17.
Barbara Gordon - Ćmy
Wydawnictwo Iskry
Seria Klub Srebrnego Klucza - 173
Rok wydania 1976
Ilość stron 264
Przyznam, że książkę znam od dawna, ale z widzenia. Stała zawsze w zaprzyjaźnionej bibliotece na półce z kryminałami, gdzie mieszały się "srebrne kluczyki" z "jamnikami", "ewa 07" z serią kryminalną KAW. "Ćmy" brania nie miały. I ja nigdy na dobre powieścią Barbary Gordon nie zainteresowałam się. Co mnie odstraszało? Pewnie niepokojąca okładka. Ciem nigdy nie lubiłam, wzbudzały we mnie jakiś irracjonalny strach, a powiedzieć o ćmie, że jest piękna, było dla mnie nie do przejścia. Co się stało, że książkę przeczytałam? Zainteresowanie seriami kryminalnymi z czasów PRL, które okazały się skarbnicą wiedzy o tamtych czasach. Jest to oczywiście obraz wyidealizowany, ale przecież każdy czytelnik swoje wie, a jeśli nie wie, to pewnie bawi go dziwaczność tamtych czasów, choć nie zawsze było do śmiechu.
Akcja powieści dzieje się w środowisku filmowców... Nie do końca. W zasadzie konstrukcja kryminału przypomina trochę powieść szkatułkową. Autorka kryminału Barbara Gordon udaje się na spotkanie do Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej w Warszawie. Umówiona jest z kapitanem Sebastianem Chmurą, liczy na ciekawą opowieść, którą chce wykorzystać w swojej twórczości. Kapitan Chmura jest osobą mocno zajęta, nie ma chwili czasu, więc i tym razem ważna narada przerywa spotkanie. Autorka nie zostaje jednak z niczym. Na biurku pojawia się różowa teczka (jakoś bardzo zdziwił mnie ten kolor: różowa?!), która zawiera protokóły przesłuchań, prywatne notatki i przemyślenia kapitana, fotografie, ekspertyzy.
Autorka przegląda teczkę, poznaje etapy dochodzenia w sprawie morderstwa. Kogo zamordowano? Czytelnik nieprędko się dowie, ale za to dogłębnie pozna środowisko filmowców związanych z grupą filmową "Wir" i to od tej gorszej strony. Choć spotykają się na organizowanych przez sławnego filmowca "przyjątkach" to nie są dla siebie przyjaciółmi. Zawiści, plotkom, intrygom nie ma końca . Nic jednak nie stanie na przeszkodzie, by Kapitan Chmura doszedł prawdy. Dziwnej prawdy, bo i książka dziwna, ze skomplikowaną fabułą, meandrami, niedopowiedzeniami. Prawdę poznaje i czytelnik, ale nie jest to finał "kryminału". Autorka postanawia osobiście poznać bohaterów. Wybiera się do Spatifu, bo tam krzyżują się drogi wszystkich artystów. Nie wszystkich bohaterów dochodzenia tam spotyka. Ich drogi się rozeszły. Część wyjechała, inni potracili swoje intratne stanowiska, a inni wiodą spokojne rodzinne życie.
I słowo o ćmach, bo w powieści są i ćmy, które stanowią bogatą kolekcję jednej z postaci kryminału - Barsa, o której on sam opowiada, że zgromadził ją podróżując po świecie. Ale czy to prawda? Co innego mówi profesor - właściciel sklepu zoologicznego. Opowiada nie tylko o kolekcji, ale interesująco o zwyczajach ciem, w tym ćmy korowódki, której gąsienice stosunkowo niedawno miały zagrozić przebiegowi Igrzysk Olimpijskich w Londynie.
Tak wędrują, stąd nazwa korowódki
Podsumowując, rzekłabym, że kryminał nietypowy. Może czasem nużący, ale na pewno zaskakujący. Sama konstrukcja i rozwiązanie zagadki niebanalne. Nie znaczy to, że dla każdego do przyjęcia, bo i u mnie pojawiły się wątpliwości, czy taki przebieg wypadków jest możliwy?
Nie znam innych powieści Barbary Gordon, więc trudno ocenić wartość jej "kryminału", ale śmiało można rzec, że opowieść o ćmach jest zupełnie inna niż powieści milicyjne, które do tej pory poznałam. Autorka bowiem nie trzyma się kurczowo szablonu: morderstwo, dochodzenia i wyjaśnienie i robi to wg zupełnie innej metody, mam nadzieję - autorskiej. Czy wybryk to jednorazowy? Nie wiem.
I dla miłośników kotów - jest i kot syjamski, którego rola jest niebanalna i niestety tragiczna. Kot wabi się Yogi, dziwne imię dla kota, prawda? Tym bardziej, że kot powieściowy nie przejawia cech poczciwej misiowatości.
Książka przeczytana w ramach wyzwań czytelniczych:
- Polacy nie gęsi
- Trójka e-pik - kryminał autorstwa kobiety
- Z literą w tle - G
- Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni
Tej książki akurat nie znam, ale czytałam kiedyś "Nieuchwytnego" i "Czy pan istnieje, panie mecenasie" tej autorki. Szczególnie ta pierwsza książka mi się podobała. To był krótki, dobrze napisany kryminał o seryjnym mordercy.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście niepokojąca i niezbyt zachęcająca. Ciem się boję... jak zresztą i wszystkich innych owadów :-)
Muszę poszukać książek, o których wspominasz. mam nadzieję, że mi się uda, bo autorka, można powiedzieć, niebanalna.
UsuńWidzę, że nie tylko ja wsiąkłam w powieści z tej epoki:) Czytam, ale nie pisze bo nie mam czasu:)
OdpowiedzUsuńI ja mam zaległe recenzje. Zanim je napiszę zapomnę, co w książkach wyczytałam :-)
OdpowiedzUsuńNie lubię zwierząt pełzających ;)
OdpowiedzUsuńBrr...
Nie wyglądają przyjemnie, ale lubił je mój kocur Tymon, to były jedyne stworzenia, które doganiał i składał mi w darze :-)
Usuń