Andrzej Brycht
Dancing w kwaterze Hitlera
Instytut Wydawniczy PAX
Rok wydania 1967
Liczba stron 150
Studio Nagrań PZN w Warszawie
Format mp3
Czas trwania 5h 1 min
Czyta Adam Sikora
Tytuł książki bardziej kojarzy się zapewne z filmem o takim samym tytule, który powstał na podstawie prozy Brychta.
"Dancing" to jedna z pierwszych książek, którymi zasłynął autor. Wcześniej pojawił się tom opowiadań "Suche trawy". Książki przyniosły autorowi sławę, a "Raport z Monachium" - pieniądze i uznanie ówczesnych władz. Dowodem wdzięczności za zaangażowanie w sprawy komunistycznego kraju był przydział w 1968 na alfę romeo od władz. Fanatyk motoryzacji Brycht czuł się spełniony, choć był to początek końca dobrze zapowiadającego się pisarza. Zamiast pisać, wojażował po całej Polsce z odczytami, które przynosiły mu duże dochody. Po "Raporcie" żądano od Brychta literatury na zamówienie, a pisać na zamówienie nie potrafił. Życie Brychta było bogate i same w sobie było literaturą, z której Brycht brał garściami. Kanwę utworów stanowiły jego własne doświadczenia i przeżycia. I tylko tak potrafił pisać.
"Dancing w kwaterze Hitlera" zawiera dwie nowelki - tytułowy "Dancing..." i "Wycieczkę Auschwitz-Birkenau". Pierwsza z nowel dzieje się w Wilczym Szańcu pod Kętrzynem, gdzie autor przebywał na wakacjach w 1962 roku. Bohater nowelki poznaje dziewczynę, która odłącza się od swojej paczki i kontynuuje wędrówkę rowerową z bohaterem opowiadania. W Wilczym Szańcu pod Kętrzynem poznają bogatego Niemca, który odbywa podróż do rodzinnych stron, gdzie wychowywał się przed wojną. Niemiec imponuje dziewczynie luksusowym mercedesem i pieniędzmi, więc zdradza z nim zakochanego w niej towarzysza podróży.
Nowelka jest atakiem na bananową młodzież. Brycht zawsze czuł się źle w takim towarzystwie, brak pieniędzy, szybkich samochodów, odpowiednich ciuchów budził w nim kompleksy.
Drugie opowiadanie to odbicie podróży Brychta do Oświęcimia z Grochowiakiem i Chęcińskim w roku 1961. Kręcono tam film "Pasażerka" w reżyserii Andrzeja Munka.
Do Oświęcimia bohaterowie noweli podróżują samochodem, by obserwować kręcenie dokumentu o obozie zagłady. Obrazy z historii obozu mieszają się ze współczesnością - "polowaniem" na dziewczyny, pijaństwem, rozrywką. Zestawienie to jest wymowne, by nie powiedzieć drastyczne, robi wrażenie.
Oba opowiadania to znaczące utwory w twórczości tego autora. Widać w nich talent i słuch literacki autora, zmysł obserwacji, doskonały styl. Perełkę w "Dancingu..." stanowi scena, kiedy przewodnik oprowadza po Wilczym Szańcu wycieczkę szkolną. Przeczytana przez lektora Adam Sikora pokazuje w całej krasie majstersztyk warsztatu autora i choć autor nie kojarzy się dobrze, to tę książkę polecam z całą odpowiedzialnością.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Klucznik 1015 - niewspółcześnie
Polacy nie gęsi
W 200 książek dookoła świata - Polska
Czytamy książki nieoczywiste
Gra w kolory - biel
Wyzwanie biblioteczne - wariant II
Czytamy klasyków
Dancing w kwaterze Hitlera
Instytut Wydawniczy PAX
Rok wydania 1967
Liczba stron 150
Studio Nagrań PZN w Warszawie
Format mp3
Czas trwania 5h 1 min
Czyta Adam Sikora
Tytuł książki bardziej kojarzy się zapewne z filmem o takim samym tytule, który powstał na podstawie prozy Brychta.
"Dancing" to jedna z pierwszych książek, którymi zasłynął autor. Wcześniej pojawił się tom opowiadań "Suche trawy". Książki przyniosły autorowi sławę, a "Raport z Monachium" - pieniądze i uznanie ówczesnych władz. Dowodem wdzięczności za zaangażowanie w sprawy komunistycznego kraju był przydział w 1968 na alfę romeo od władz. Fanatyk motoryzacji Brycht czuł się spełniony, choć był to początek końca dobrze zapowiadającego się pisarza. Zamiast pisać, wojażował po całej Polsce z odczytami, które przynosiły mu duże dochody. Po "Raporcie" żądano od Brychta literatury na zamówienie, a pisać na zamówienie nie potrafił. Życie Brychta było bogate i same w sobie było literaturą, z której Brycht brał garściami. Kanwę utworów stanowiły jego własne doświadczenia i przeżycia. I tylko tak potrafił pisać.
