sobota, 29 stycznia 2011

Jajko i ja - Betty MacDonald

5.9
24.01.2011 - 30.01.2011
Tydzień piąty
Betty MacDonald - Jajko i ja
Wydawnictwo: CiS
Rok wydania: 2009
ISBN 788385458265




Na recenzję książki natknęłam się na jednym z blogów i natychmiast postanowiłam książkę kupić. Chyba sprowadzała mi to zaprzyjaźnina księgarnia w moim mieście. Tyle książek kupuję, że przestałam pamiętać: gdzie, co i za ile. W każdym razie książka trochę na półce odstała i stałaby jeszcze trochę, gdyby nie wyzwanie czytelnicze Papierowy Zwierzyniec. I ja w ramach tegoż postanowiłam wziąć się za ... kury. Rzadko przecież pisze się ksiązki o kurach, w ogóle rzadko się je wspomina. Oprócz Betty MacDonald o kurze napomknął chyba tylko ks. Jan Twardowski: Kura to brzydki ptak, ale święty, bo jak chodzi to stawia krzyżyki.
Nie wiedziałam, jak dużo tego zwierzęcia będzie w książce Betty M., ale na okładce z przodu było osiem kur , z tyłu jedna to już dziewięć, więc czy to nie jest książka o zwierzętach? Otóż nie, a w zasadzie nie do końca "nie", ale po kolei. Autorka Betty MacDonald po praniu mózgu, które to poczyniła jej własna rodzona matka, uważa, że mężczyzna powinien robić to co lubi. I kiedy jej rodzony mąż zaczyna marzyć o kurzej fermie, Betty nie waha się ani chwili, podąża za mężem, by swój los związać z kurami. I tu zaczyna się piekło. Praca fizyczna przy zwierzakach, budowie, w ogrodzie, a to wszystko w prymitywnych warunkach - bez wody, prądu, daleko od Boga i ludzi. Ale nie jest to książka, że tylko siąść i płakać, jeżeli płakać to ze śmiechu. Po prawdzie ze śmiechu nie umarłam, bo było nie tylko śmieszno ale i straszno. Oj dostało się sąsiadom, dostało. Nic dziwnego, że po publikacji książki ciągano autorkę po sądach. No ale gdzie te kury? Kury są, są cały czas w tle książki, uważny czytelnik z informacji przemycanych w treść, mógłby od biedy swoją kurzęcą fermę założyć, jeśli by kury po lekturze tejże ksiązki pokochał, a wątpię, bo autorka swoją opinię o kurze precyzuje tak:
Co mnie przeraża u kur, to brak jakiegokolwiek odzewu z ich strony. Człowiek włoży serce w ich wychowanie i wszystko, czego może oczekiwać, to gdaknięcie. Kota można pogłaskać, psa popieścić, na koniu pojeździć, a kurę można tylko zjeść.

Srodze kury bohaterce nadojadły, bo świętości zauważonej przez ks. Jana, nie dostrzega. Ale i ja czytając zmagania Betty ze zwierzyńcem (kury, krowy, świnie, kaczki i psy i koty) i z przyrodą, która rytm życia wystukiwała, nigdy w życiu i za żadne kury tj. pieniądze, takiego znoju bym nie zniosła.

No cóż, czytać? Czytać, oczywiście! Tylko może rozglądnąć się za innym wydaniem. CIS wydaniem z roku 2009 dało plamę, pozjadane literki, spacje poczwórne - dziury w tekście, poprzenoszone pojedyńcze literki do następnego wiersza i na koniec rodzyneczek: przypisy. Pan Jan Gondowicz strony do przypisów wziął z sufitu, nijak się one mają do tekstu. Nie zaglądałabym w przypisy, ale jak trafiam na stronie 209 na słowo eggnog, to muszę sprawdzić cóż to takie? Szukam w przypisach, ale tam strona 209 nie ujęta. Zatem jadąc palcem po słupku znajduję w końcu eggnoga - z przypisaną stroną 220. Nie znoszę niechlujstwa i takie drobiazgi są w stanie obrzydzić mi przyjemność czytania, nawet gdyby to była książka najlepsza, ba "nobliwa" nawet.

