sędziego dobiega kresu. Próby ratowania kończą się fiaskiem. Serce? Trucizna? Czy obie śmierci mają ze sobą coś wspólnego? A może to przypadek?
Śledztwo prowadzi porucznik Andrzej Socha, z-ca komendanta, tropy wiodą w czasy odległe nawet jak na lata 70te - do czasów wojennych. Przez powieść przewija się korowód barwnych postaci, a każda z nich w większym lub mniejszym stopniu brała udział w wydarzeniach, ale niejedna z tych postaci ma coś na sumieniu. Ale od czego dociekliwość i sumienność organów ścigania. Śledztwo kończy się pełnym sukcesem, jak to w takich powieściach bywa.

O powieściach z "Ew" pisać trzeba z przymrużeniem oka, ale była to seria, która miała swoich fanów i do dziś ma. Może dziś z innych pobudek, bo dziś może nie jest to dokument epoki, a barwny obrazek czasów minionych. Jak już wcześniej pisałam - peerelowski folklor. Opowiastki milicyjne czyta się się szybko i, oczywiście, z podziwem dla pracy MO. Wykrywalność przestępstw - 100%, a wszystko delikatnie, inteligentnie, bez przemocy, ale jakże skutecznie.

Przeczytane w ramach wyzwań:
Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni
Czytamy kryminały
Czytamy ksiązki wydane przed rokiem 1990
Czytamy polskie kryminały
Czytamy serie wydawnicze
Polacy nie gęsi

niedziela, 7 lipca 2013

Plateau - Projekt Grechuta.


Jakiś czas temu widziałam koncert w telewizji i przyznam, że byłam zauroczona. Ciekawe i odważne aranżacje, zaskakująca interpretacja utworów. I oto nadarzyła się okazja, by wysłuchać Projektu na żywo.
Przyznam, że niechętnie wybierałam się na koncert, bo jakoś Grechuta, to nie ten artysta, którego utwory daje się słuchać i przezywać na masowej imprezie.
A jednak.

Wraz z Plateau pojawili się zaproszeni goście - Martyna Jakubowicz, Krzysztof Kiljański i Janusz "Yanina"
Iwański, przyjaciel zmarłego niedawno muzyka - Marka Jackowskiego, często przywoływanego na koncercie. Myli się ten, kto przypuszcza, że na koncercie było łzawo. Nic z tych rzeczy. Zabawa była przednia, a wokalista zespołu - konferansjer i wodzirej w jednym, przechodził sam siebie.

Atmosfera ciepła, choć wieczór był chłodny, publiczność rozśpiewana, piosenki Grechuty zna przecież każdy. No i  doskonale sprawdzający się także w roli dyrygenta wokalista - Michał Szulim.
Koncert  w amfiteatrze zdecydowanie skromniejszy niż w Fabryce Trzciny, sprawiający wrażenie improwizacji, niczego nie stracił na atrakcyjności, powiedziałabym - zyskał. Miłą, sympatyczną atmosferę.
Jeżeli gdzieś w Wasze okolice zawita Plateau, koniecznie musicie pójść na koncert , atmosfera iście rodzinna. No i okazja do osobistego kontaktu z artystami, kupienia płyt, zdobycia autografu. Namawiam gorąco, bo i ja tam byłam,
świetnie się bawiłam
i płytę kupiłam ;)


Okładka płyty i intro strony zespołu Plato. Klikać należy TU ;)

sobota, 6 lipca 2013

Ksiądz Groser przybył











Dotarła do mnie przesyłka z trylogią o księdzu Groserze z wydawnictwa Znak i S-ka . Ucieszyłam się, bo po lekturze "Jezusa z Judenfeldu" Jana Grzegorczyka obiecałam sobie, że trylogię czytać będę na pewno, ale nie spodziewałam się, że za sprawą wydawnictwa.  To naprawdę miła niespodzianka.


Niestety, poczta się nie spisała. Uszkodzenia aż nazbyt widoczne. Nie raz musiała przesyłka wylądować na podłodze. Szkoda, bo to ból dla każdego, kto kocha książki.



czwartek, 4 lipca 2013

Szkielet bez palców - Jerzy Edigey

30.
Jerzy Edigey - Szkielet bez palców
Seria Ewa wzywa 07; z. 3
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania 1969
okładka
Z okładki:
"Kto i dlaczego zamordował człowieka, z którego pozostał tylko szkielet bez palców?

...Jeżeli milicja podejrzewa zbrodnię, puszcza w ruch całą skomplikowaną machinę śledztwa. Z drobnych poszlak wiąże się mocna sieć, w którą w końcu wpada morderca, i to niejednokrotnie po wielu, wielu latach od chwili popełnienia przestępstwa. Nie ma bowiem przestępstw doskonałych, są jedynie chwilowo niewykryte."

W ruinach wypalonego domu we Wrocławiu, robotnicy znajdują szkielet człowieka. Dziwny, bo bez palców. Początkowo milicja podejrzewa, że jest szkielet człowieka, który zginął podczas wojny. I pewnie stanęłoby na tym, gdyby nie dociekliwość majora Krzyżewskiego. Badania wskazują na to, że szkielet jest całkiem współczesny. Szczątki pochodzą sprzed dwóch - czterech lat. I tak, jak na okładce książki napisano, rusza skomplikowana machina śledztwa. Czy nikt tego człowieka nie szukał?

I tu autor raczy nas wykładem na temat zaginięć, bo zagięcie to trudny przypadek. Nie radzą sobie z tym policje europejskie, nie radzi sobie z tym policja amerykańska. W Stanach ginie bez wieści 20 tysięcy ludzi. W Polsce - zaledwie 10 osób dziennie, ale wykrywalność tych przypadków to aż 95%, więc zaginięć w Polsce, nie można nazwać problemem masowym.. Rzadko się zdarza, że nieznane są losy zaginionego człowieka.
I tak clou zawartości książki stanowią zagadnienie ważkie: metody pracy polskiej milicji, statystyki związane z jej pracą. Wątek kryminalny jest tylko przyczynkiem do etosu niezawodności peerelowskich organów ścigania. Ale zapewniam, nie jest nudno. Żmudna praca policji - "szkiełkiem i okiem" bez nowoczesnych metod badania DNA, bez komputerowych baz danych, wciąga, intryguje, bo prostymi metodami można osiągnąć wszystko. Wystarczy niebieski samochodzik i inteligencja. No i koniecznie na okrasę femme fatale.



Książka przeczytana w ramach wyzwań:
- Czytamy ksiązki wydane przed rokiem 1990
- Czytamy serie wydawnicze
- Kapitan Żbik na topie czyli czytamy polskie kryminały
- Polacy nie gęsi
- Wyzwanie miejskie

Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni

wtorek, 2 lipca 2013

"Wyspa z mgły i kamienia" Magdaleny Kawki - propozycja letniej lektury Wydawnictwa MG

Wyspa z mgły i kamienia - Magdalena Kawka
Wydawnictwo MG
Premiera 31 lipiec 2013

Wyspa z mgły i kamienia to przepiękna opowieść o tym, że w każdym momencie można uwierzyć w siebie i odmienić los, przeżywając w dodatku niezwykłą przygodę. Julia dzięki swej determinacji trafi na Kretę, gdzie rozpocznie zupełnie nowe życie.






Przez całe lata bała się, że nie da rady wykonać zadań, które sama na siebie nałożyła. Starała się być dla swoich córek jednocześnie matką i ojcem. Każdego ranka myślała jedynie o tym, żeby nikt nie umarł na jej dyżurze. I jeszcze, żeby dziewczynki były szczęśliwe. To wypełniało po brzegi dni i noce.
Kiedy dzieci dorosły, uświadomiła sobie, że w powtarzalnej, banalnej codzienności zgubiła coś bardzo ważnego – samą siebie. Że zapomniała o marzeniach. I postanowiła o nie walczyć. Przeniosła się na cichą kreteńską wieś, aby żyć, robiąc to wszystko, na co nigdy nie miała czasu. Nie podejrzewała, że cisza może oznaczać nadejście burzy i że zaczyna się dla niej życie pełne emocji i niebezpieczeństw. Prawdziwe życie, które ani przez chwilę nie wywoła u niej lęku.


