wtorek, 29 stycznia 2013

O postanowieniu noworocznym raz jeszcze

Jak już wcześniej wspominałam, żadnych postanowień noworocznych czynić nie zamierzałam. W końcu po długich wahaniach zdecydowałam, że jedno malutkie nie zawadzi. Chodziło o to, by powstrzymać niekontrolowany zakup książek. Półki w moim domu puchną, dysk się przegrzewa od ebooków, a ja wciąż pazernie opróżniam księgarniane półki. Dość powiedziałam: 10 "półkowników" przeczytanych, jeden zakup. Słowo się rzekło, ale na słowie stanęło. W zasadzie liczby się zgadzają, bo prawie 10 książek kupiłam, a jednego "półkownika" przeczytałam, czyli, jakby nie patrzył, stosunek 10:1 zachowany. Już wczoraj, po zakupie "Lepperiady" powiedziałam: No nie, tak dalej być nie może.Brakuje mi już mocy przerobowych. Wracam do postanowienia, które przed chwilą moje dziecię wyśmiało (zna mnie). By postanowienie uwiarygodnić, za każdą kupioną nadprogramowo książkę, dziecię dostanie ode mnie jej równowartość na rozpustę. Dziecię jest zdecydowanie rozsądniejsze w zakupach książkowych, póki ... nie wpadnie do Matrasa. Wytrwam? No nie wiem, ale będę się starać.
Ostatnie radosne zakupy:
papier

ePub

Reszta radości w zakładce.

12 komentarzy:

  1. Dobry pomysł z tym 10:1. Biorąc pod uwagę to, jak rzadko czytam własne książki, to pewnie długo bym nic nie kupiła. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinnam sobie jeszcze odpuścić bibliotekę miejską, prędzej bym coś kupiła, ale dziś znów przyniosłam książkę.

      Usuń
    2. Do niedawna do biblioteki chodziłam co tydzień, później co dwa, teraz co trzy. Jest dla mnie nadzieja. :P

      Ale z drugiej strony - tyle książek w bibliotece czeka, więc może lepiej czytać książki zabrane stamtąd a kupować jedynie te najważniejsze lub najtrudniejsze do zdobycia?

      Usuń
    3. U mnie zazwyczaj bywa z biblioteką tak, że proszę o jedno, a przynoszę zupełnie coś innego. Tego, co potrzebuję, nie ma, a bibliotece zależy na statystykach. Ale wczoraj wzięłam tylko to, na co planowałam.

      Usuń
  2. Widzę, że nie tylko ja mam problem z zakupem książek, kiedyś mój chłopak nałożył mi ograniczenie 5 książek przeczytanych- jedna kupiona, dziś staram się ograniczać sama- czyli jedna książka na miesiąc, jak na razie nawet mi się udaje- po prostu omijam łukiem księgarnie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rozsądne kupowanie - raz w miesiącu, ale jak się kupuje w miesiącu 10 to już przesada :-)

      Usuń
  3. Jak to dobrze mieć dużą biblioteczkę, w sensie ilości książek, nie półek. ;) Jak już się ma to, co ważniejsze, to nowości tak nie kuszą. Nie mam parcia na zakupy, raczej poluję na okazyjne nabywanie tego, co od dawna mam na liście poszukiwanych, a nie trafia mi się często taka gratka. A swoje czytam intensywnie od zeszłego roku - pomaga wyzwanie "Z półki". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się książek nie zbierać, ale i tak stosy zalegają niebezpiecznie ograniczając moją przestrzeń życiową. Uczestniczę również w wyzwaniu "Z półki", w tym roku obrałam sobie najwyższą opcję, mam nadzieję, że wytrwam i jakoś uszczuplę zapasy książek do czytania.

      Usuń
    2. Nie masz szans. To już jest nałóg w pełni rozkwitu :) Z tym się nie wygra.Też tak mam.

      Usuń
    3. Pocieszyłaś mnie :D. Wystarczy psycholog czy potrzebna jakaś klinika leczenia uzależnień? :D

      Usuń
  4. Ja mam ten sam problem - kasa + książki = brak kasy, lub zadłużenia u siostry ;D Taki nałóg. ;P Moja mama, o dziwo, nie krytykuje moich zakupów, bo jak ona to mówi: "Ja popieram oświatę i naukę" - hehehe ;D Fakt, również muszę się trochę z tym ograniczyć. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam zadawać sobie pytanie: Kiedy ja to wszystko przeczytam? Dziś przyszła "Lepperiada", od kilku dni mam paczkomaty Inpost pod domem, więc teraz mogę zaoszczędzić na przesyłce. Znów pokusa :-) Za "Leppera" przesyłki nie płaciłam.

      Usuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander