36.51
29.08.2011 - 04.09.2011
Tydzień trzydziesty szósty
Przemysław Semczuk Zatajone katastrofy PRL
Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Rok wydania 2011
Ilość stron 152
ISBN 978-83-7558-921-4
Ostatni mój zakup podczas wizyty w empiku i wstyd się przyznać, ale książkę kupiłam, bo było tanio i .. sensacyjnie. Prawda, że książki dotyczące czasów PRL czytam chętnie i wciąż nadziwić się nie mogę, że żyło się w takich czasach, nawet specjalnie się sytuacji nie dziwiąc.
Autorem książki jest współpracownik Newsweeka Przemysław Semczuk.Książka zawiera zapis siedemnastu tragedii, katastrof, w których ginęli ludzie, a katastrofy te zostały przemilczane.
Ze wstępu:
"Władze celowo nie chciały nagłaśniać katastrof - wyjaśnia gen. Czesław Kiszczak. - Po co denerwować ludzi? I tak mieli dosyć problemów. Chcieliśmy, aby mieli wrażenie, że żyją w bezpiecznym kraju. Że nic im nie grozi."
To była przyczyna, dla której o katastrofach się oficjalnie nie mówiło. Celem nadrzędnym była propaganda sukcesu, stwarzanie ułudy, że żyjemy w szczęśliwym kraju, a wszystko złe, co nas spotyka, to wina sabotażystów, imperialistów z zachodu.
Zza obrazu przedstawionych katastrof przedziera się los szarego, małego skrzywdzonego człowieka, którego władza, mając na uwadze wyższe cele, pozostawia samemu sobie, bez pomocy, zaszczutego, milczącego z nakazu. Liczby osób, które zginęły w katastrofach, okoliczności śmierci porażają, ale jeszcze bardziej tragiczniejszy w wymowie jest los rodzin ofiar.
Dziś, ci co wspominają tamte lata, opowiadają o marnym sprzęcie, przestarzałych parkach maszynowych, niedoszkoleniu pilotów, siermiężności peerelowskiej technologii, przestarzałych maszynach otrzymanych w darze od "wielkiego brata", które to najczęściej były przyczyną tych tragedii. Ale są też i tacy, którzy i dziś mówić nie chcą.
Nie bez powodu zatem mówi się o czasach PRLu, jako o "czasach słusznie minionych".
Ale katastrofy dalej nam się przydarzają. Czy przyczyna jest wciąż ta sama? Mam nadzieję, że nie. Czy wiemy o nich to, co powinniśmy wiedzieć? Mam nadzieję, że tak.
29.08.2011 - 04.09.2011
Tydzień trzydziesty szósty
Przemysław Semczuk Zatajone katastrofy PRL
Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Rok wydania 2011
Ilość stron 152
ISBN 978-83-7558-921-4
Ostatni mój zakup podczas wizyty w empiku i wstyd się przyznać, ale książkę kupiłam, bo było tanio i .. sensacyjnie. Prawda, że książki dotyczące czasów PRL czytam chętnie i wciąż nadziwić się nie mogę, że żyło się w takich czasach, nawet specjalnie się sytuacji nie dziwiąc.
Autorem książki jest współpracownik Newsweeka Przemysław Semczuk.Książka zawiera zapis siedemnastu tragedii, katastrof, w których ginęli ludzie, a katastrofy te zostały przemilczane.
Ze wstępu:
"Władze celowo nie chciały nagłaśniać katastrof - wyjaśnia gen. Czesław Kiszczak. - Po co denerwować ludzi? I tak mieli dosyć problemów. Chcieliśmy, aby mieli wrażenie, że żyją w bezpiecznym kraju. Że nic im nie grozi."
To była przyczyna, dla której o katastrofach się oficjalnie nie mówiło. Celem nadrzędnym była propaganda sukcesu, stwarzanie ułudy, że żyjemy w szczęśliwym kraju, a wszystko złe, co nas spotyka, to wina sabotażystów, imperialistów z zachodu.
Zza obrazu przedstawionych katastrof przedziera się los szarego, małego skrzywdzonego człowieka, którego władza, mając na uwadze wyższe cele, pozostawia samemu sobie, bez pomocy, zaszczutego, milczącego z nakazu. Liczby osób, które zginęły w katastrofach, okoliczności śmierci porażają, ale jeszcze bardziej tragiczniejszy w wymowie jest los rodzin ofiar.
Dziś, ci co wspominają tamte lata, opowiadają o marnym sprzęcie, przestarzałych parkach maszynowych, niedoszkoleniu pilotów, siermiężności peerelowskiej technologii, przestarzałych maszynach otrzymanych w darze od "wielkiego brata", które to najczęściej były przyczyną tych tragedii. Ale są też i tacy, którzy i dziś mówić nie chcą.
Nie bez powodu zatem mówi się o czasach PRLu, jako o "czasach słusznie minionych".
Ale katastrofy dalej nam się przydarzają. Czy przyczyna jest wciąż ta sama? Mam nadzieję, że nie. Czy wiemy o nich to, co powinniśmy wiedzieć? Mam nadzieję, że tak.
Monotemo:). Ostatnie dwa zdania są bardzo optymistyczne, ale... Ja tam wiem, że nic nie wiem:).
OdpowiedzUsuńNo tak, wiem,że ten mój optymizm nie do końca uzasadniony. Tupolewy wciąż latają, a i pewnie gagariny* po polskich torach pędzą.
OdpowiedzUsuń*tak kolejarze w Polsce nazywali radzieckie lokomotywy
Bardzo ciekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńSzczerzę mówiąc myślę, że wiele się nie zmieniło od tamtych czasów.
Nadal zdarzają się niesamowite wypadki, których wyjaśnienia są infantylne lub zostają bez komentarza.
Nie posiadam telewizji, ale gdy idę do babci, a ona ogląda wiadomości jestem w ciężkim szoku jakimi pierdołami jesteśmy zalewani.
Przypomina to zmiksowaną dla niemowlaczka papkę i przetrawioną, żeby nikt sobie przypadkiem ząbka nie złamał.
Ja jednak wolałabym, aby państwo traktowało mnie poważnie.
Wspominało o swoich niepowodzeniach, jak także o sukcesach :)
Ja, niestety, mam telewizor, a nawet dwa. Podłączone do kablówki, ale włączam tylko jeden kanał, by po dwóch, trzech minutach wyłączyć. Dostaje szału, bo za każdym razem dowiaduję się, że jestem jamochłonem i wchłonę wszystko. Kiedy jestem oddzielona od wieści telewizyjnych, jestem optymistką, mam się dobrze, a mój kraj jest piękny, bogaty, miodem płynący, a wypadki przecież wszędzie się zdarzają.
OdpowiedzUsuńPrzegapiłam, a sterczę między empikowymi półkami. Całe szczęście, że zaczyna się praca. Nie to, że będę mieć więcej czasu, ale będę dojeżdżać pociągiem i znów będę czytać! A książkom o PRL nie odpuszczam. Ta zapowiada się ciekawie. Może co nieco przypomniałabym sobie z realu?
OdpowiedzUsuńZnalazłam to na półce z tzw "niedobitkami", na jednej półce z romansami po 1 zł. Czasy peerelowskie zgłębiam w literaturze nachalnie, wspominam lekturę Nepomuckiej "Mydło z łabędziem", Joanny Siedleckiej literatów wzloty i upadki za czasów PRLu w "Wypominkach" i fikcję literacką Hanny Kowalewskiej w "Julicie i huśtawkach" i choć co nieco przeżyłam, dziwię się, jak było możliwe takie życie?
OdpowiedzUsuńAaaa, i jeszcze była książka o kapelach rockowych w czasach komuny Mikołaja Lizuta "Punk Rock Later"
OdpowiedzUsuńJa lepiej pamiętam PRL niż to, co było wczoraj. O czymś to świadczy, ale co mi tam. Siedlecka, Kowalewska... - smaczne kąski. Oj, żyło się kolorowo.:)
OdpowiedzUsuńNa hasło - kolorowo, włącza mi się obraz spódnicy bananówy :D
OdpowiedzUsuńCiekawa i warta uwagi pozycja o tym nieciekawym dla nas okresie. Uważam że takie książki warto czytać i dobrze, że powstają.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę i stale czegoś szukam. Teraz czytam o kobietach radzieckich w armii czerwonej podczas II wojn światowej. Okropieństwo.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, rzeczywiście jak tak sobie pomyślę to w PRL-u nie zdarzały się katastrofy. Propaganda działała sprawnie. Brak szybkiego przekazu medialnego całą sprawę ułatwiał. Widziałam w Empiku tą serię z czasów PRL-u ale w związku z tym że w ostatnim czasie przesadziłam z zakupem książek , musiałam się oprzeć i przez jakiś czas narzucam sobie szlaban na kupno :)
OdpowiedzUsuńps. ciekawa jestem też tej książki która obecnie czytasz.
Książki nie kupiłabym, bo raczej zbyt dużo ich kupuję, ale ta kosztowała niewiele - około 5 zł, więc kupiłam :-)
OdpowiedzUsuńW czasach PRL ukrywano różne wydarzenia bo nie chciano kompromitacji chyba najbardziej. Na przykład katastrofa samolotu http://www.open-youweb.com/wymazana-katastrofa-prl-sledztwo-pasazerki-i-zdjecia-16-latka/ gdzie wszystko było utajnione. Ale teraz też pewnie jest tuszowane wiele zdarzeń.
OdpowiedzUsuń