1.2
2.01.2012 - 8.01.2012
Tydzień pierwszy
Alexander McCall Smith - Niedzielny klub filozoficzny
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Rok wydania 2005
ISBN 83-7469-005-4
Seria Z Fotelem
Ilość stron 232
Autora tejże powieści znają wszyscy, oprócz mnie. Stoją u mnie od jakiegoś czasu na półce jego książki, ale wciąż odpychane na później. Nie wiem, dlaczego akurat ta powieść na dzień dobry. Ot, tak, wpadła mi w ręce i przeczytałam. Z przyjemnością. "Kryminały" lubię, bez przesady, ale czytanie ich, szczególnie tych tradycyjnie skonstruowanych, nie sprawia mi przykrości. I do tego filozofia. Nie jest to kryminał w całym tego słowa znaczeniu, a i nie jest to rozprawa filozoficzna na temat etyki, choć w niej dużo etycznych wywodów.
Bohaterka powieści Isabel Dalhousie jest świadkiem tragicznego wydarzenia, do którego dochodzi w sali koncertowej Usher Hall. Z balkonu spada młody człowiek i ginie na miejscu.
Rzecz dzieje się w Edynburgu. Isabel - dama w każdym calu, z wykształcenia filozof, niezależna finansowo, singielka, redaktorka "Przeglądu Etyki Stosowanej",erudytka, miłośniczka krzyżówek, nie bardzo wierzy w nieszczęśliwy wypadek, ani samobójstwo. Wrodzona dociekliwość, której bliżej raczej do wścibstwa, każe jej dążyć tropem osób związanych z człowiekiem, który zginął. Tropi skutecznie, choć momentami sprawa zdaje się być przegrana. Koniec końców - zabójca zostaje odkryty. Bo jakże inaczej?
Ale nie tylko śledztwo stanowi treść powieści. I filozofii tu moc - rozważania na temat moralności, etyki, jak wcześniej rzekłam. Stąd tytuł książki - Niedzielny klub filozoficzny. Do spotkania członków klubu nigdy w powieści nie dochodzi, ale czy to przypadkiem nie my,czytelnicy jesteśmy członkami owego klubu, a autor, w osobie głównej bohaterki, nie podrzuca zagadnień filozoficznych do przemyślenia?
Z różnymi ocenami dotyczącymi książki się spotykałam, mnie czytało się dobrze i parafrazując Gombrowicza powiem:
Koniec i bomba, a kto nie czytał, ten trąba
I jeszcze jedno zdanko.
Ta Isabel to nie dama, jak sugeruje autor, a zwykły wścibski babsztyl, ot co! (ale sympatyczny)
Baza recenzji Syndykatu ZwB
2.01.2012 - 8.01.2012
Tydzień pierwszy
Alexander McCall Smith - Niedzielny klub filozoficzny
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Rok wydania 2005
ISBN 83-7469-005-4
Seria Z Fotelem
Ilość stron 232
Autora tejże powieści znają wszyscy, oprócz mnie. Stoją u mnie od jakiegoś czasu na półce jego książki, ale wciąż odpychane na później. Nie wiem, dlaczego akurat ta powieść na dzień dobry. Ot, tak, wpadła mi w ręce i przeczytałam. Z przyjemnością. "Kryminały" lubię, bez przesady, ale czytanie ich, szczególnie tych tradycyjnie skonstruowanych, nie sprawia mi przykrości. I do tego filozofia. Nie jest to kryminał w całym tego słowa znaczeniu, a i nie jest to rozprawa filozoficzna na temat etyki, choć w niej dużo etycznych wywodów.
Bohaterka powieści Isabel Dalhousie jest świadkiem tragicznego wydarzenia, do którego dochodzi w sali koncertowej Usher Hall. Z balkonu spada młody człowiek i ginie na miejscu.
Rzecz dzieje się w Edynburgu. Isabel - dama w każdym calu, z wykształcenia filozof, niezależna finansowo, singielka, redaktorka "Przeglądu Etyki Stosowanej",erudytka, miłośniczka krzyżówek, nie bardzo wierzy w nieszczęśliwy wypadek, ani samobójstwo. Wrodzona dociekliwość, której bliżej raczej do wścibstwa, każe jej dążyć tropem osób związanych z człowiekiem, który zginął. Tropi skutecznie, choć momentami sprawa zdaje się być przegrana. Koniec końców - zabójca zostaje odkryty. Bo jakże inaczej?
Ale nie tylko śledztwo stanowi treść powieści. I filozofii tu moc - rozważania na temat moralności, etyki, jak wcześniej rzekłam. Stąd tytuł książki - Niedzielny klub filozoficzny. Do spotkania członków klubu nigdy w powieści nie dochodzi, ale czy to przypadkiem nie my,czytelnicy jesteśmy członkami owego klubu, a autor, w osobie głównej bohaterki, nie podrzuca zagadnień filozoficznych do przemyślenia?
Z różnymi ocenami dotyczącymi książki się spotykałam, mnie czytało się dobrze i parafrazując Gombrowicza powiem:
Koniec i bomba, a kto nie czytał, ten trąba
I jeszcze jedno zdanko.
Ta Isabel to nie dama, jak sugeruje autor, a zwykły wścibski babsztyl, ot co! (ale sympatyczny)
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Nie czytałem, nie słyszałem, ale będę miał na uwadze
OdpowiedzUsuń