czwartek, 31 października 2013

Kleo i ja - Helen Brown

39.
Helen Brown - Kleo i ja
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Data wydania 13.06.2012
Ebook - format ePub
Rozmiar pliku 779 kB
ISBN 978-83-10-12087-8
Okładka - Virtualo

Oto jedna z książek kocich z mojego zbioru. Nigdy nie zastanawiam się nad kupnem książki, kiedy na okładce widnieje kot. Nic mnie nie powstrzymuje przed kupnem kociego tytułu i dziwić się trudno, bo koty towarzyszą mi od 15 lat. Koty różnej maści i różnego usposobienia.

"Kleo i ja" to książka o kotce,  która zawojowała serca Brownów, choć znalazła się u nich w okolicznościach tragicznych i była w tym momencie najmniej potrzebną istotą.
Podtytuł książki - "Jak szalona kotka ocaliła rodzinę" jest tu chyba pewnym nadużyciem, bo rodzina Brownów, było nie było,  rozpadła się. Państwo Brown się rozstają. Nie zapobiegła temu ani kotka, ani narodziny dziecka, ani poważna choroba ich młodszego syna.  Zgodzę się z tym, kotka była w pewnym sensie podporą dla poszczególnych członków rodziny, pozwalała zapomnieć o nieszczęściach, a jeśli nie zapomnieć, to jakoś się z nimi godzić.

Dziwnie to pewnie brzmi dla tych, którzy kota nigdy nie mieli, ale z kotem można pogadać. Ba, kot potrafi odpowiadać. Mruknięciem, miauknięciem, a kiedy znużą go twoje smęty - rozdzierająco ziewa. Kot staje się, nie wiedzieć kiedy, pełnoprawnym członkiem rodziny i jej powiernikiem. Tak też było u Brownów. Kleo była kocim ewenementem, towarzyszyła Brownom przez 23 lata. Taki wiek u kota jest raczej niespotykany.

Nie potrafię obiektywnie ocenić książki, gdzie bohaterem jest kot. To szalenie sympatyczne i mądre stworzenia, choć bardzo niezależne. Tym, którzy zastanawiają się nad przygarnięciem zwierzaka, książkę polecam, bo o czym pisałaby Helen Brown, gdyby nie miała Kleo? Nie twierdzę, że życie miała nudne, ale nie tak interesujące, jak z kotem.

A i mnie w towarzystwie dwóch kotów się nie nudzi. Zastanawiam się właśnie nad kolejnym "tymczasem". Może mnie wybierze, bo jak twierdzi Helen Brown: To kot wybiera właściciela, a nie odwrotnie.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Trójka e-pik: powieść - optymistyczna książka na jesienną chandrę
Czytamy z listy

6 komentarzy:

  1. Widzę, że Twoja kolekcja kocich książek wciąż rośnie:) Lubię książki o zwierzętach więc może sięgnę. Na pewno polecę koleżance, która uwielbia koty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukazała się też druga książka Helen B. - Koty i córki robią tylko to, co chcą. Stoi na półce i czeka.

      Usuń
  2. Myślę, że przeczytałabym to z przyjemnością.
    A co do odpowiadania, bycia pełnoprawnym członkiem rodziny i powiernikiem - całkowicie się zgadzam. To dotyczy i kota, i psa - a zależy nie tylko od samego zwierzęcia, lecz także od człowieka i tego, czy umie się wyjść poza patrzenie z pozycji "człowiek nad zwierzęciem" etc.
    Na marginesie - okładka jest cudna. Aż się chce tę kotkę pogłaskać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadają, że opowieści o zwierzętach są infantylne. Może i są, ale mnie to w tym przypadku bierze, choć w każdym innym, nie jestem w stanie infantylizmu znieść.

      Usuń
    2. Ja również ciężko znoszę infantylizm, ale w historiach o zwierzętach go nie widzę (jeżeli już, to infantylni są w takich historiach ludzie, ale i to mogę wytrzymać - dla zwierząt).

      Usuń
    3. W imieniu zwierzaków dziękuję. Zawsze uważałam, że każde szczęśliwe zwierzę na wagę złota, zaś kot w szczególności ;)

      Usuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander