31.51
Tydzień trzydziesty pierwszy
30.07.2012 - 05.08.2012
Zbigniew Nienacki - Pierwsza przygoda Pana Samochodzika
Seria Pan Samochodzik
Wydawnictwo Świat Książki
Rok wydania 1998
ISBN 8371293410
Ilość stron 244
Koniecznie chciałam zacząć przygody pana Tomasza od pierwszej książki, a jednak od pierwszej nie zaczęłam, a wszystko to za sprawą różnych wydań książek o sympatycznym detektywie - historyku sztuki. Mówię tu o książce, która pierwotnie nosiła tytuł "Pozwolenie na przewóz lwa", a potem w wydaniu Warmii stanowiła pierwszą część "cyklu samochodzikowego" i nosiła tytuł "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika".
Pierwsze trzy powieści o Tomaszu, który jeszcze Panem Samochodzikiem nie był, w tym "Pierwsza przygoda..." powstały w zupełnie innej kolejności:
- Uroczysko (1957) potem "Pan Samochodzik i święty relikwiarz" , w wydaniu Warmii 3 cz. cyklu
- Skarb Atanaryka ( 1960 ) potem "Pan Samochodzik i skarb Atanaryka", w wydaniu Warmii 2 cz. cyklu
- Pozwolenie na przywóz lwa ( 1961 ) potem "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika" w wydaniu Warmii 1 cz cyklu.
Lekturę Samochodzików rozpoczęłam wg kolejności wydawnictwa Warmia, choć burzy się we mnie, bo zmiana tytułu sztucznie przyłącza tę książkę do cyklu. Była to decyzja samego autora, książkę włączono do cyklu już po rozpoczęciu druku i dlatego posiada ona numer nie pierwszy a ... zero. Wprawdzie autor naniósł do książki zmiany, by pasowała do całości, ale i tak widać, że książka powstała poza cyklem. Przede wszystkim pan Tomasz jest dziennikarzem, nie historykiem sztuki i podróżuje nie swoim dziwacznym pojazdem, a samolotem, koleją, końmi, łazikami korzystając z przychylności napotkanych na swojej drodze ludzi.
To nie jedyne różnice. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że książka nie była pisana z myślą o młodzieży., jeśli już - to o tej starszej. Jak pamiętam, tę serię czytało się gdzieś w okolicach szkoły podstawowej i wątpię, by młodzieży chciało się przedzierać przez zawiłości źródłowe, mało znane postacie historyczne, historię dalekiego wschodu, skomplikowane dzieje stosunków polsko-rosyjsko-chińskich, bo momentami ziało nudą i trzeba dużego samozaparcia, by przez książkę przebrnąć. Wprawdzie oprócz zawiłości historycznych są i skarby - w tym wory złotego piasku.
Pan Tomasz, dziennikarz pracujący w redakcji przypadkiem znajduje na podłodze kartkę z książki w języku rosyjskim, na której napisano, że w XVII w. Chińczycy słali pismo do Ałbazinskiej Twierdzy w języku rosyjskim, chińskim i polskim. Dlaczego ktoś gdzieś daleko od Polski śle pisma po polsku do odległego Ałbazina nad Amurem? Co nadamurska twierdza ma wspólnego z Polską.? Tropem tej zagadki historycznej i naszego rodaka Nicefora Czernichowskiego rusza Tomasz. Ałbazin rzeczywiście istnieje, dziś to niewielka wioska , pierwsza osada założona przez Rosjan podczas podboju Syberii. Była też stolicą małego państewka Jaksa powołanego do życia przez Czernichowskiego.
Dawne to i ciekawe dzieje. Może nie jest lektura porywająca, ale na pewno pouczająca, zmuszająca do poszukiwań. Dziecięciu, które chciałabym zarazić "smochodzikowymi lekturami" do czytania na początek nie poleciłabym, lektura tej akurat książki raczej zniechęciłaby do poznawania przygód tego sympatycznego bohatera, ale może się mylę.
Okładka pierwszego wydania książki:
źródło okładki
Tydzień trzydziesty pierwszy
30.07.2012 - 05.08.2012
Zbigniew Nienacki - Pierwsza przygoda Pana Samochodzika
Seria Pan Samochodzik
Wydawnictwo Świat Książki
Rok wydania 1998
ISBN 8371293410
Ilość stron 244
Koniecznie chciałam zacząć przygody pana Tomasza od pierwszej książki, a jednak od pierwszej nie zaczęłam, a wszystko to za sprawą różnych wydań książek o sympatycznym detektywie - historyku sztuki. Mówię tu o książce, która pierwotnie nosiła tytuł "Pozwolenie na przewóz lwa", a potem w wydaniu Warmii stanowiła pierwszą część "cyklu samochodzikowego" i nosiła tytuł "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika".
Pierwsze trzy powieści o Tomaszu, który jeszcze Panem Samochodzikiem nie był, w tym "Pierwsza przygoda..." powstały w zupełnie innej kolejności:
- Uroczysko (1957) potem "Pan Samochodzik i święty relikwiarz" , w wydaniu Warmii 3 cz. cyklu
- Skarb Atanaryka ( 1960 ) potem "Pan Samochodzik i skarb Atanaryka", w wydaniu Warmii 2 cz. cyklu
- Pozwolenie na przywóz lwa ( 1961 ) potem "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika" w wydaniu Warmii 1 cz cyklu.
Lekturę Samochodzików rozpoczęłam wg kolejności wydawnictwa Warmia, choć burzy się we mnie, bo zmiana tytułu sztucznie przyłącza tę książkę do cyklu. Była to decyzja samego autora, książkę włączono do cyklu już po rozpoczęciu druku i dlatego posiada ona numer nie pierwszy a ... zero. Wprawdzie autor naniósł do książki zmiany, by pasowała do całości, ale i tak widać, że książka powstała poza cyklem. Przede wszystkim pan Tomasz jest dziennikarzem, nie historykiem sztuki i podróżuje nie swoim dziwacznym pojazdem, a samolotem, koleją, końmi, łazikami korzystając z przychylności napotkanych na swojej drodze ludzi.
To nie jedyne różnice. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że książka nie była pisana z myślą o młodzieży., jeśli już - to o tej starszej. Jak pamiętam, tę serię czytało się gdzieś w okolicach szkoły podstawowej i wątpię, by młodzieży chciało się przedzierać przez zawiłości źródłowe, mało znane postacie historyczne, historię dalekiego wschodu, skomplikowane dzieje stosunków polsko-rosyjsko-chińskich, bo momentami ziało nudą i trzeba dużego samozaparcia, by przez książkę przebrnąć. Wprawdzie oprócz zawiłości historycznych są i skarby - w tym wory złotego piasku.
Pan Tomasz, dziennikarz pracujący w redakcji przypadkiem znajduje na podłodze kartkę z książki w języku rosyjskim, na której napisano, że w XVII w. Chińczycy słali pismo do Ałbazinskiej Twierdzy w języku rosyjskim, chińskim i polskim. Dlaczego ktoś gdzieś daleko od Polski śle pisma po polsku do odległego Ałbazina nad Amurem? Co nadamurska twierdza ma wspólnego z Polską.? Tropem tej zagadki historycznej i naszego rodaka Nicefora Czernichowskiego rusza Tomasz. Ałbazin rzeczywiście istnieje, dziś to niewielka wioska , pierwsza osada założona przez Rosjan podczas podboju Syberii. Była też stolicą małego państewka Jaksa powołanego do życia przez Czernichowskiego.
Dawne to i ciekawe dzieje. Może nie jest lektura porywająca, ale na pewno pouczająca, zmuszająca do poszukiwań. Dziecięciu, które chciałabym zarazić "smochodzikowymi lekturami" do czytania na początek nie poleciłabym, lektura tej akurat książki raczej zniechęciłaby do poznawania przygód tego sympatycznego bohatera, ale może się mylę.
Okładka pierwszego wydania książki:
źródło okładki
Ja czytałąm tę ksiązkę dużo poźniej, już po przeczytniu właśniwych Samochodzików i podobała mi się, chyba na fali sympatii do serii:)
OdpowiedzUsuńJa wcześniej książki nie znałam, jest całkiem niezła, ale momentami przynudza pan Zbigniew. No i prawda taka, że w życiu nie dowiedziałabym się bez tej książki o jakiejś tam wiosce Ałbazin i jej polskiej historii :-)
UsuńJa też:) Ale dzięki, miedzy innymi, takim ksiązkom i historiom, wybieram sięw przyszłym roku na wyprawę na wschód. Najbardziej kusi mnie Mongolia, ale z powodu braku aż takich finansów pewnie się ograniczę do Gruzji może.
