14.25
28.03.2011 - 03.04.2011
Tydzień czternasty
Karolina Macios - Pieskie życie mojego kota
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
ISBN 978-83-240-1189-6
Ilość stron: 254
Wybaczcie mi, że nie rzuciłam się do książki, która dziś do mnie przybyła, ale jak mogłam zostawić tę zaczętą, kiedy do końca zostało 50 stron. Musiałam skończyć. To druga książka Karoliny Macios, autorki z Krakowa. Pierwszą "Wszyscy mężczyźni mojego kota" - kupiłam córce kiedyś, chyba podczas wakacji. Taki drobny prezencik bez okazji. Potem dokupiłam drugą, bo jak się powie A, to trzeba iść za "ma-ciosem". No więc, kiedy dziecięcia spytałam, jak lektura - coś lekko zmieszana odpowiedziała: noooo...
Rzuciłam się zatem do lektury i ja, stwierdzając, że to niekoniecznie literatura dla mego dziecięcia, w ogóle dla jakiegokolwiek dziecięcia..
Książka i jedna i druga, to sprawy głównie damsko-męskie. Aduś w pierwszej części poszukuje dla siebie faceta, a w drugiej tegoż znalezionego o zdradę podejrzewa . Oprócz tego dzieje się mnóstwo innych rzeczy - perypetie z matką, siostrą, ciotką faceta, kotem, psem. no i z samym facetem, a wszystko to dalej... damsko-męskie. No i szeroka plejada postaci w tle - gejów, lesbijek, dziwnych policjantów, wścibskich sąsiadek, natknąć się też można na Maleńczuka, a i Turnau się trafił, bo akcja toczy się w Krakowie. Otóż Kraków to ja znam jedynie wycieczkowo, więc wyobrażanie sobie tych miejsc, to jak wyobrażanie sobie miejsca akcji jakiejś powieści science - fiction. Zdecydowanie lepiej mają przy czytaniu ci, którzy Kraków i okolice mają na co dzień. Bo to moje "znam", to nadużycie raczej. W każdym razie przez książki obie przebrnęłam, choć w odstępach znacznych.
Wracając do zmieszania mojego dziecięcia. Okazało się, że nie tylko treści, ale także język niestosowne dla małolata. Słowo "k...wa" padało gęsto jak deszcze w listopadzie. Ba, nawet pies przygarnięty ze schroniska na słowo owe reagował, co pozwalało przypuszczać, że tak się wabił. Nie żebym miała coś przeciw, bo sama czasem dla wzmocnienia emocjonalnego wypowiedzi zaklnę, choć staram się z nałogiem walczyć.
Obie książki z miłości do zwierzaków kupiłam. I z miłości do zwierzaków przeczytałam. Choć zwierza w książce mało, to jednak scena, kiedy kocisko drze się w niebogłosy, bo pies wyjeżdża, jest niezapomniana, że nie wspomnę, jak łza mi się w oku kręciła, kiedy zwierzaki wtulone w siebie, spały snem sprawiedliwym, no zwyczajnie, jak... pies z kotem..
Język powieści mocny, powiedzieć o książkach, że literatura kobieca? No może kobieca, ale z jajem i to z jaki jajem. Nie polecam reagującym alergicznie na mocne, nieparlamentarne słowa. Ja się bawiłam, powiedzmy, nieźle. Zakończenie - zaskakujące, nieprawdopodobne wręcz! No cóż, o tej książce można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest bezbarwna.
Dopisek:
Zapomniałam dodać o estetycznej stronie książek Karoliny Macios. W zasadzie skusiły mnie przede wszystkim okładki, dla mnie fantastyczne. W ogóle książka starannie wydana, niezły papier. Załączam fotkę części pierwszej, na dowód, że nie przesadzam nic a nic.
Suma przeczytanych stron: 5629 + 254 = 5883
28.03.2011 - 03.04.2011
Tydzień czternasty
Karolina Macios - Pieskie życie mojego kota
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
ISBN 978-83-240-1189-6
Ilość stron: 254
Wybaczcie mi, że nie rzuciłam się do książki, która dziś do mnie przybyła, ale jak mogłam zostawić tę zaczętą, kiedy do końca zostało 50 stron. Musiałam skończyć. To druga książka Karoliny Macios, autorki z Krakowa. Pierwszą "Wszyscy mężczyźni mojego kota" - kupiłam córce kiedyś, chyba podczas wakacji. Taki drobny prezencik bez okazji. Potem dokupiłam drugą, bo jak się powie A, to trzeba iść za "ma-ciosem". No więc, kiedy dziecięcia spytałam, jak lektura - coś lekko zmieszana odpowiedziała: noooo...
Rzuciłam się zatem do lektury i ja, stwierdzając, że to niekoniecznie literatura dla mego dziecięcia, w ogóle dla jakiegokolwiek dziecięcia..
Książka i jedna i druga, to sprawy głównie damsko-męskie. Aduś w pierwszej części poszukuje dla siebie faceta, a w drugiej tegoż znalezionego o zdradę podejrzewa . Oprócz tego dzieje się mnóstwo innych rzeczy - perypetie z matką, siostrą, ciotką faceta, kotem, psem. no i z samym facetem, a wszystko to dalej... damsko-męskie. No i szeroka plejada postaci w tle - gejów, lesbijek, dziwnych policjantów, wścibskich sąsiadek, natknąć się też można na Maleńczuka, a i Turnau się trafił, bo akcja toczy się w Krakowie. Otóż Kraków to ja znam jedynie wycieczkowo, więc wyobrażanie sobie tych miejsc, to jak wyobrażanie sobie miejsca akcji jakiejś powieści science - fiction. Zdecydowanie lepiej mają przy czytaniu ci, którzy Kraków i okolice mają na co dzień. Bo to moje "znam", to nadużycie raczej. W każdym razie przez książki obie przebrnęłam, choć w odstępach znacznych.
Wracając do zmieszania mojego dziecięcia. Okazało się, że nie tylko treści, ale także język niestosowne dla małolata. Słowo "k...wa" padało gęsto jak deszcze w listopadzie. Ba, nawet pies przygarnięty ze schroniska na słowo owe reagował, co pozwalało przypuszczać, że tak się wabił. Nie żebym miała coś przeciw, bo sama czasem dla wzmocnienia emocjonalnego wypowiedzi zaklnę, choć staram się z nałogiem walczyć.
Obie książki z miłości do zwierzaków kupiłam. I z miłości do zwierzaków przeczytałam. Choć zwierza w książce mało, to jednak scena, kiedy kocisko drze się w niebogłosy, bo pies wyjeżdża, jest niezapomniana, że nie wspomnę, jak łza mi się w oku kręciła, kiedy zwierzaki wtulone w siebie, spały snem sprawiedliwym, no zwyczajnie, jak... pies z kotem..
Język powieści mocny, powiedzieć o książkach, że literatura kobieca? No może kobieca, ale z jajem i to z jaki jajem. Nie polecam reagującym alergicznie na mocne, nieparlamentarne słowa. Ja się bawiłam, powiedzmy, nieźle. Zakończenie - zaskakujące, nieprawdopodobne wręcz! No cóż, o tej książce można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest bezbarwna.
Dopisek:
Zapomniałam dodać o estetycznej stronie książek Karoliny Macios. W zasadzie skusiły mnie przede wszystkim okładki, dla mnie fantastyczne. W ogóle książka starannie wydana, niezły papier. Załączam fotkę części pierwszej, na dowód, że nie przesadzam nic a nic.
Suma przeczytanych stron: 5629 + 254 = 5883
Książki Macios czytałam, ale nie przeszkadzały mi jakoś bardzo, często używane wulgaryzmy, choć nie powiem, że nie byłam zaskoczona. Książka lekka, nawet mi się podobała, bo sama do końca nie wiedziałam, czego od niej mam oczekiwać.
OdpowiedzUsuńAle córa pewnie zaskoczona, co za książkę jej mama dała ;)
Okładka bardzo mi się podoba, szczególnie ten pies :) Autorki nie znam. Zaskakujące zakończenia to dokładnie to, co w książkach lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńOkładka pierwszej książki tez niczego sobie - z kotem czarno-białym. Zapomniałam w notce o książce napisać, że to okładki mnie tak naprawdę wzięły.
OdpowiedzUsuńPsia okładka jest urocza i wzruszająca.
OdpowiedzUsuń