36.63
Tydzień trzydziesty szósty
03.09.2012 - 09.09.2012
Joanna Chmielewska - Klin
Wydawnictwo Kobra Media
Rok wydania 2009
ISBN 978 -83-62455-15-8
Ilość stron 230
Lubię systematyczne czytanie, wg jakiegoś schematu, listy. Skąd mi się to wzięło? Ano z tego, że coraz częściej pojawia się mnóstwo cykli powiązanych główną postacią i niby każda książka to zwarta całość, to jednak zawsze w jakimś stopniu nawiązuje do książek poprzednich. Może akurat Chmielewska ich nie popełnia, ale jednak, choćby ten o Teresce i Okrętce. Postanowiłam więc czytać w kolejności popełnienia przez autorkę kryminałów, by niczego nie przeoczyć. Stąd na dzień dobry - "Klin". Pierwsze wydanie książki ukazało się w roku 1964. Tak, tak, za dwa lata 50. rocznica debiutu na scenie literackiej pani Joanny.
Ale do rzeczy.
Od pierwszych zdań przed oczami pojawia mi się obraz: Kalina Jędrusik dzwoni do Krystyny Sienkiewicz, a w ich pogaduszki wtrynia się Łapicki. Obraz czarno-biały, natrętny jak mucha. Czytam, ale zamiast Joanny widzę Kalinę, zamiast Janki widzę Krystynę, zamiast tajemniczego nieznajomego - pojawia się Andrzej Łapicki. No i co tam robił Czechowicz? Mieczysław, ten od Misia Uszatka. Skąd mi się to wzięło, ale w głowie mojej dziura i wiatr po niej hula. Ruszam w internet na poszukiwania. Boże, jakież to dobrodziejstwo, a Wiki niezastąpiona. Nie dziwota, że głowy państw się nią posiłkują, polegając jak na Zawiszy.
Minutka i mam - na podstawie "Klina" nakręcono film "Lekarstwo na miłość", film, który widziałam. A że nie mogłam skojarzyć - nic dziwnego, bo film to zupełnie inna afera.
Ale film zostawmy. Joanna usiłuje się skontaktować ze swoim lubym mieszkającym w hotelu, ale nie ma odwagi zadzwonić. Prosi o przysługę przyjaciółkę Jankę, ale ta odmawia. Dziwnym trafem do rozmowy telefonicznej się włącza nieznany głos, "aksamitny" głos mężczyzny. Tajemniczy mężczyzna proponuje, że on zadzwoni do hotelu i sprawdzi, czy luby Joanny już jest w Warszawie. Nieznajomy jest bardzo tajemniczy i mimo, że Joanna przystaje na spotkanie z nim, to niczego się nie dowiaduje. Postanawia ruszyć tropem nieznajomego i przeprowadza prywatne śledztwo. I zaczyna się szaleństwo. Tajemnicze telefony, powtarzane hasło "Szkorbut", dziwne meldunki, pytanie o szefa. I jak to u Chmielewskiej - dzieje się dużo, szybko i śmiesznie.
I chyba za tym wszystkim już nie nadążam, reakcja spowolniona, przytępione poczucie humoru, słowem zachwiana percepcja. A może z Chmielewskiej się wyrasta? A może debiut autorki mniej udany? W każdym razie doznania średnie, nie bardzo mnie interesowało, co się kryje za dziwnymi telefonami, ale tajemniczy facet mnie poruszył. Tkwiłam przy książce do końca, by dowiedzieć się: zejdą się czy się nie zejdą ? I niech mi ktoś powie, że nie lubimy zaglądać przez dziurkę od klucza, bo ja bym sobie chętnie popatrzyła.
Tydzień trzydziesty szósty
03.09.2012 - 09.09.2012
Joanna Chmielewska - Klin
Wydawnictwo Kobra Media
Rok wydania 2009
ISBN 978 -83-62455-15-8
Ilość stron 230
Lubię systematyczne czytanie, wg jakiegoś schematu, listy. Skąd mi się to wzięło? Ano z tego, że coraz częściej pojawia się mnóstwo cykli powiązanych główną postacią i niby każda książka to zwarta całość, to jednak zawsze w jakimś stopniu nawiązuje do książek poprzednich. Może akurat Chmielewska ich nie popełnia, ale jednak, choćby ten o Teresce i Okrętce. Postanowiłam więc czytać w kolejności popełnienia przez autorkę kryminałów, by niczego nie przeoczyć. Stąd na dzień dobry - "Klin". Pierwsze wydanie książki ukazało się w roku 1964. Tak, tak, za dwa lata 50. rocznica debiutu na scenie literackiej pani Joanny.
Ale do rzeczy.
Od pierwszych zdań przed oczami pojawia mi się obraz: Kalina Jędrusik dzwoni do Krystyny Sienkiewicz, a w ich pogaduszki wtrynia się Łapicki. Obraz czarno-biały, natrętny jak mucha. Czytam, ale zamiast Joanny widzę Kalinę, zamiast Janki widzę Krystynę, zamiast tajemniczego nieznajomego - pojawia się Andrzej Łapicki. No i co tam robił Czechowicz? Mieczysław, ten od Misia Uszatka. Skąd mi się to wzięło, ale w głowie mojej dziura i wiatr po niej hula. Ruszam w internet na poszukiwania. Boże, jakież to dobrodziejstwo, a Wiki niezastąpiona. Nie dziwota, że głowy państw się nią posiłkują, polegając jak na Zawiszy.
Minutka i mam - na podstawie "Klina" nakręcono film "Lekarstwo na miłość", film, który widziałam. A że nie mogłam skojarzyć - nic dziwnego, bo film to zupełnie inna afera.
Ale film zostawmy. Joanna usiłuje się skontaktować ze swoim lubym mieszkającym w hotelu, ale nie ma odwagi zadzwonić. Prosi o przysługę przyjaciółkę Jankę, ale ta odmawia. Dziwnym trafem do rozmowy telefonicznej się włącza nieznany głos, "aksamitny" głos mężczyzny. Tajemniczy mężczyzna proponuje, że on zadzwoni do hotelu i sprawdzi, czy luby Joanny już jest w Warszawie. Nieznajomy jest bardzo tajemniczy i mimo, że Joanna przystaje na spotkanie z nim, to niczego się nie dowiaduje. Postanawia ruszyć tropem nieznajomego i przeprowadza prywatne śledztwo. I zaczyna się szaleństwo. Tajemnicze telefony, powtarzane hasło "Szkorbut", dziwne meldunki, pytanie o szefa. I jak to u Chmielewskiej - dzieje się dużo, szybko i śmiesznie.
I chyba za tym wszystkim już nie nadążam, reakcja spowolniona, przytępione poczucie humoru, słowem zachwiana percepcja. A może z Chmielewskiej się wyrasta? A może debiut autorki mniej udany? W każdym razie doznania średnie, nie bardzo mnie interesowało, co się kryje za dziwnymi telefonami, ale tajemniczy facet mnie poruszył. Tkwiłam przy książce do końca, by dowiedzieć się: zejdą się czy się nie zejdą ? I niech mi ktoś powie, że nie lubimy zaglądać przez dziurkę od klucza, bo ja bym sobie chętnie popatrzyła.
Janka i Joanna
Tajemniczy nieznajomy z Joanną
Baza Recenzji Syndykatu ZwB
Jak dla mnie ta ksiązka też jest średnia aczkolwiek wątek romansowy pierwszorzędny :)Zawsze wrażliwa byłam na męski głos :)
OdpowiedzUsuńa jeszcze aksamitny...
UsuńHmm głęboki i wypowiadający się piękną polszczyzną...i jestem ugotowana :)
UsuńTo może Pascal plus Okrasa?
UsuńHe he, wolałabym jakiegoś prezentera radiowego :) Kiedyś, dawno temu w późnych godzinach nocnych radio nadawało program, gdzie ciekawą poezję czytał pan o takim głosie, że mało co a stałabym się jego psychofanką :)
UsuńNie słucham radia, a tam takie cuda!
UsuńA żałuj, żałuj...:)
UsuńZdecydowanie późniejsze książki są lepsze. A filmu nie widziałam. Kiedyś miałam nawet zamiar obejrzeć, ale po przeczytaniu informacji, że sama autorka się wyparła powiązań i kazała usunąć swoje nazwisko i tytuł książki z czołówki mi ta chęć przeszła.
OdpowiedzUsuńRację miała, choć obsada ho, ho!
UsuńJa widziałm film i wcale się nie dziwię Pani Chmielewskiej, że była zniesmaczona. Ja też byłam.
OdpowiedzUsuńMnie też "Klin" się średnio podobał. Kolejne książki pokazują, że Chmielewska dojrzewała literacko, a zwłaszcza humorystycznie:) Co do filmu, "Lekarstwo na miłość" akurat uważam za niezłe, natomiast porażką była "Randka z diabłem" na motywach "Wszyscy jesteśmy podejrzani", a już kompletną klapą "Skradziona kolekcja" na podstawie "Upiornego legata". Ta ostatnia książka była świetna, a film to szkoda się w ogóle wypowiadać, zwłaszcza o głównej bohaterce.
OdpowiedzUsuń"Randki z diabłem nie widziałam" w ogóle pierwszy raz słyszę o tym filmie.
UsuńFilmów tych nie znam, chwała Bogu, co nieco przeczytałam. Pamiętam radość o poranku po lekturze "Korokodyla" i "Upiornego legatu", nie znoszę "Lesia" i "Dzikiego białka".
Usuń"Zwyczajne życie" i Większy kawałek..." do powtórki, bo zwyczajnie nie pamiętam
I ja na randce z diabłem nie byłam, jakoś nie wyszło :D
Usuń