I na koniec... w czołówce blogu zamieściłam cytat, który przewrotnie zmieniłam dla własnych potrzeb. W oryginale brzmiał tak: czytanie było tu oznaką lenistwa, pychy i moralnego upadku. Przepraszam autorkę, bo "toto" u góry sugeruje, że to właśnie autorka czytanie ma w nijakim poważaniu.

Czytać ksiązkę czy nie czytać? Kto chce, niech czyta, ale dla mnie nie będzie to książka najlepsza w roku 2011

(Wypowiedź ks Jana Twardowskiego o świętości kury pochodzi z książki Jana Strzałki: O psach, kotach i aniołach)

Suma przeczytanych stron: 2001 + 270 = 2271
(opublikowane - biblionetka)

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Książek parę

Szaleję zakupowo. Wynalazłam parę rzeczy na allegro, jak mówi stare polskie przysłowie "cus tanio i elegancko". Zakupy poczyniene ze względu na wyzwania czytelnicze. Nie wszystkie to świeży zakup - przypomniałam sobie o biografii Hrabala, Kerouacu, które pozyczyłam dzieciom sama nie czytając. Może teraz akurat mnie najdzie. Dwie książki pozyczyłam od dzieci, by skompletować zestaw na wyzwanie Reporterskim okiem - Heban i Gulasz z turula. No i zauroczona powieścią Anne Tyler "Obiad w restauracji dla samotnych" kupiłam "Drabinę czasu", "Lekcje oddychania" i "Przypadkowego turystę" Mam nadzieję, że będą równie dobre jak "Obiad..." To co na fotce, to tylko część, bo  czytania u mnie zaległego, że ho ho. Powinnam zacząć myśleć, co zrobić z przeczytanymi książkami, część wyniosłam do piwnicy (starsze). Mogłabym uczestniczyć w akcjach wymiany, ale jakoś nie ufam niespodziankom. Może pokazać ksiązkę na blogu i czekać na propozycje?

( Wiem, że fotka marna, ale wieczorem cokolwiek pstryknąć pudełkiem od zapałek to karkołomność do potęgi "entej")

niedziela, 23 stycznia 2011

Widma w mieście Breslau - Marek Krajewski

17.01.2011 - 23.01.2011
Marek Krajewski - Widma w mieście Breslau
Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2010
ISBN 978-83-7414-859-7


Rzeczywiście, książką umordowałam się srogo. Trzeba mieć twardą psychikę, odporność na sadystyczne poczynania mordercy, godzić się z atmosferą wrocławskiego półświatka z początku 20 wieku, bo akcja toczy się we wrześniu 1919 roku; w morzu alkoholu, zapitych policjantow, "korynckich profesjonalistek" i orgii seksualnych. Pan Autor do końca nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia. Nie jest to klasyczny, uładzony "kryminał" w stylu Agathy Christie. Czy  na coś jeszcze  z "Breslau" w tytule się zdecyduję? Na pewno nie, to dla mnie zbyt mocna lektura. A co na plus? Jak wspominałam w poprzednim poście - okładka z fotką z FotoChannels i obraz Wrocławia, jego atmosfera tamtych czasów i chyba jednak główny bohater, mimo brutalności zachowań, chwilami całkiem sympatyczny, ba, romantyk nawet.

Baza recenzji Syndykatu ZwB 

sobota, 22 stycznia 2011

Nie czytaj recenzji...

Nie zabrzmi to dowcipnie, ale pilotem nie mgłabym być. Ulegam presji, sugestiom. Kupiłam niedawno książkę Marka Krajewskiego "Widma w mieście Breslau" Coś mnie podkusiło, by zajrzeć na pewną książkowa stronę i o zakupionej świeżo książce poczytać. Nie, to nawet nie tak było. Chciałam książkę dodać do swojej półki i całkiem niechcąco przeczytałam początek opinii o książce: fatalny język, męczyłam się z książką miesiąc
No i ja się teraz męczę, mija tydzień, a ja drepczę w miejscu. Jaki wniosek? Nie czytać cudzych opinii przed czytaniem, raczej po i wtedy radośnie porównać odczucia.
Ale co by nie rzecz - podoba mi się okładka, no nie tylko, ale o tem - potem :-)


niedziela, 16 stycznia 2011

Busz po polsku - Ryszard Kapuściński

10.01.2011 - 16.01.2011
Ryszard Kapuściński - Busz po polsku
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2008
ISBN 978-83-7552-113-9

Książkę nieraz miałam w ręku i odkładałam na półkę. Jakoś nie pociągał mnie ten "Busz..."  Książka ta kojarzyła mi się nieodparcie ze starymi wydaniami reportarzy, których nikt nie czytał, propagandą sukcesu,  siermiężnością życia w Polsce Ludowej. Książkę wpisałam jednak na listę lektur. Dlaczego? Bo skoro ukazuje się siódme wydanie ( rok 2008 ), to coś w tej książce być musi. Zabieram się niechętnie i w zasadzie kończę zniesmaczona. Niechęć mija szybko po pierwszym reportarzu  - wojna w odczuciu dziecka, zaskakuje mnie stwierdzenie, że dla tegoż dziecka wojna to normalność, dziecko nie zna innej sytuacji. Im dalej, tym różniej. Są reportarze, które poruszają - Wydma, Piątek pod Grunwaldem, Reklama pasty do zębów, ale są takie, które niecierpliwią, nudzą, denerwują napuszeniem - Dom, Drzewa przeciw nam, Busz po polsku. Z reportarzy wyziera siermiężność, mozół życia, tragizm, stagnacja, ale i pochwała socjalistycznego budownictwa - ten przytaczany przeze mnie "Dom", aż się prosi by zaśpiewać: "Zbudujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom, Warszawo! Niech się mury pną do góry..."Cóż, trzeba na reportarze owe patrzeć przez pryzmat epoki , w jakiej powstały, a powstawały w latach 50. i 60. Publikowano je w Polityce. W wersji książkowej ukazały się pierwszy raz w roku 1962. Nie potępiam w czambuł, bo Kapuściński jest mistrzem we władaniu słowem. A pisze pięknie:. Oto fragment z "Piatka pod Grunwaldem":
Okolica gorzała jeszcze gdzieniegdzie, czerniła się zgliszczami, cuchnęła wystałą spalenizną, (...) szczęk oręża odebrzmiał już i zacichł, a w miejsce tego kląskały skowronki i w jeziorze woda pluskała niebuńczucznie.
Piekny to język i pięknie brzmią słowa - odebrzmieć, zacichnąć, niebuńczucznie. Bohater reportarzu nie zachorował, nie zaniemógł, ale "zaszwankował cieleśnie". W "Wydmie" kilkakrotnie, jak refren, jak mantrę powtarza zdanie: Wiatr trącał piasek, piasek drżał i śpiewał. Czytałam więc te reportarze nie dla treści, a dla takich perełek językowych. I mimo tej nieszczęsnej Ghany na końcu zbioru, która nieodparcie na myśl nasuwa wierszyk z dzieciństwa: "murzynek Bambo w Afryce mieszka", dobrze, że przez "Busz..." ,choć z niejakim mozołem, przedarłam się jednak.

Suma przeczytanych stron: 1559 + 123 = 1682

czwartek, 13 stycznia 2011

Obiad w restauracji dla samotnych - Anne Tyler

10.01.2011- 16.01.2011
Anne Tyler - Obiad w restauracji dla samotnych
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2005
ISBN 9788371327827



