30.
Jerzy Edigey - Szkielet bez palców
Seria Ewa wzywa 07; z. 3
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania 1969
okładka
Z okładki:
"Kto i dlaczego zamordował człowieka, z którego pozostał tylko szkielet bez palców?
...Jeżeli milicja podejrzewa zbrodnię, puszcza w ruch całą skomplikowaną machinę śledztwa. Z drobnych poszlak wiąże się mocna sieć, w którą w końcu wpada morderca, i to niejednokrotnie po wielu, wielu latach od chwili popełnienia przestępstwa. Nie ma bowiem przestępstw doskonałych, są jedynie chwilowo niewykryte."
W ruinach wypalonego domu we Wrocławiu, robotnicy znajdują szkielet człowieka. Dziwny, bo bez palców. Początkowo milicja podejrzewa, że jest szkielet człowieka, który zginął podczas wojny. I pewnie stanęłoby na tym, gdyby nie dociekliwość majora Krzyżewskiego. Badania wskazują na to, że szkielet jest całkiem współczesny. Szczątki pochodzą sprzed dwóch - czterech lat. I tak, jak na okładce książki napisano, rusza skomplikowana machina śledztwa. Czy nikt tego człowieka nie szukał?
I tu autor raczy nas wykładem na temat zaginięć, bo zagięcie to trudny przypadek. Nie radzą sobie z tym policje europejskie, nie radzi sobie z tym policja amerykańska. W Stanach ginie bez wieści 20 tysięcy ludzi. W Polsce - zaledwie 10 osób dziennie, ale wykrywalność tych przypadków to aż 95%, więc zaginięć w Polsce, nie można nazwać problemem masowym.. Rzadko się zdarza, że nieznane są losy zaginionego człowieka.
I tak clou zawartości książki stanowią zagadnienie ważkie: metody pracy polskiej milicji, statystyki związane z jej pracą. Wątek kryminalny jest tylko przyczynkiem do etosu niezawodności peerelowskich organów ścigania. Ale zapewniam, nie jest nudno. Żmudna praca policji - "szkiełkiem i okiem" bez nowoczesnych metod badania DNA, bez komputerowych baz danych, wciąga, intryguje, bo prostymi metodami można osiągnąć wszystko. Wystarczy niebieski samochodzik i inteligencja. No i koniecznie na okrasę femme fatale.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
- Czytamy ksiązki wydane przed rokiem 1990
- Czytamy serie wydawnicze
- Kapitan Żbik na topie czyli czytamy polskie kryminały
- Polacy nie gęsi
- Wyzwanie miejskie
Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni
Jerzy Edigey - Szkielet bez palców
Seria Ewa wzywa 07; z. 3
Wydawnictwo Iskry
Rok wydania 1969
okładka
Z okładki:
"Kto i dlaczego zamordował człowieka, z którego pozostał tylko szkielet bez palców?
...Jeżeli milicja podejrzewa zbrodnię, puszcza w ruch całą skomplikowaną machinę śledztwa. Z drobnych poszlak wiąże się mocna sieć, w którą w końcu wpada morderca, i to niejednokrotnie po wielu, wielu latach od chwili popełnienia przestępstwa. Nie ma bowiem przestępstw doskonałych, są jedynie chwilowo niewykryte."
W ruinach wypalonego domu we Wrocławiu, robotnicy znajdują szkielet człowieka. Dziwny, bo bez palców. Początkowo milicja podejrzewa, że jest szkielet człowieka, który zginął podczas wojny. I pewnie stanęłoby na tym, gdyby nie dociekliwość majora Krzyżewskiego. Badania wskazują na to, że szkielet jest całkiem współczesny. Szczątki pochodzą sprzed dwóch - czterech lat. I tak, jak na okładce książki napisano, rusza skomplikowana machina śledztwa. Czy nikt tego człowieka nie szukał?
I tu autor raczy nas wykładem na temat zaginięć, bo zagięcie to trudny przypadek. Nie radzą sobie z tym policje europejskie, nie radzi sobie z tym policja amerykańska. W Stanach ginie bez wieści 20 tysięcy ludzi. W Polsce - zaledwie 10 osób dziennie, ale wykrywalność tych przypadków to aż 95%, więc zaginięć w Polsce, nie można nazwać problemem masowym.. Rzadko się zdarza, że nieznane są losy zaginionego człowieka.
I tak clou zawartości książki stanowią zagadnienie ważkie: metody pracy polskiej milicji, statystyki związane z jej pracą. Wątek kryminalny jest tylko przyczynkiem do etosu niezawodności peerelowskich organów ścigania. Ale zapewniam, nie jest nudno. Żmudna praca policji - "szkiełkiem i okiem" bez nowoczesnych metod badania DNA, bez komputerowych baz danych, wciąga, intryguje, bo prostymi metodami można osiągnąć wszystko. Wystarczy niebieski samochodzik i inteligencja. No i koniecznie na okrasę femme fatale.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
- Czytamy ksiązki wydane przed rokiem 1990
- Czytamy serie wydawnicze
- Kapitan Żbik na topie czyli czytamy polskie kryminały
- Polacy nie gęsi
- Wyzwanie miejskie
Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni
Fajne:) Chcę taki samochodzik:)
OdpowiedzUsuńMniejszy czy większy?
OdpowiedzUsuńUczyłam się jeździć na takim mniejszym, tylko inny kolor miał ;)
UsuńJa chyba też, ale koloru nie pamiętam.
UsuńTaki śliczny niebieski z białym paskiem chyba nie był? ;)
UsuńTaki zapamiętałabym na całe życie :D
UsuńMniejszy, bardziej poręczny:)
UsuńAle większy pakowniejszy.
UsuńMam kilka książeczek z tej serii, ale akurat tej nie znałam. To były czasy, milicja miała się lepiej niż jej dzisiejsi następcy. :)
OdpowiedzUsuńTeż znam niewiele, ale mam nadzieję to zmienić. To całkiem fajne źródło informacji o czasach PRL.
UsuńPoproszę tego Fiata 125 :) Może być niebieski.
OdpowiedzUsuńNiestety, muszę Cię zmartwić. Nie mam na zbyciu ;)
Usuń