29.46
Tydzień dwudziesty dziewiąty
16.07.2012 - 22.07.2012
Monika Szwaja - Stateczna i postrzelona
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Rok wydania 2005
ISBN 83-7337-945-2
Ilość stron 424
Postanowiłam i ja osobiście twórczość pani Szwai poznać, bo wciąż o pani Szwai się mówi, że „och ach” i fajna jest. Nigdy nie mogłam się do owych opinii odnieść, bo twórczości pani tej nie znałam. Tytuł do lektury wybrany metodą „chybił trafił”. I chyba raczej „chybił” niż „trafił”. Albo trafił jak kulą w płot. Unikam jak zarazy książek z tematem – zróbmy sobie hotelik, pensjonacik, gospodarstwo agroturystyczne i zacznijmy wszystko szczęśliwie od nowa. Kasa spada jak z manna nieba, wsparcie i miłość garściami brać. Życie jak bajka. Rozlewiska, Poziomki, Jagódki, Uroczyska, Rotmistrzówki – do wyboru do koloru tego w polskiej literaturze. Komu szczęście, komu?
Tydzień dwudziesty dziewiąty
16.07.2012 - 22.07.2012
Monika Szwaja - Stateczna i postrzelona
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Rok wydania 2005
ISBN 83-7337-945-2
Ilość stron 424
Postanowiłam i ja osobiście twórczość pani Szwai poznać, bo wciąż o pani Szwai się mówi, że „och ach” i fajna jest. Nigdy nie mogłam się do owych opinii odnieść, bo twórczości pani tej nie znałam. Tytuł do lektury wybrany metodą „chybił trafił”. I chyba raczej „chybił” niż „trafił”. Albo trafił jak kulą w płot. Unikam jak zarazy książek z tematem – zróbmy sobie hotelik, pensjonacik, gospodarstwo agroturystyczne i zacznijmy wszystko szczęśliwie od nowa. Kasa spada jak z manna nieba, wsparcie i miłość garściami brać. Życie jak bajka. Rozlewiska, Poziomki, Jagódki, Uroczyska, Rotmistrzówki – do wyboru do koloru tego w polskiej literaturze. Komu szczęście, komu?
Pokrótce o treści, choć
już wiadomo, o czym będzie. Emilka dowiaduje się, że narzeczony
to szuja, Lulka ma w pracy przechlapane, bo dyrektor chce mieć jej
etat dla swojej znajomej. Ewie profesor kradnie wyniki badań
naukowych, umieszcza je w swoich publikacjach, a potem wykopuje Ewę
z pracy za... plagiat. Mąż Ewy, artysta malarz nie może robić
tego, co lubi, bo musi produkować „kibelkowe” reklamy, by
utrzymać rodzinę – w tym chorą córkę Jagódkę (paskudna
astma).
Jest i jeszcze parę osób po przejściach: Jasiek z synem Kajtkiem, Rafał , Tadzinek,
a wszystko to w oparach nieszczęśliwych miłości i zawiedzionych nadziei, przechlapanego życia.
Jest i jeszcze parę osób po przejściach: Jasiek z synem Kajtkiem, Rafał , Tadzinek,
a wszystko to w oparach nieszczęśliwych miłości i zawiedzionych nadziei, przechlapanego życia.
I jak to w życiu bywa, w
powieściach - chciałam rzec, od czego genialne pomysły. Lulka
Stateczna ciągnie Emilkę Postrzeloną na drugi kraniec Polski, by
tam Emilka dostała olśnienia - zostać w Marysinie na stałe, nie
tylko z myślą o sobie, ale przede wszystkim o biednej, wiekowej
wdowie, której gospodarstwo chyli się ku ruinie. Agroturystyka,
nauka jazdy konnej, hippoterapia. To jest myśl!
Do Marysina ściąga armia
nieszczęśników, którym dokopało życie i tak zawiązuje się
klasyczna hippisowska komuna (no może przesadzam), choć to czasy
całkiem współczesne. Mało że Rotmistrzówka ożywa to i zaraża
do działania na swa chwałę całą wieś.
No i wszystko zmierza do
szczęśliwego finału. Trochę o książce piszę z przekąsem, to
przez tę agroturystykę, bo uczulenie mam, ale przyznać muszę, że
przy książce dzielnie trwałam do samego końca, bo książka
ciepła, zabawna, pełna empatii, fantastyczny współczesny język.
Może trochę przydługa i w pewnym momencie zaczyna nużyć, ale dla
wielbicielek Moniki Szwai na pewno w sam raz. No i lektura na wakacje
jak znalazł. „Szwajajcie” się moi drodzy, bo i ja „szwajać”
się nie przestanę. Może sięgnę po "Gosposię"?
Ha! Ja się zaczyruję w książkach Pani Szwai a recenzowana przez Ciebie jest jedną z moich ulubionych. Emilka nieco mnie wkurza, wolę Lulę:)
OdpowiedzUsuńTrudno sobie wyrobić zdanie na podstawie jednej książki, ale tez trudno nie przyznać Monice Szwai fantazji iście ułańskiej :D
UsuńJak już wiesz, jest to moja ulubiona książka autorki. Świetnie czytało mi się o tych wszystkich nieprawdopodobnych (bo musimy być szczerzy, kasa pojawia się tam nie wiadomo skąd) przygodach, przy tworzeniu interesu. Uwielbiam autorkę, może trochę bezkrytycznie, ale mam 100% pewności, że przy jej książkach odpocznę i spędzę miło czas. Do tej pory rozczarowały mnie jedynie "Zapiski stanu poważnego", ale to chyba wyjątek potwierdzający regułę :)
OdpowiedzUsuńMnie korci jeszcze "Zupa z ryby fugu", bo tytuł zaskakujący. A zastanawiałam się, czy nie zacząć lektury od "Zapisków..." :-)
OdpowiedzUsuń"Zupa..." ma dosyć ciężką tematykę. Byłam mocno zaskoczona, zwłaszcza po poprzednich, bardzo lekkich książkach Szwai.
UsuńMuszę w końcu dorwać jakąś książkę Pani Moniki :)
OdpowiedzUsuńJa Szwai nie czytam, ale w domu mam wszystkie jej książki, moi rodzice ją kochają. Tak więc, może kiedyś pożyczę od nich... Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze się z panią Szwają nie miałam okazji zapoznać. Na pewno w końcu po nią sięgnę, choć raczej nie zacznę od "Statecznej i postrzelonej" :)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytaj Artyske wędrowną jako drugą.Bo po Zapiskach możesz się trochę zniechęcić a szkoda by było.
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam. Czytałam wszystkie. Moje ulubione to "Artystka wędrowna" i "Powtórka z morderstwa". Trylogia dziewic też niczego sobie:)
OdpowiedzUsuńJeszcze się nie 'poszwajałam' ani razu, ale zacznę, żeby spróbować chociaż ;)
OdpowiedzUsuńAkurat do tej książki mnie nie ciągnie ale znalazłam u Ciebie kilka pozycji trafiających w mój gust:D (Agata Christie np)
OdpowiedzUsuńDodam sobie bloga do obserwowanych, będę śledzić następne recenzje:)
http://usmiechempisane.blogspot.com/