"Dancing w kwaterze Hitlera" zawiera dwie nowelki - tytułowy "Dancing..." i "Wycieczkę Auschwitz-Birkenau". Pierwsza z nowel dzieje się w Wilczym Szańcu pod Kętrzynem, gdzie autor przebywał na wakacjach w 1962 roku. Bohater nowelki poznaje dziewczynę, która odłącza się od swojej paczki i kontynuuje wędrówkę rowerową z bohaterem opowiadania. W Wilczym Szańcu pod Kętrzynem poznają bogatego Niemca, który odbywa podróż do rodzinnych stron, gdzie wychowywał się przed wojną. Niemiec imponuje dziewczynie luksusowym mercedesem i pieniędzmi, więc zdradza z nim zakochanego w niej towarzysza podróży.
Nowelka jest atakiem na bananową młodzież. Brycht zawsze czuł się źle w takim towarzystwie, brak pieniędzy, szybkich samochodów, odpowiednich ciuchów budził w nim kompleksy.
Drugie opowiadanie to odbicie podróży Brychta do Oświęcimia z Grochowiakiem i Chęcińskim w roku 1961. Kręcono tam film "Pasażerka" w reżyserii Andrzeja Munka.
Do Oświęcimia bohaterowie noweli podróżują samochodem, by obserwować kręcenie dokumentu o obozie zagłady. Obrazy z historii obozu mieszają się ze współczesnością - "polowaniem" na dziewczyny, pijaństwem, rozrywką. Zestawienie to jest wymowne, by nie powiedzieć drastyczne, robi wrażenie.
Oba opowiadania to znaczące utwory w twórczości tego autora. Widać w nich talent i słuch literacki autora, zmysł obserwacji, doskonały styl. Perełkę w "Dancingu..." stanowi scena, kiedy przewodnik oprowadza po Wilczym Szańcu wycieczkę szkolną. Przeczytana przez lektora Adam Sikora pokazuje w całej krasie majstersztyk warsztatu autora i choć autor nie kojarzy się dobrze, to tę książkę polecam z całą odpowiedzialnością.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Klucznik 1015 - niewspółcześnie
Polacy nie gęsi
W 200 książek dookoła świata - Polska
Czytamy książki nieoczywiste
Gra w kolory - biel
Wyzwanie biblioteczne - wariant II
Czytamy klasyków
Nie wiem czy miałam kiedyś do czynienia z "Dancingiem...., ale natomiast "Raport z Monachium" oczywiście znałam doskonale z niesamowitego monologu w wykonaniu Ryszarda Filipskiego. To robiło wrażenie....na odbiorcy...Ciekawa jestem jak teraz bym to przyjęła.
OdpowiedzUsuń"Raportem" się wyłożył. Nazywano go krewkim trubadurem podwórzowym, dumnym, że do szkół chodził krótko, mało i źle. "Raport" wykorzystano w PRLu do walki z Orędziem biskupów polskich do niemieckich", a Filipski chyba wstydził się przyznawać do swego udziału w triumfie Brychta. Zamierzam dotrzeć do "Raportu", a może uda mi się też znaleźć Filipskiego. ;)
UsuńNie spotkałam na yt, natomiast natknęłam się na samego aktora.....
UsuńTeż szukałam ;( Filipskiego jednak lubię, mimo wszystko.
UsuńJestem wielbicielką talentu Filipskiego, ale nie miałam pojęcia kim był w życiu prywatnym. Trzeba przyznać, że to co o nim sobie poczytałam daje obraz wielce kontrowersyjnej ale i interesującej postaci.
Usuńhttp://tygodnik.onet.pl/kraj/nawrocony/7v7zr
Najbardziej pamiętam Go z roli Hubala. Rola niezapomniana. Przynajmniej dla mnie.
UsuńA wiesz, że bym się obiema nowelkami zapoznała, bo jeszcze nie miałam ku temu okazji ;)
OdpowiedzUsuńbardziej polecam biografię Brychta, choćby w wydaniu Joanny Siedleckiej
Usuń( Wypominki ). To był ciekawy facet.
Właśnie widzę, że ciekawy facet. Czemu się o niego wcześniej nie otarłam?
UsuńFacet arcy-ciekawy. Polecam artykuły Henryka Dasko.
UsuńFacet bardzo ciekawy,niekoniecznie pozytywnie wg mnie.
UsuńDziadek zmarł jak byłam mała,ale znam wiele historii rodzinnych i cóż...Był arcy-ciekawy,ale czasem aż wstyd...
http://www.mollymoonlight.eu/
Masz bardzo dojrzałe opinie, nie tylko o samej treści książki, ale także na temat "pióra" autora. Brawo!
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńO,książka mojego dziadka.
OdpowiedzUsuńPisał dobrze,akurat tego mu nie odmówię.
Pozdrawiam, Wiktoria Brycht ;)
http://www.mollymoonlight.eu/