Czytałam tę książkę  i zastanawiałam się, co odpowiedziałabym na pytanie: O czym ta książka? O rodzinie? O matce z trójką dzieci, o relacjach miedzy nimi, o relacjach "kulawych", wypaczonych. O matce samotnej, którą mąż zostawił z dnia na dzień. Wyjechał w delegację i nie wrócił, matka odejście tatusia ukrywa przed dziećmi, nie wie, że dzieci świetnie orientują się w sytuacji. Sytuacja ta ma wpływ na stosunki panujące w rodzinie, a także na dalsze życie jej członkow. Syn Cody jeździ po Stanach (taka praca) , ale rodzinę wszędzie zabiera ze sobą, stąd brak stabilizacji, przyjaciół, bliskich, własnego miejsca na świecie. Jenny dziedziczy po matce brutalność, brak cierpliwości, napady wściekłości, Ezra - synek mamusi, trwa przy niej, nie ma swego prywatnego życia. Jest nierozerwalnie związany z matką. To po krótce treść, bo książka w zasadzie jest o życiu. Czytelnik w trakcie lektury zastanawia się:  Pearl, Cody, Jenny, Ezra... czy to przypadkiem nie ja? I tu nasuwa się porównanie z filmem "Dzień świra" . Każdy, kto widział film, nagle uświadamiał sobie, że jest takim właśnie Adasiem Miauczyńskim. To samo robi z nami proza Anne Tyler. Widzimy swoje wady, walimy się w piersi i zarzekamy się: nigdy więcej.
Na okładce książki napisano: dziwna ksiązka. Rzeczywiście dziwna, tragiczna w swoim wyrazie, choć płakałam ze smiechu czytając o kawałch Cody'ego, jakie płatał swojemu bratu.
Dobra proza, szczerze polecam.

Suma przeczytanych stron: 1284+275=1559

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Czytam, bo...

Czytam, bo nie muszę
Czytam, bo to żadne katusze
Czytam, bo ... chcę!
A wy, dlaczego czytacie, hę?


Z takim infantylnym wierszykiem wystartowałam w konkursie na facebooku - Co by tu przeczytać? Trzeba było dokończyć myśl: Czytam, bo... Było-  nie było znalazłam się  w 20ce,  z której zostanie wyłoniony przez głosowanie zwycięzca. Proszę zatem o wsparcie, Tu na Facebooku . Po kapeluszu mnie poznacie :-))


Suplement:


W trakcie trwania konkursu, zmieniono zasady. Zamiast wyboru przez organizatora najlepszego hasła, wybranych 20 haseł poddano głosowaniu użytkownikom facebooka.  Takie głosowanie odzwierciedla raczej popularnośc autora na facebooku, a nie wartośc hasłowej tworczości. Napisałam w tej sprawie do sponsora, nie napiszę jakiego, bo na reklamę nie zasługuje. Minęło kilka dni, a sponsor milczy jek zaklęty. Oj nieładnie!

Poweść w odcinkach

Kiedyś powieści w odcinkach pokazywały sie w prasie, pamietam, że ktoś z moich znajomych miał stertę takich wycinków, ale co to była za powieść? Zabijcie mnie, a nie wiem. Od jakiegoś czasu zapowiadano na portalu kryminalnym powieść Krzysztofa Koziołka "Zemsta absolutna" w odcinkach właśnie. I oto jest. Ile jest warta, nie wiem, bo pana Krzysztofa Koziołka nie znam. A że czytanie nie boli, czytam.

niedziela, 9 stycznia 2011

Wyzwania czytelnicze

Zaczęłam poszukiwania w sieci i o to efekt - przyłączyłam sie do:
 - 52 ksiązki - jedna książka w tygodniu przez cały rok
 - Bracie, siostro... rodzino ( chyba tak to brzmi )
 - Reporterskim okiem
 Do ostatniego wyzwania zaproszenia nie otrzymałam jeszcze, ale może? A jak nie, to podążę solo, w końcu poradzę sobie bo działania w pojedynkę wcale mnie nie deprymują. Pierwsza akcja została zapoczątkowana w ubiegłym roku, ale ja późno sie na nią natknęłam. Zaglądałąm na stronę 52, ale jakoś organizatorzy milczą. Druga akcja "Bracie.. " jakoś mnie średnio bierze, ale i w tej tematyce zawsze mozna coś ciekawego znaleźć, no i trzecie wyzwanie - chciałbym poczytać Cejrowskiego, Kapuścińskiego i Pawlikowską. Jesli idzie o Pawlikowską to zapewne będzie to "Blondynka u szamana", bo mam - zakup biedronkowy z wakacji.
















