46.74
Tydzień czterdziesty szósty
12.11.2012 - 18.11.2012
James Herriot - Kocie opowieści
Wydawnictwo Bellona
Rok wydania 2001
ISBN 83-11-09233-8
Ilość stron 158
Od dłuższego czasu świadomie omijałam lektury związane z kotami, dziś się odważyłam i przeczytałam "Kocie opowieści" książka, którą ukazała się w roku 1994. Lektura dla miłośników kotów obowiązkowa.
To jedna z książek, która mi umknęła. Wydawałoby się, że wiem, co napisał James Herriot, ale na opowieści o kotach trafiłam przypadkiem.
Jamesa Herriota znałam głównie z ekranizacji jego książek z cyklu "Wszystkie stworzenia duże i małe". Od jakiegoś czasu książki zgromadzone na mojej półce, czekają na lepsze czasy.
A dziś o kotach. Książka zawiera dziesięć opowiadań o kotach niezwykłych, o ich inteligencji, urodzie, przebiegłości, przywiązaniu i o wszystkim, co kocie. Bohaterami opowiadań są kocie indywidualności - Alfred, Oskar, Borys, Olly i Ginny, Emilia, Mojżesz, Frisk oraz Buster.
Nie są to opowieści radosne, czasem bywają śmieszne ale częściej smutne.
Autor, weterynarz z zawodu, przy tym miłośnik kotów fantastycznie pisze o tych stworzeniach, jest znawcą ich charakterów, przyzwyczajeń. Każdy posiadacz kota, a raczej każdy będący własnością własnego kota znajdzie w książce swojego pupila. Może to będzie delikatna Emilia , a może Oskar wędrowiec? Najbardziej urzekł mnie Borys - silne, zdecydowane kocisko o silnym charakterze, choć wszystkie koty z opowiadań Herriota są urocze, wszystkie chciałoby się mieć.
Jak najbardziej subiektywnie stwierdzam, że opowiadania o kotach piękne. Ten kto kota jeszcze nie ma, zapragnie go mieć, co potwierdza moja kocia Krecia, bacznie wpatrująca się w klawiaturę i raz po raz zerkająca w monitor.
Krecia
fot. r.weinerowski
Książka przeczytana w ramach wyzwania czytelniczego Trojka e-pik: powieść wydana przed rokiem 2000
12.11.2012 - 18.11.2012
James Herriot - Kocie opowieści
Wydawnictwo Bellona
Rok wydania 2001
ISBN 83-11-09233-8
Ilość stron 158
Od dłuższego czasu świadomie omijałam lektury związane z kotami, dziś się odważyłam i przeczytałam "Kocie opowieści" książka, którą ukazała się w roku 1994. Lektura dla miłośników kotów obowiązkowa.
To jedna z książek, która mi umknęła. Wydawałoby się, że wiem, co napisał James Herriot, ale na opowieści o kotach trafiłam przypadkiem.
Jamesa Herriota znałam głównie z ekranizacji jego książek z cyklu "Wszystkie stworzenia duże i małe". Od jakiegoś czasu książki zgromadzone na mojej półce, czekają na lepsze czasy.
A dziś o kotach. Książka zawiera dziesięć opowiadań o kotach niezwykłych, o ich inteligencji, urodzie, przebiegłości, przywiązaniu i o wszystkim, co kocie. Bohaterami opowiadań są kocie indywidualności - Alfred, Oskar, Borys, Olly i Ginny, Emilia, Mojżesz, Frisk oraz Buster.
Nie są to opowieści radosne, czasem bywają śmieszne ale częściej smutne.
Autor, weterynarz z zawodu, przy tym miłośnik kotów fantastycznie pisze o tych stworzeniach, jest znawcą ich charakterów, przyzwyczajeń. Każdy posiadacz kota, a raczej każdy będący własnością własnego kota znajdzie w książce swojego pupila. Może to będzie delikatna Emilia , a może Oskar wędrowiec? Najbardziej urzekł mnie Borys - silne, zdecydowane kocisko o silnym charakterze, choć wszystkie koty z opowiadań Herriota są urocze, wszystkie chciałoby się mieć.
Jak najbardziej subiektywnie stwierdzam, że opowiadania o kotach piękne. Ten kto kota jeszcze nie ma, zapragnie go mieć, co potwierdza moja kocia Krecia, bacznie wpatrująca się w klawiaturę i raz po raz zerkająca w monitor.
Krecia
fot. r.weinerowski
Książka przeczytana w ramach wyzwania czytelniczego Trojka e-pik: powieść wydana przed rokiem 2000
Heriotta czytałam kiedyś dwa pierwsze tomy "Wszystkich stworzeń...". Koty lubię i staram się czytać kocią i psią literaturę. Pewnie i do tej książki kiedyś zajrzę.
OdpowiedzUsuńKrecia prześliczna. Czyżby szylkretowa?
I zapraszam Cię do zabawy Liebster Blog. Szczegóły tutaj:
http://mojeksiazeczkidopoduszeczki.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-po-raz-drugi.html
Pozdrawiam.
To szylkretowa kotka. Dostała tymczasowe imię Kretki i tak już zostało.
UsuńSzylkretowe są piękne. Mają taki swój specyficzny urok. Moje są czarne i biało-czarne i oczywiście też są piękne.
UsuńA minę krecia ma niesamowitą. Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę.
Oj przepraszam, ale nie zauważyłam, że przy Kreci nie wcisnęłam Shiftu i została mała literka.
UsuńKreciu! Mea culpa. Wybacz mi!
