Jak już wcześniej wspominałam, żadnych postanowień noworocznych czynić nie zamierzałam. W końcu po długich wahaniach zdecydowałam, że jedno malutkie nie zawadzi. Chodziło o to, by powstrzymać niekontrolowany zakup książek. Półki w moim domu puchną, dysk się przegrzewa od ebooków, a ja wciąż pazernie opróżniam księgarniane półki. Dość powiedziałam: 10 "półkowników" przeczytanych, jeden zakup. Słowo się rzekło, ale na słowie stanęło. W zasadzie liczby się zgadzają, bo prawie 10 książek kupiłam, a jednego "półkownika" przeczytałam, czyli, jakby nie patrzył, stosunek 10:1 zachowany. Już wczoraj, po zakupie "Lepperiady" powiedziałam: No nie, tak dalej być nie może.Brakuje mi już mocy przerobowych. Wracam do postanowienia, które przed chwilą moje dziecię wyśmiało (zna mnie). By postanowienie uwiarygodnić, za każdą kupioną nadprogramowo książkę, dziecię dostanie ode mnie jej równowartość na rozpustę. Dziecię jest zdecydowanie rozsądniejsze w zakupach książkowych, póki ... nie wpadnie do Matrasa. Wytrwam? No nie wiem, ale będę się starać.
Ostatnie radosne zakupy:
Ostatnie radosne zakupy:
papier
ePub
Reszta radości w zakładce.
Dobry pomysł z tym 10:1. Biorąc pod uwagę to, jak rzadko czytam własne książki, to pewnie długo bym nic nie kupiła. ;)
OdpowiedzUsuńPowinnam sobie jeszcze odpuścić bibliotekę miejską, prędzej bym coś kupiła, ale dziś znów przyniosłam książkę.
UsuńDo niedawna do biblioteki chodziłam co tydzień, później co dwa, teraz co trzy. Jest dla mnie nadzieja. :P
UsuńAle z drugiej strony - tyle książek w bibliotece czeka, więc może lepiej czytać książki zabrane stamtąd a kupować jedynie te najważniejsze lub najtrudniejsze do zdobycia?
U mnie zazwyczaj bywa z biblioteką tak, że proszę o jedno, a przynoszę zupełnie coś innego. Tego, co potrzebuję, nie ma, a bibliotece zależy na statystykach. Ale wczoraj wzięłam tylko to, na co planowałam.
UsuńWidzę, że nie tylko ja mam problem z zakupem książek, kiedyś mój chłopak nałożył mi ograniczenie 5 książek przeczytanych- jedna kupiona, dziś staram się ograniczać sama- czyli jedna książka na miesiąc, jak na razie nawet mi się udaje- po prostu omijam łukiem księgarnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
To rozsądne kupowanie - raz w miesiącu, ale jak się kupuje w miesiącu 10 to już przesada :-)
UsuńJak to dobrze mieć dużą biblioteczkę, w sensie ilości książek, nie półek. ;) Jak już się ma to, co ważniejsze, to nowości tak nie kuszą. Nie mam parcia na zakupy, raczej poluję na okazyjne nabywanie tego, co od dawna mam na liście poszukiwanych, a nie trafia mi się często taka gratka. A swoje czytam intensywnie od zeszłego roku - pomaga wyzwanie "Z półki". :)
OdpowiedzUsuńStaram się książek nie zbierać, ale i tak stosy zalegają niebezpiecznie ograniczając moją przestrzeń życiową. Uczestniczę również w wyzwaniu "Z półki", w tym roku obrałam sobie najwyższą opcję, mam nadzieję, że wytrwam i jakoś uszczuplę zapasy książek do czytania.
UsuńNie masz szans. To już jest nałóg w pełni rozkwitu :) Z tym się nie wygra.Też tak mam.
UsuńPocieszyłaś mnie :D. Wystarczy psycholog czy potrzebna jakaś klinika leczenia uzależnień? :D
UsuńJa mam ten sam problem - kasa + książki = brak kasy, lub zadłużenia u siostry ;D Taki nałóg. ;P Moja mama, o dziwo, nie krytykuje moich zakupów, bo jak ona to mówi: "Ja popieram oświatę i naukę" - hehehe ;D Fakt, również muszę się trochę z tym ograniczyć. ;P
OdpowiedzUsuńZaczęłam zadawać sobie pytanie: Kiedy ja to wszystko przeczytam? Dziś przyszła "Lepperiada", od kilku dni mam paczkomaty Inpost pod domem, więc teraz mogę zaoszczędzić na przesyłce. Znów pokusa :-) Za "Leppera" przesyłki nie płaciłam.
Usuń