Kapuściński - to zapewne "Imperium", może "Lapidaria" i może "Heban"



































Pewnie lista jeszcze będzie weryfikowana i zapewne coś przybędzie, bo sztuk ksiązkowych ma być minimum 6, jednak to co tu zaprezentowałam na pewno na liście zostanie. Muszę cos wybrac z Cejrowskiego, bo nie znam nic, a to z powodu, że pan Cejrowski swoimi "występkami" medialnymi skutecznie mnie odstraszał.

Noi i jeszcze zaintrygowało mnie wyzwanie czytelnicze - taka literatura z kolorem w tytule
- Kolorowe czytanie, ale to wyzwanie było (2009) i minęło, ale to nie znaczy, że z list kolorowych nie nalezy korzystać, bo czyż to nie piękny tytuł "Zielony trabant" Katarzyny Stachowicz - Gacek? Piękny, sentymentalny, baa ... romantyczny!

piątek, 7 stycznia 2011

Nostalgia Anioła - Alice Sebold

2.5
03.01.2011 - 09.01.2011
Alice Sebold - Nostalgia Anioła
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2003
ISBN 8373591001
                                                        
Szczerze mówiąc, nie słyszałam wcześniej o autorce. Nie śledzę nowej literatury, ktora wydaje mi się literaturą komercyjną, obliczoną raczej na zysk niż większe wartości duchowe. Stąd moje asekuranctwo - trzymam się kanonów, klasyki czy też sprawdzonej "literatury środka". Może i to błąd, bo można przegapić to i owo. Na książkę "Nostalgia Anioła" Alice Sobald natknęłam się przeglądając listę  BBC. Postanowiłam przeczytać, bo jakoś tu i ówdzie zaczęłam na nią wpadać. Okazuje się, że książka to odzwierciedlenie ( w pewnym stopniu ) traumatycznych przeżyć autorki, która jako nastolatka została brutalnie zgwałcona. Na kanwie tych przeżyć powstaje "Szczęściara", a po niej właśnie "Nostalgia..." , ktora od razu staje się wielkim hitem czytelniczym.  Powieść traktuje o gwałcie i morderstwie na nastolatce, która trafia do nieba, skąd obserwuje, to co na Ziemi się dzieje i uczestniczy w ziemskim życiu jako bierny obserwator, usiłując wpływać na działania swoich bliskich - bezskutecznie. Słyszy myśli bliskich i znajomych, zna ich uczucia, opowiada o swojej śmierci, o swoim oprawcy - "miłym sąsiedzie", o jego ofiarach i tęskni za rodziną.  Autorka szokuje chłodną narracją, której przeciwstawia uczucie rozpaczy, ból rodziny po starcie dziecka,  którego los jest dla nich nieznany, do końca niewyjaśniony. W powieści uczucie bólu i rozpaczy jest destruktywne, prowadzi do rozpadu rodziny, wzajemnych niechęci, zdrady, oskarżeń. Trzeba czasu, by zapomnieć. Ale "Nostalgia Anioła " to powieśc nie tylko o bestialskim mordzie, to powieść, o dorastaniu, dojrzewaniu, przyjaźni, miłości i inicjacji seksualnej no i oczywiście o rodzinie. Mimo zawirowań rodzina wychodzi z opresji cało, zjednoczona, wspierająca się. Może to tylko czasowa stabilizacja, ale jednak stabilizacja. Czy przeczytałabym jeszcze jakąś powieść autorki? Chyba nie, choć planowałam czytanie "Córeczki" Momentami miałam wrażenie, że autorka nie ma pomysłu na zakończenie, coś mi w powieści zgrzytało..  A może ja już jestem za duża na takie książki? Spokojnie mogłabym tę powieść przegapić i na pewno nie byłabym uboższa duchowo.

Suma przeczytanych stron: 918 + 366=1284

wtorek, 4 stycznia 2011

Piąte dziecko - Doris Lessing

03.01.2011 - 09.01.2011
Doris Lessing - Piąte dziecko
Wydawnictwo: PIW
Rok wydania: 2007
ISBN 83-06-02957-7


Mała książka, a ogrom treści. Książka szokująca, nie będzie przesadą jeśli użyję okreslenia - perwersyjna. I nie będzie przesady, jeżeli nazwę autorkę - manipulantką. Łapałam się na tym, że jak Harriet czekałam na rozwiązanie problemu, jakiekolwiek...
Przede mną "Podróż Bena", boję się tej lektury.