Krecia wybacza. :-)
UsuńJeszcze nie widziałam kota czarnym nosem :) Świetny!
OdpowiedzUsuńW rodzinie mamy jeszcze czarnego Gogola, nos oczywiście też czarny. Podśmiewam się, że przez to umaszczenie nie widać, jakie robi miny :-)
OdpowiedzUsuńLubię koty i wszystko co powstaje o nich, rozejrzę się za tą książką, to będzie dobra, już prawie zimowa lektura.
OdpowiedzUsuńJest i wątek zimowy związany z Busterem, więcej nie zdradzę :-)
UsuńO Herriocie słyszałam, ale nie miałam jeszcze okazji nic przeczytać. Ta książka jest idealna dla mnie bo jestem kociarą :) O swojej Mrusi mogę długo opowiadać. Krecia jest śliczna i grzecznie pozuje (moja nie lubi robienia zdjęć).
OdpowiedzUsuńCierpisz na przypadłość posiadacza kota, ja także, każdy - godzinami można opowiadać o swoim kocie. Spotkałam na ulicy nieznajomą panią, która niosła za pazuchą małego kocika. Zagadałam, bo kocik cudowny. I tak gadałyśmy ponad godzinę, o kotach, oczywiście.
UsuńKreci rzadko zdarzają się chwile spokoju, ale autor zdjęcia bardzo cierpliwy :-)
Przeczytałam właśnie historię o Alfredzie :)
OdpowiedzUsuńI o Oskarze :)
UsuńOj, łzy roniłam. :-)
Usuń:-)) Moja Kretka też namolnie czyści futro, więc sprawy jelitowe reguluję specjalna karmą. Jakiś czas temu zjadła tasiemkę, jak kaczka-dziwaczka. Co się namartwiłam to moje, teraz chowam wszelkie nitki, wstążki, tasiemki. Ale Alfred, musisz przyznać, to kot z klasą.
OdpowiedzUsuńTaki dystyngowany :) W "moim" sklepie zoologicznym jest taka kotka,która uwala się na ladzie, najlepiej na tej tacce na której pieniądze się kładzie i śpi twardo. Czasem tylko pomruczy :)
UsuńJa też kupuję dla Pana Kota specjalną karmę na zęby i na kule włosowe.
Oskar mi się spodobał, rzeczywiście towarzyski :)Ciekawe czy jogę sam ćwiczył czy tylko obserwował :)
Medytował na pewno :)
UsuńWszystkie stworzenia...uwielbiam, a ta o kotach - wiem komu sprawiłaby przyjemność, nadaje się świetnie na prezent:)
OdpowiedzUsuńW zanadrzu mam ebooka "Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę" i darmowe "Podlądy na życie kota Mruczysława". Polecam też wspaniałą książkę Marka Nowakowskiego "Domek trzech kotów"
UsuńMuszę polecić książkę koleżance :) Ona ma świra na punkcie kotów :D
OdpowiedzUsuńŚwirom książkę polecam jak najbardziej :D
UsuńAleż piękna Krecia :). Wszelkie zwierzaki uwielbiam, ale gdybym przyprowadziła mojemu psu do domu kota, to wybuchłaby prawdopodobnie III wojna światowa :). Książka rzeczywiście wydaje się całkiem ciekawa dla wielbicieli tych sprytnych stworzeń, ale pewnie nie tylko.
OdpowiedzUsuńZaprzyjaźnione psy trzymamy od Kreci z daleka. Na widok psa podwaja objętość. Kot jest dla psa szalenie niebezpieczny. Moja pierwsza kotka Kaja jechała na jamniku wierzchem, wczepiona pazurkami w psi grzbiet. Biedny Filo.
UsuńJako kociara nie mogę pominąć tej książki i kociego portretu milczeniem. Czytałam jeden tylko tomik Herriota, ale polubiłam i na pewno jak się uda sięgnę po więcej, o kotach zwłaszcza. Krecia jest przeurocza! Głask, głask ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam nocną porą,
ja, sowa ;-)
Tak jak wspominałam już, najważniejsze że Herriot wiedział o czym pisze i ponadto kochał zwierzaki, a nie wszyscy wiedzą, o czym piszą :-))
UsuńKrecia właśnie śpi, ale jak tylko się obudzi głaski przekażę.
O! Jaki śliczny kotek. :) Tata zawsze nazywał mnie "kocią mamą" więc może powinnam zapoznać się z lekturą, jako fanka tych milusińskich. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKotek ma już dwa lata, więc śmiało można rzec, że to dorosła osoba. W sensie fizycznym, oczywiście, bo jak na razie ma pstro w głowie i harcuje niczym mały kociak.
UsuńW ogóle Herriota polecam, bo książki naprawdę ciepłe, pełne empatii i skrzą się humorem.
Ogromnie lubię koty, więc będę miała tę książkę w pamięci podczas kolejnej wizyty w bibliotece. A kotka jest przeurocza, z tym brązowym trójkątem futra nad jednym okiem wygląda nieco łobuzersko :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za szylkretowanym umaszczeniem kotów, ale przecież to kot wybiera właściciela. A jak już zamieszka razem z wybrańcem, to staje się najpiękniejszym kotem na świecie:-))
UsuńTeż bardzo lubię koty. Niestety mój ulubieniec odszedł miesiąc temu :(.
OdpowiedzUsuńTo zawsze trauma, w wakacje odszedł Tymon, rok temu - Kaja i do dziś nie mogę się z tym oswoić :-(
Usuń