OdpowiedzUsuńTo pewnie jesteś po lekturze "Gaumardżos. Opwieści z Gruzji", u mnie czeka na lepsze czasy (książka, nie wyjazd)i pewnie ruszysz śladem prymitywisty Niko Pirosmanaszwiliego :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem na jaki kraj się zdecydować.Sladami tylu osób pogłabym wędrować, tyle niesamowitych miejsc obejrzeć, a tu kasa człowieka ogranicza. No i czas. Urlop niestety, bardzo ogranicza. Znalazłam np świetną wycieczkę na wschód gdzie kilka dni jedzie się koleją transsyberyjską:) Zaczyna się w Moskwie, gdzie jest się przez kilka dni. Łowi się też ryby w Bajkale:)(nie w Moskwie rzecz jasna). Ale ta frajda trwa prawie miesiąc:(
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście w Ałbazinie jest przystanek kolei transsyberyjskiej, więc może i plakat : Tu był Pan Samochodzik z Polski :D
UsuńJa też czytałam ją później, już po pozostałych 12 właściwych Samochodzikach:) Ale moimi ulubionymi są Księga strachów, Niesamowity Dwór, Praskie Tajemnice, Zagadki Fromborka i nie do pobicia Pan Samochodzik i Templariusze:) Od tej pory interesuję się maniacko wręcz wszystkim co tyczy się templariuszy:) i nieważne fakty czy fikcja, muszę przeczytać albo obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńTo przyjedź na Pomorze Zachodnie. Tutaj są jeszcze pałace stanowiące siedziby templariuszy.Jeszcze będąc w liceum włóczyłam się po rejonie, więc widziałam je wszystkie:) Maniaczką historii i archeologii jestem.
UsuńPodzielam zauroczenie templariuszami, to też mój najlepszy "Samochodzik". Swego czasu gdańskie wydawnictwo Marabut wydało książkę "Templariusze" Regine Pernoud. Przyznam się, że do tej pory czeka na swoją kolejkę.
UsuńNiedawno w kinach leciał film "Templariuse miłość i krew" czy jakoś tak.. Szmira jakich mało.
OdpowiedzUsuńA nie znam, ale książka, o której mówię to opracowanie popularno-naukowe, a autorka to znana francuska mediewistka, napisała wiele książek dotyczących średniowiecza, więc może opracowanie dotyczące templariuszy będzie rzetelne, choć kto to wie.
UsuńJa najbardziej lubiłam zaszyć się w czytelni bibliotki na Zamku w Szczecinie i tam buszować w starociach, bo nie można ich było wpożyczać. Stare niemieckie opracowania, ze słownikiem w ręku studiowałam i tak naprawdę stamtąd mam największą wiedzę miedzy innymi o templariuszach na Pomorzu.Te popularne opracowania jakoś do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńTo zupełnie jak pan Tomasz w poszukiwaniu polskich śladów na Syberii :-)
UsuńPan Samochodzik już mi "przeszedł" chociaż swego czasu były to moje książki "kanoniczne", pewnie jak dla każdego chłopaka. Dwie pozostałe "prequele" też nie powalają z nóg, chociaż nigdy nic nie wiadomo - bo w "Uroczysku", zostaje wykryty potajemny ubój nierogacizny :-), jeśli dobrze pamiętam. Nie ma co ukrywac to nie jest literatura najwyższych lotów, ale próbę czasu, moim zdaniem kilka książek przetrzymało: "Księga strachów", "Niesamowity dwór" "Tajemnica tajemnic". Da się też przeczytac "Wyspę złoczyńsców" i "Templariuszy". W obu ostatnich przypadkach nakręcono całkiem zgrabne filmy, bo o innych ekranizacjach nie warto wspominac.
OdpowiedzUsuńWiększość znam, doczytam kilka, których nie znam, jeżeli znajdę czas, no i chciałabym poczytać kilka "Samochodzików" innego autorstwa, szczególnie Pilipiuka.
UsuńOj, nie wiem czy nie będziesz potem żałowała zmarnowanego czasu :-)
UsuńNa pewno nie, nie zdarzyło mi się. Nawet jak przeczytam byle jaką książkę, to uczę się, że tej pani, temu panu - dziękuję. Czytam rodzinnie, więc po lekturze gniota mamy niezły ubaw, przytaczając, co lepsze fragmenty: chusteczka sfrunęła niczym biała mewa itp itd :-)
UsuńMnie się niktóre nowe Samochodziki podobały:)
UsuńMam na półce bardzo dużo części przygód Pana samochodzika. Kiedyś nawet coś kartkowałam, ale nigdy nic nie przeczytałam... Może kiedyś spróbuję znowu. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam sobie, dzieciom a teraz kolej na co powstało przed i to co po, oczywiście nie wszystko, ale chciałabym miec jakieś pojęcie.
UsuńKawał mojego dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńAle to już zamknięty rozdział, bo nie wracam. Zostały ciepłym wspomnieniem.
Czasem do czegoś wracam, z czystej ciekawości, jak po latach odbiera się to co kiedyś fascynowało. O Ałbazinie wcześniej nie czytałam. Poza tym skrzywienie zawodowe.
Usuń