wtorek, 3 maja 2011

Zgubiłam tydzień

02.05.2011 - 08.05.2011
Tydzień dziewiętnasty

Tak, zgubiłam tydzień, w ogóle kwiecień nie był moim dobrym miesiącem dla czytania. Przygotowania świąteczne, przyjazd gości, wyjazd na wieś z całą ekipą odsunął książki na plan dalszy. .Nie to żebym o książkach w ogóle nie myślała. Zestaw na wieś pociągnęłam - Martwe dusze , Perswazje i Wyznania Nata Turnera. Do zestawu jednak nie zajrzałam, ale zaglądałam do awaryjnego zestawu wiejskiego, zawsze odkrywam jakąś zapomnianą książkę, tym razem Głos góry Kawabaty Yasunari i Listy z podróży do Ameryki Sienkiewicza. Pierwszą w połowie przeczytaną i drugą zaczętą "ledwo co" przywiozłam do domu. Czytam. Dochodzę do wniosku, że fajnie jest czytać nowości, ale jeszcze fajniej odgrzebywać na półce dobrą literaturę, czasowo zapomnianą. Na wsi pozostała także odkryta Maleńka pani wielkiego domu i czeka wakacji. Tak to u mnie z czytaniem w okresie wielkanocnym i "po" było. Czy źle? Chyba nie aż tak bardzo.

4 komentarze:

  1. Może zyskałaś, a nie straciłaś ten czas. Wszystko ważne, co w duszy zapisane. Ja mam zestaw awaryjny w domku na działce i też czasem warto przeskoczyć do dawności. Co do amerykańskiej podróży Sienkiewicza - sporo było odniesień do śladów Modrzejewskiej i walka o pamiątkowy dworek w kanionie - w książce "Bracia syjamscy z San Diego" Krasińskiego, o której pisałam. Też wszystko zapada w niepamięć, bo myślenie Polonusów zdominowała kultura materialna. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę chyba czytać Krasińskiego, takie książki wprowadzają mnie w stany, z których wydobyć się trudno. Nie lubię czytać "spod przymkniętych powiek", by świadomie nie doczytywać mocniejszych fragmentów, by świadomie przeoczać, to co zbyt mocne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowości bardzo lubię, podobnie jak dzieła debiutantów, ale czymże byłaby literatura bez klasyków?

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda - ja coraz łaskawszym okiem spoglądam na starocie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander