poniedziałek, 27 maja 2013

Pętla bieszczadzka - Marian Łohutko

22.
Marian Łohutko - Pętla bieszczadzka
Wydawnictwo Iskry
Seria - Ewa Wzywa 07; z. 96
Rok wydania 1977
Ilość stron 37

Kolejna książka z serii. Przyznam, że zainspirowała mnie Honorata, która jest fanką powieści milicyjnej i lekturę "Pętli" ma już poza sobą. I ja mogę siebie nazwać fanką solidnego klasycznego kryminału polskiego. Im starszy, tym lepszy, chętnie stare kryminały zgłębiam.

I oto "Pętla bieszczadzka" autorstwa Mariana Łohutki. Autora wcześniej nie znałam. Któż to taki Marian Łohutko? Szukam w niezawodnym źródle wiedzy, w wikipedii. Otóż Marian Łohutko urodził się w roku 1942. Ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutował w  roku 1955 na łamach Almanachu Iskier. Popełnił kilka powieści, w dorobku ma też zbiory opowiadań.
Trzy mini powieści ukazały się w serii Ewa Wzywa 07. Są to:
Czarno na ulicy Błękitnej, Odwołać poszukiwania i Pętla bieszczadzka. 

Grupa pracowników z jednego z zakładów pracy wyruszyła na wycieczkę w Bieszczady. Pogoda była marna, nie sprzyjała żadnym krajoznawczym eskapadom, więc ulokowane na prywatnej kwaterze towarzystwo szybko rozpoczęło radosny alkoholowy wieczór. Z towarzystwa wyłamał się Kubiak, inżynier zakładowy, wyruszając na podbój miejscowego lokalu. Jakież było zaskoczenie wycieczkowiczów, kiedy na drugi dzień zauważono, że inżyniera Kubiaka nie ma na kwaterze. Podjęte poszukiwania nie przynoszą rezultatu i grupa rusza w drogę powrotną bez jednego uczestnika. Ale Kubiak nie zgłasza się także w poniedziałek do pracy i sprawa zaginięcia zdaje się być poważna. Przewidywania się sprawdzają. W Bieszczadach, w miejscowości, gdzie rezydowała grupa, zostaje znalezione wiszące na drzewie ciało Kubiaka. W Bieszczady podąża grupa operacyjna z Komendy Wojewódzkiej, by na miejscu przeprowadzić oględziny.
Nie jest to samobójstwo, ktoś inżynierowi pomógł. Śledztwo rusza pełną parą.

Muszę przyznać, że te "kryminałki" mnie zaskakują. W tej krótkiej formie zawarte są obszerne treści, moc wydarzeń,  trup ściele się gęsto, a czytelnik poznaje szczegóły śledztwa i metody postępowania ekipy dochodzeniowej MO, a  wszystko to osadzone solidnie w realiach PRL. Krok za krokiem podąża czytelnik tropem mordercy, poznaje szwindle i nieprawidłowości, jakich dokonują przestępcy gospodarczy, przejawy niegospodarności. I w końcu poznaje mordercę.

Przyznać trzeba, że lektura to interesująca, rzetelna  jak milicyjna praca. Wciąga, czytelnik z niecierpliwością oczekuje rozwiązania zagadki. Serię tę stworzono, by przybliżyć zwykłemu obywatelowi ciężką i odpowiedzialną, często niewdzięczną pracę milicji. Czy seria ta na pewno  spełniała swoje zadania, czy funkcjonariusz MO był kimś, komu ufano? W każdym razie ku rozrywce służyła na pewno i miała stałych czytelników. Dziś jest dokumentem minionej epoki i to jest chyba największym atutem dla współczesnego czytelnika.

Fragment Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej. Trasa, którą w powieści miała się udać grupa  wycieczkowa do Ustrzyk Górnych. Foto

Przeczytane w ramach wyzwań:
Polacy nie gęsi
Czytamy polskie kryminały
Od A do Z
Baza Recenzji Syndykatu Zbrodni

10 komentarzy:

  1. Ach, zbrodnia w moich ukochanych Bieszczadach! Ciekawe, czy uda mi się gdzieś upolować tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, czego Ci życzę. Mało tam wprawdzie Bieszczad, ale zawsze coś :-)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podobają okoliczności zbrodni w książkach z tej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Pętli" podoba mi się ten łańcuszek splotu okoliczności - od przypadku do przypadku. No i tło społeczne - okoliczności przyrody :D

      Usuń
    2. W ogóle kryminały milicyjne charakteryzują się tym, że akcję popycha najczęściej przypadek.

      Usuń
    3. No coś Ty!? Jaki przypadek?! Tylko i wyłącznie inteligencja służb operacyjnych MO!!
      A znasz ten kawał?
      Milicjanci jadą na sadzenie lasu, czy gdzie tam. Szef informuje zebranych,że rano przyjedzie po nich autokar z przyczepą. Odjazd autokaru - 8:00.
      -Pytania są?
      -A o której odjeżdża przyczepa?

      Usuń
  3. Ale wyciągnęłaś rocznik :) poszperam w bibliotece na półce ze starociami może uda się ją znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Stare książki, nie są złe. Pani w bibliotece westchnęła: Dziś już nie piszą takich kryminałów :-))

      Usuń
  4. Swego czasu czytałam sporo kryminałów, których akcja rozgrywała się w PRL-u. Mają w sobie coś wyjątkowego i bardzo je lubię. Serię znam, ale autora już nie. Muszę to zmienić. Zwykle tego typu książki są w bibliotekach, albo można je upolować na aukcjach internetowych lub antykwariatach za grosze. Świetny pomysł z dodaniem zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. I dla mnie nazwisko nowe. Oczywiście, postaram się doczytać dwa pozostałe kryminały z serii, bo Łohutko pisze całkiem dobrze.

    OdpowiedzUsuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander