Sierpniowe lektury:
- literatura skandynawska
- literatura polska - autor, którego wcześniej nie czytaliśmy
- powieść z wątkiem XIX wiecznej Anglii
Ileż to ja mam problemów z wyborem lektur, bo na półce kilkanaście książek z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich. Chcę uniknąć kolejnego skandynawskiego kryminału, bo w lipcu był Mankell. Wybieram "Lata" Paavo Haavikko, w myśli odrzucona książka Selmy Legerlof "Gosta Berling". Z polskim pisarzem nie mam problemu - będzie to Stefan Chwin i jego "Hanemann". "Hanemanna" umieszczono na polskiej liście dla Guardiana, muszę przeczytać, a w myśli gdzieś tam jego "Kartki z dziennika", czekają już rok.
I XIX wieczna Anglia. Sprawia mi najwięcej kłopotu, ale decyduję się na ksiązke Syrie James "Pamiętniki Jane Austin". Mogło być coś samej Jane Austin, a może Bronte Charlotte ?
Decyzja jednak podęta:
Literatura skandynawska:
Literatura polska
Powieść z wątkiem XIX wiecznej Anglii
***
Utworzyłam nową zakładkę - Książki do Oddania, napomykam nieśmiało, bo książki, jak pisałam, w stanie wskazującym na ciężkie zużycie, ale gdyby ktoś reflektował, to chętnie podrzucę. I to dziś na tyle.
Póki co, czytam "Pierwszą przygodę Pana Samochodzika"
Dziękuję za przystąpienie. Na Ciebie zawsze mogę liczyć :) Lektury nie bardzo w moim klimacie, ale grunt żeby Tobie sprawiły przyjemność :) W piątek wyjeżdżam na urlop, ale śmiało przesyłaj linki, postaram się aktualizować je na bieżąco. No i dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim adresem, które wpisałaś w komentarzu :)Rozpieszczasz mnie normalnie!
OdpowiedzUsuńJak nie rozpieszczać, kiedy jesteś czytelniczym motorem napędowym :D Miłego urlopu.
UsuńNie znam żadnej z wybranej przez Ciebie książki. Będę z radością czytać ich recenzję, może odkryje coś dla siebie ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak dziwnie mi się przydarza, że wybieram albo nieznane, albo dawno zapomniane, ale ja lubię te sprawdzone lektury i nazwiska.
OdpowiedzUsuńSierpniowe wyzwanie bardzo mi się podoba :-) Lubię dziewiętnastowieczną Anglię i lubię pisarzy skandynawskich. A sięgnięcie po nieznanego polskiego autora dobrze mi zrobi, bo polską współczesną literaturę znam tak słabo, że aż wstyd.
OdpowiedzUsuńZ książek, które wybrałaś, czytałam "Hanemanna" - bardzo ciekawa lektura.
Już dawno przymierzałam się do Chwina, kupiłam kiedyś książkę "Człowiek - litera" napisaną pod pseudonimem Max Lars, więc może pora poznać autora ;)
OdpowiedzUsuń@gosiaausten - Nie wiem dlaczego Twój komentarz nie ukazał soię pod postem, na szczęście mogłam go odczytać w w skrzynce mailowej
OdpowiedzUsuń""Szybki wybór, ja się jeszcze miotam między pozycjami! Gratuluję "wyrobienia 200% normy" i to już po raz drugi! ;)""
Dziękuję za gratulacje, więcej "stachanowskich wyczynów" nie będzie, bo już jestem z wyzwaniem na bieżąco :D
Hanemann na polskiej liście do Guardiana ... - ładne kwiatki! :-) Można gdzieś zobaczyc polską listę nominacji?!
OdpowiedzUsuńMożna:
OdpowiedzUsuńhttp://52tygodnie.blogspot.com/2012/06/podpatrzone-na-biblionetce-polska-lista.html
Dziękuję, zajrzałem :-) - co za niespodzianki nie ma "Widnokręgu" Myśliwskiego ani "Madame" Libery, "Castorp" jest świetny ale to jednak "Weiser Dawidek" jest powieścią "kultową" Huelle, w przypadku Gombrowicza to samo z "Ferdydurke", co tam robi Chwin i Szaniawski?! Ale Hopkin ma u mnie plusa za to, że nie dał się nabrać na Krajewskiego :-)
OdpowiedzUsuńSzaniawskiego nie ma na liście.
OdpowiedzUsuń"Hanemanna" właśnie czytam i jestem pod wrażeniem.
Czy chodzi Ci o tego Krajewskiego od Breslau? Przeczytałam "Śmierć w Breslau" i zakończyłam przygodę z Krajewskim, dla mnie zbyt drastyczny.
Z Szaniawskim to jakieś "fruedowskie" przejęzyczenie - nie zaszkodziłoby gdy był na miejscu Szczypiorskiego :-). Krajewskiemu po "Śmierci ... " dałem jeszcze szansę dwukrotnie - zupełnie niepotrzebnie, to odcinanie kuponów od mody na "podróż w czasie". Podobnie zresztą jak i u Chwina, tyle że czerpał z dobrych wzorców - Grassa i Huelle. Też byłem pod wrażeniem za pierwszym razem - powtórna lektura jednak ściąga łuski z oczu - moim zdaniem to byłaby naprawdę dobra książka, mogąca stanąć w jednym szeregu z "Weiserem Dawidkiem" gdyby nie nieudolne próby epatowani na siłę niemieckimi nazwami.
UsuńNiemieckie nazwy wkurzają mnie tylko dlatego, że za każdym razem muszę "biec" na koniec książki, by sprawdzić, o czym mowa. Lepiej byłoby, gdyby objaśnienia znajdowały się tuż pod tekstem. Poza tym sądzę, że niemiecka nomenklatura nadaje tekstowi klimatu Wolnego Miasta Gdańska, przeważała ludność niemiecka i może stąd ten zabieg autora. Podoba mi też się zabieg, w którym niepoślednią rolę odgrywają rzeczy - jakby postacie drugiego planu. Oczywiście jestem jeszcze w trakcie lektury, więc nie do końca mogę tu się wypowiadać.
Usuń