wtorek, 20 grudnia 2011

Dzień w książkach

Wypatrzyłam u Lirael zabawę i postanowiłam spróbować.






Zaczęłam dzień w „kuchni Jerzego Knappe”
W drodze do pracy zobaczyłam głupiego Maciusia
i przeszłam obok - ulicą Nadbrzeżną
żeby uniknąć hańby
ale oczywiście zatrzymałam się przy kobiecie na kamieniu
W biurze szef powiedział: „Przyślę pani list i klucz”
i zlecił mi zbadanie domku trzech kotów
W czasie obiadu z Baltazarem i Sonieczką 
zauważyłam kota, który jadał wełnę
pod British Museum (które) w posadach drżało
Potem wróciłam do swojego biurka - magicznego miejsca.
Następnie, w drodze do domu, kupiłam tysiąc kulek
ponieważ mam nakarmić wilki.
Przygotowując się do snu, wzięłam piąte dziecko
i uczyłam się, jak mówić nie
zanim powiedziałam dobranoc kotu, który się włączał i wyłączał


Dopisek:
Knappa czytam z doskoku zważywszy, że to jednak nie beletrystyka, literatura faktu czy inne czytadło a po prostu książka kucharska - książka kucharska napisana z jajem, a więc do czytania i gotowania. Mam nadzieję, że za jakiś czas poświęcę jej więcej miejsca. 
I słówko jeszcze, dzisiejsza zabawa fantastyczna, trochę pogłówkować trzeba.

3 komentarze:

  1. To już wiadomo, dlaczego British Museum drżało - kot jadł wełnę i był rezonans. :)
    Karmienie wilków kulkami brzmi dwuznacznie, mam nadzieję, że się nie zainteresuje Tobą WWF. :D
    Mówienie dobranoc kotu, który się włącza i wyłącza musi być doprawdy irytujące. :)
    Dzięki za uśmiech, który wywołała u mnie Twoja superopowiastka z tytułami!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przyślę pani list i klucz"... ulala... oby tylko to się źle ie skończyło :) Świetna historia!

    OdpowiedzUsuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander