23.34
Tydzień dwudziesty trzeci
04.06.2012 - 10.06.2012
Pablo De Santis - Przekład
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA
Rok wydania 2006
ISBN 83-7495-022-6
Ilość stron 148/7692/32760
Kilkakrotnie zabierałam się za sklecenie notki dotyczące "Przekładu" i szło mi to opornie. Książka w przyswajaniu cięzka, bo akcja toczy się w środowisku tłumaczy, którzy zostali zaproszeni na kongres i wygłaszają odczyty na tematy, o których to ja nie mam pojęcia.
Okazuje się, że kongres odbywa się w małej mieścinie nad morzem, a jego uczestniczy zostają zakwaterowani w hotelu, którego budowa nie została zakończona. Biedna nauka nie ma finansów na lepsze warunki.
Uczestniczy kongresu w jakiś sposób się znają - studia, dawne miłości, kontakty naukowe. Kongres, jak każde takie spotkanie, zapowiada się nudnie - martwe języki, mitologia, numerologia, ezoteryka;
ale i dziwnie - tłumaczenie oryginału, którego nie ma, albo wymowa ciszy, bo oto dowiadujemy się, że inaczej milczy nieboszczyk a inaczej człek żywy.
Nudno jednak nie jest. Atmosfera się zagęszcza - dziwne wypadki śmiertelne wśród uczestników, moneta w ustach denata, dziwna epidemia wśród fok, które martwe zalegają na plaży. Trwa śledztwo.
Mam co do książki mieszane uczucia. Czy przebrnęłabym przez powieść, gdyby nie to, że powiastka to niewielka? Pewnie tak, bo jakaś aura tajemniczości zmusza, by trwać do końca, by się dowiedzieć, kto komu i za co? Nie popadam w zachwyt, ale i nie narzekam.
Na okładce książki napisano - mistrzowski thriller erudycyjny. Chyba przesada - może to thriller, może erudycyjny, bo dokładnie zamieszał mi w głowie problemami tłumaczy, ale czy mistrzowski? Nie wiem.
Kiedy zapytałam o wrażenia osobę, która "Przekład" przeczytała, odparła: książka taka sobie. A ja dalej nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem, jakie są moje odczucia. Póki co, odkładam na półkę i za jakiś czas zajrzę, może coś innego spostrzegę?
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Trójka e-pik
Tydzień dwudziesty trzeci
04.06.2012 - 10.06.2012
Pablo De Santis - Przekład
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA
Rok wydania 2006
ISBN 83-7495-022-6
Ilość stron 148/7692/32760
Kilkakrotnie zabierałam się za sklecenie notki dotyczące "Przekładu" i szło mi to opornie. Książka w przyswajaniu cięzka, bo akcja toczy się w środowisku tłumaczy, którzy zostali zaproszeni na kongres i wygłaszają odczyty na tematy, o których to ja nie mam pojęcia.
Okazuje się, że kongres odbywa się w małej mieścinie nad morzem, a jego uczestniczy zostają zakwaterowani w hotelu, którego budowa nie została zakończona. Biedna nauka nie ma finansów na lepsze warunki.
Uczestniczy kongresu w jakiś sposób się znają - studia, dawne miłości, kontakty naukowe. Kongres, jak każde takie spotkanie, zapowiada się nudnie - martwe języki, mitologia, numerologia, ezoteryka;
ale i dziwnie - tłumaczenie oryginału, którego nie ma, albo wymowa ciszy, bo oto dowiadujemy się, że inaczej milczy nieboszczyk a inaczej człek żywy.
Nudno jednak nie jest. Atmosfera się zagęszcza - dziwne wypadki śmiertelne wśród uczestników, moneta w ustach denata, dziwna epidemia wśród fok, które martwe zalegają na plaży. Trwa śledztwo.
Mam co do książki mieszane uczucia. Czy przebrnęłabym przez powieść, gdyby nie to, że powiastka to niewielka? Pewnie tak, bo jakaś aura tajemniczości zmusza, by trwać do końca, by się dowiedzieć, kto komu i za co? Nie popadam w zachwyt, ale i nie narzekam.
Na okładce książki napisano - mistrzowski thriller erudycyjny. Chyba przesada - może to thriller, może erudycyjny, bo dokładnie zamieszał mi w głowie problemami tłumaczy, ale czy mistrzowski? Nie wiem.
Kiedy zapytałam o wrażenia osobę, która "Przekład" przeczytała, odparła: książka taka sobie. A ja dalej nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem, jakie są moje odczucia. Póki co, odkładam na półkę i za jakiś czas zajrzę, może coś innego spostrzegę?
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Trójka e-pik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander