38.56
12.09.2011- 18.09.2011
12.09.2011- 18.09.2011
Tydzień trzydziesty ósmy
Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Rok w Poziomce
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2011
ISBN 978-83-08-04784-2
Ilość stron: 261
Jeszcze całkiem niedawno czytałam wpis na blogu jakiegoś faceta, który zjechał dokładnie polską współczesną literaturę kobiecą. Prawdę mówiąc oburzyłam się, bo wymienił m.in. Grażynę Jeromin - Gałuszkę, której to "Kobiety z Czerwonych Bagien" przypadły mnie i babskiej części mojej rodziny do gustu. W książce był "początek, środek, zakończenie i coś śmiechu" ( nie pamiętam, kto cytował ten fragment z Fannie Flagg - to chyba cytat z "Dogonić tęczę"). Czytało się dobrze, można było nawet mózg wyłączyć. Nie pamiętam, czy męski blog wymieniał Katarzynę Michalak. Ja w ciemno założyłam, że książki pani Kasi będą czytadłami w tym dobrym sensie, bo zawsze spotykałam się z pozytywnymi opiniami, no i od roku stoję bezskutecznie w kolejce w bibliotece do "michalakowych" książek. No cóż. Wypisuję się z kolejki.
Na okładce książki napisano: "Urzekająca historia ludzi, do których szczęście przyszło wtedy, gdy już przestali w nie wierzyć. Poznaj Ewę, Andrzeja, Karolinę, którzy przekonali się, że podarowane dobro wraca podwójnie." Dobra w powieści tyle, że można, by nim obdzielić cały nasz prawie czterdziestomilionowy naród i jeszcze by zostało dla Monte Carlo. Ja wiem, że narażę się tym, którzy panią Kasię wielbią, ale nawet od książek "łatwych i przyjemnych", które noszą miano powieści obyczajowych, wymagam prawdopodobieństwa, w końcu to ani fantasy ani science fiction.
Oczywiście byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie dostrzegła dobrych intencji autorki. Na pewno zmusza, by zauważyć problem osób chorych na białaczkę, oczekujących na przeszczep szpiku, szukających dawców. Wierzę, że ktoś po przeczytaniu książki zdecyduje się zgłosić do Krajowego Banku Dawców Szpiku, zapragnie komuś dać szansę.
Nikt nie dał takiej szansy M., która niedawno odeszła, po długotrwałej walce nie tylko z losem, ale i urzędami państwowymi. Bo rzeczywistość wcale nie jest taka różowa.
I na koniec - techniczna strona książki. Niestety, jest to marne wydanie - wydanie kieszonkowe na marnym papierze, a co najgorsze fatalny druk - szczególnie fragmenty pisane kursywą. Namęczyłam się okrutnie, nie mogłam książki czytać przy sztucznym świetle. Nie wiem, kto podejmuje decyzje o takich marnych wydawniczo książkach. Pewnie główną rolę gra tu kasa - albo wydać najtaniej, albo... wcale.
***
Ja próbowałam czytać "Poczekajkę" i też mi nie przypadła do gustu. Wolę bardziej ascetyczną prozę:). Także na Poziomke na Fincie się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńCzytam w tej chwili "Gesty" I.Karpowiecza, mało się dzieje, ale proza doskonałą. I szczęścia tam mało.
OdpowiedzUsuńNa Fincie ktoś poziomkę dał do schowka. Na Lubimy Czytać nad książką zachwyty - nie to, co ładne, ale, to co się komu podoba. :-) Czyż nie?
Ja po "Poczekajce" też odpuściłam. Może komuś potrzebna taka proza, niech czytają. Recenzji nie zamieszczam. Jestem ciekawa "Bogusi...", ale to całkiem inne względy:)
OdpowiedzUsuńJa już nie jestem ciekawa, no trochę.. zaglądam w recenzje i na początek widzę: słodko-naiwna... E,tam.
OdpowiedzUsuńZgłosiłam się do wygrywajki, bo to o... imienniczce. Wydać pieniędzy nie mam ochoty, ale jakby samo przyszło...:)
OdpowiedzUsuń"Poziomkę" miałam z Finty, za punkty, więc nie bolało :-))
OdpowiedzUsuńA mi się bardzo podobała ;) Jest jedną z moich ulubionych ;)
OdpowiedzUsuńOj, Bujaczku, nie tylko Tobie, bo nie przeczę, że Kasia Michalak ma całe rzesze zwolenniczek i dobrze, bo nudno byłoby, gdybyśmy wszystkie piały z zachwytu tylko nad, powiedzmy, Proustem. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPewien krytyk filmowy powiedział kiedyś w radiowej Jedynce, że jego głównym zarzutem wobec polskich komedii (współczesnych) jest brak prawdopodobieństwa, nierealność, zupełne nie przystawanie do polskiej rzeczywistości. Myślę, że można to odnieść do wielu książek tego typu - przekolorowanych, przesłodzonych, nieprawdziwych.
OdpowiedzUsuńTak po prostu nie jest.
Pozdrawiam!
Oleńko, jeszcze absurdalne komedie jestem w stanie znieść, choć śmiać się z takich nie potrafię. Ostatnio śmiałam się z Adasia Miauczyńskiego :-))
OdpowiedzUsuń