Bajka dla dorosłych? Być może, ale jakże przyjemnie się w niej zanurzyć i przypomnieć sobie, że świat należy do odważnych.   


Magdalena Kawka – z wykształcenia socjolog, z zamiłowania pisarz, z upodobania wolny strzelec. Szczęśliwa, że z tych klocków udało się zbudować spójną przestrzeń. Jest autorką poradnika dla rodziców Przygody Kosmatka kilkulatka. Ponadto spod jej pióra wyszły: Sztuka latania, Alicja w krainie konieczności oraz Rzeka zimna.
Laureatka nagrody głównej pierwszej edycji konkursu „Piórem i pazurem” 

w 2012 r.

( materiały wydawnictwa MG)



poniedziałek, 1 lipca 2013

Co to było za dziecko... - Jan Żabiński

29.
Jan Żabiński - Co to było za dziecko
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Rok wydania 1960
Ilość stron 156
foto źródło
Ta książka dotyczy głównie wspomnień z dzieciństwa. Zawiera siedem opowiadań, w których autor snuje opowieść o rodzinie, wczesnej edukacji szkolnej, pasjach, studiach.
Nic z tej opowiastki nie wskazuje na to, że autor to człowiek o niebanalnej biografii i bardzo rozległych zainteresowaniach. Jego życiorys z powodzeniem może stanowić kanwę  interesującej powieści,  a jego działalność podczas wojny na rzecz Żydów jest znana i doceniana na całym świecie. Przez warszawskie zoo przewinęły się setki uciekinierów z warszawskiego getta. Tu, w warszawskim zoo, Żydzi mogli liczyć na pomoc i wsparcie ze strony państwa Żabińskich. W 1965 roku Żabińscy uhonorowani zostali za swą działalność tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Po wojnie oddał się Jan Żabiński popularyzacji nauki, prowadził pogadanki w radiu, był ulubieńcem słuchaczy.
Jakim był pisarzem? Nie wiem, bo to pierwsza książka Jana Żabińskiego, jaką przeczytałam, choć napisał ich wiele. I ta książka, niestety, nie przypadła mi do gustu. Jest nierówna. Wspaniałe są fragmenty dotyczące życia w domu państwa Żabińskich, ale zupełnie mnie zaskoczyły upodobania Jana Żabińskiego do polowań. Zastrzelić myszołowa?! I nie był to wypadek odosobniony, bo potem w pracy w zoo zasadzał się na wrony. A ja lubię wrony...

Los im dolę zgotował nieletką;
Cienką gałąź i marne poletko,
Czarne toto i w ziemi się dłubie
- a ja je lubię.

...że za Młynarskim powtórzę.

Chwalić Boga, że Żabiński do polowań talentu nie miał, a kiedy skradał się ze strzelbą, by strzelać do wron, one wyczuwały jego zamiary z daleka. Na nic zdało się skrywanie strzelby pod płaszczem. Wiały na inne drzewa, by potem wrócić i wyjadać "z talerza" rezydentów zoo.

"Co to było za dziecko..." jest adresowane do młodego czytelnika, a ja nie bardzo już pamiętam upodobania z młodości. Może młody czytelnik inaczej odbierze te opowieści? Chociaż, panie Żabiński, z opisem swoich snów, to pan przesadził. Najeżam się, kiedy słyszę: A wiesz, śniło mi się...
Książkę, mimo moich utyskiwań, polecam, bo było, nie było, jest to cenne źródło  informacji o człowieku, który wiódł życie fascynujące i pożyteczne, pełne empatii dla zwierząt (wybaczam mu te wrony) i dla ludzi.

I słów parę jeszcze na koniec:
Dotarłam do książki Diane Ackerman - Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawski ZOO.
Brnę z trudem, bowiem styl pani Ackerman jest tak gęsty, że z trudem przedzieram się przez słowne chaszcze. Nie wiem, czy wytrwam.