Suma przeczytanych stron: 777 + 141 = 918

O czytaniu

Umberto Eco napisał:
Kto czyta, ten żyje podwójnie

To prawda, ale żeby żyć podwójnie, trzeba mieć niezłą kondycję !

niedziela, 2 stycznia 2011

Wędrówka Murriego - Ilja Bojaszow

1.3
27.12.2010 - 02.01.2011
Ilja Bojaszow - Wędrówka Murriego
Wydawnictwo: Prószyński i Spółka
Rok wydania: 2009
ISBN 978-83-7648-118-0


Jeszcze jedna książka w tym tygodniu. Jedna z trzech zaczętych. Powieść drogi - wszyscy wędrują, zataczają kręgi, by dojść do celu. Ruch w powieści jak na Dworcu Centralnym, albo raczej jak na londyńskim Heathrow w czasie paraliżu komunikacyjnego. Przecinają się drogi i dróżki małych i wielkich - ludzi, zwierząt i duszków. Złych i dobrych. I nawet czytelnika to nie dziwi, tak ma być, taki jest świat - ludzie, gadające zwierzaki i duchy. I naukowcy spierający się, czy zwierzęta mają rozum, czy myślą. Okazuje się, że mają, bo gąsior liczy w pamięci, mnoży czterocyfrowe liczby, pies filozof dyskutuje z kotem i przedstawia swoje widzenie świata. I co w tym dziwnego? Nic ;-) Bo ja wierzę w to, co w książkach. Szczególnie takich jak książka Bojaszowa.
I jeszcze na zakończenie cytat, pasujący do akcji 52 książki:


"Czy warto mierzyć wysokośc zdobytych szczytów? (...) Niech każdy ustali sobie, po co i dlaczego wyrusza w podróż - nie ważne czy potem przewędruje cały kontynent, czy pokona kilka metrów"


Warto? Na to pytanie niech sobie każdy sam odpowie!


Matematyka
Suma przeczytanych stron: 577 + 200 = 777

sobota, 1 stycznia 2011

Człowiek-nietoperz - Jo Nesbo

1.2
Tydzień pierwszy
27.12.2010 - 02.01.2011
Jo Nesbo: Człowiek - nietoperz
Wydawnictwo: Pol-nordica
Rok wydania: 2005
ISBN 83-7264-254-0


Sądziłam, że będzie ciekawiej, ale ja ostatnio narzekam na wszystko. Malkontenctwo mnie jakieś dopadło? Chociaż powiadają ci,  co czytali, że inne książki tego autora lepsze. Skoro tak, to na jednym tytule pewnie nie skończę. A może ja w pospiechu czytałam i nieuważnie, bo ludzi pełna chata? Wiadomo - okres świąteczny. Chociaż fajne rzeczy w książce były, np wierzenia i legendy aborygenów, bo akcja książki toczy się w Australii, choć to kryminał skandynawski. No nie... nie było aż tak źle!


Baza recenzji Syndykatu ZwB



autor

Tego lata w Zawrociu - Hanna Kowalewska

1.
Hanna Kowalewska: Tego lata, w Zawrociu
Wydawnictwo: Zysk i Spółka
Rok wydania: 2006
ISBN 83-7506-045-3


Bez szaleństw, ale za jakiś czas pewnie sięgnę po części następne, choć pani w bibliotece powiada, że pierwsza część najlepsza, druga gorsza zdecydowanie, a trzeciej nie czytała.












Suma przeczytanych stron: 210
( Rozszyfrowuję tytuł notki  1.1 - pierwszy tydzień, pierwsza książka, choć ma być książka tygodniowo )

Akcja 52 książki

Postanowiłam założyć ten blog specjalnie dla tej akcji, by było jasno i przejrzyście. Na blogu robótkowym zamęt, powiedziałabym, że zrobił mi się śmietnik. Powinnam zatem swoje zainteresowania, posegregować, rozdzielić, to tak tytułem wprowadzenia.
A zatem - ksiązkowo mi!