16.29
18.04.2011 - 24.04.2011
Tydzień siedemnasty
Sławomir Mrożek - Baltazar. Autobiografia
Wydawnictwo Noir sur Blanc
Rok wydania 2006
ISBN 83-7392-138-9
Ilość stron 252
Afazja. Nie znałam tego określenia, kiedy spotkałam na ulicy Tadeusza, a on dziwacznie szarpiąc się z kurtką, zwrócił się do mnie: No weź to. Musiało trochę minąć (szprechen-migen), bym zrozumiała, o co chodzi. Miałam zapiąć patkę na rękawie. Zapięłam, a potem się dowiedziałam, że ma kupić "do herbaty". Cytrynę? Nie!! Złości się. Do herbaty ma być cukier. Liczby (do dziesięciu ) pokazuje na palcach. Tyle tam byłem. Domyślam się, że w szpitalu. Dowiaduję się, że chodzi na zajęcia, by uczyć się liczyć, pisać, poznawać słowa, które wypadły z pamięci. Nie umie pisać, nie umie liczyć...
I stykam się teraz z biografią Mrożka, którą pisze w celach terapeutycznych. Po udarze mózgu, nie potrafi mówić, nie potrafi pisać. Zapomina wszystko to, co pisarzowi niezbędne. Nauka mówienia, pisania idzie powoli, ale skutecznie. Przy pomocy logopedki powstaje autobiografia dedykowana ludziom dotkniętym afazją, mojemu znajomemu też.
Czytam i podziwiam Mrożka. Tragiczne życie pokazane z dystansem. Nie biadoli, nie ubolewa nad sobą, choć życie nie szczędziło mu kopniaków. Ba, odnoszę wrażenie, że jest spełniony, zadowolony. Autobiografia zdaje się być pogodna. Koleje losu spisane prosto, bez dziwactw - nie ma tu groteski - od dzieciństwa poprzez czasy młodości, związków z komuną (reportaż o Nowej Hucie ), początków kariery pisarskiej, pierwszych zagranicznych podróży.
Dawno nie czytałam autobiografii i cieszę się, że trafiłam na Mrożka, choć ulubionym moim pisarzem nie był nigdy. Ale człowiekiem zupełnie normalnym - zawsze.
Dzięki Tadeuszowi, wiem, jak wygląda afazja i co przechodził Mrożek, dzięki Ewie zetknęłam się z autobiografią Mrożka, dzięki Mrożkowi doświadczyłam przyjemności czytania.
Suma przeczytanych stron: 6652 + 252 = 6904
18.04.2011 - 24.04.2011
Tydzień siedemnasty
Sławomir Mrożek - Baltazar. Autobiografia
Wydawnictwo Noir sur Blanc
Rok wydania 2006
ISBN 83-7392-138-9
Ilość stron 252
Afazja. Nie znałam tego określenia, kiedy spotkałam na ulicy Tadeusza, a on dziwacznie szarpiąc się z kurtką, zwrócił się do mnie: No weź to. Musiało trochę minąć (szprechen-migen), bym zrozumiała, o co chodzi. Miałam zapiąć patkę na rękawie. Zapięłam, a potem się dowiedziałam, że ma kupić "do herbaty". Cytrynę? Nie!! Złości się. Do herbaty ma być cukier. Liczby (do dziesięciu ) pokazuje na palcach. Tyle tam byłem. Domyślam się, że w szpitalu. Dowiaduję się, że chodzi na zajęcia, by uczyć się liczyć, pisać, poznawać słowa, które wypadły z pamięci. Nie umie pisać, nie umie liczyć...
I stykam się teraz z biografią Mrożka, którą pisze w celach terapeutycznych. Po udarze mózgu, nie potrafi mówić, nie potrafi pisać. Zapomina wszystko to, co pisarzowi niezbędne. Nauka mówienia, pisania idzie powoli, ale skutecznie. Przy pomocy logopedki powstaje autobiografia dedykowana ludziom dotkniętym afazją, mojemu znajomemu też.
Czytam i podziwiam Mrożka. Tragiczne życie pokazane z dystansem. Nie biadoli, nie ubolewa nad sobą, choć życie nie szczędziło mu kopniaków. Ba, odnoszę wrażenie, że jest spełniony, zadowolony. Autobiografia zdaje się być pogodna. Koleje losu spisane prosto, bez dziwactw - nie ma tu groteski - od dzieciństwa poprzez czasy młodości, związków z komuną (reportaż o Nowej Hucie ), początków kariery pisarskiej, pierwszych zagranicznych podróży.
Dawno nie czytałam autobiografii i cieszę się, że trafiłam na Mrożka, choć ulubionym moim pisarzem nie był nigdy. Ale człowiekiem zupełnie normalnym - zawsze.
Dzięki Tadeuszowi, wiem, jak wygląda afazja i co przechodził Mrożek, dzięki Ewie zetknęłam się z autobiografią Mrożka, dzięki Mrożkowi doświadczyłam przyjemności czytania.
Suma przeczytanych stron: 6652 + 252 = 6904
Z autobiografii... polecam Christie ;-)
OdpowiedzUsuńO afazji słyszałam. Moja koleżanka skończyła logopedię i pracowała z osobą, która miała tego rodzaju problemy. Bardzo trudna, powolna terapia. To smutne, że los w ten sposób doświadczył Mrożka, człowieka, który przez całe życie był mistrzem słowa.
OdpowiedzUsuńO! To musi być bardzo dobra książka.
OdpowiedzUsuńŁadna recenzja. Cieszę się, że tu wpadłam.