wtorek, 6 listopada 2012

Rzymianka - Alberto Moravia

45.72
Tydzień czterdziesty piąty
5.11.2012 - 11.11.2012

Alberto Moravia - Rzymianka
Wydawnictwo Muza
Seria Biblioteka Bestsellerów
Rok wydania 1995
ISBN 83-7079-353-3
Ilość stron 478


Wyzwania czytelnicze poprzedniego miesiąca - Book Trotter i Z Literą w Tle zaowocowały wyborem powieści Moravii "Rzymianka" Przyznam, że chciałam przechytrzyć siebie i jedną książką załatwić dwa wyzwania. Pobieżna lektura pierwszych stron utwierdziła mnie w przekonaniu, że będzie łatwo i przyjemnie, a jednocześnie ambitnie, bo Moravia wielkim pisarzem był. 

Bohaterka powieści Adriana, to młoda piękna dziewczyna . Wraz z matką żyją biednie, matka dorabia szyciem bielizny, Adriana pozując  malarzom. Obie mają marzenia: Adriana, że będzie wieść skromne, spokojne życie z mężem u boku i dziećmi; matka zaś, że żyć będą w dobrobycie, bo uroda Adriany to kapitał. Na pewno znajdzie się jakiś bogaty, jeśli nie mąż, to sponsor.  Szybko się okazuje, że marzenia zarówno jednej jak i drugiej z pań legły w gruzach. Adriana lokuje swoje uczucia nie tam, gdzie trzeba. Życie się komplikuje, dziewczyna zaczyna wychodzić na ulicę i zarabiać jako prostytutka.  Perypetie mnożą się jak w rodzinie Carringtonów*. Są przestępcy, jest morderstwo, kradzieże, działalność konspiracyjna przeciw Mussoliniemu, są spiskowcy, są zdrajcy, policjanci i miłość. 

Całość opowiedziana przez Adrianę, naiwną, łatwowierną.  Sposób opowiadania jest tak denerwujący, że zniechęca do czytania. Może na tym polega meisterstuck pisarstwa Moravii? Wiarygodny bohater, denerwujący, z wadami, z prymitywnym myśleniem?
Nie wiem, ja w każdym razie z trudem przedzierałam się przez naiwne zwierzenia Adriany.  Kilkakrotnie książkę odkładałam, by znów do niej wrócić i zarzekać się, że nigdy więcej Moravii. W każdym razie nieprędko.  Lektura okazała się ani łatwa, ani przyjemna, a czy ambitna? Fachowcy twierdzą, że 
Alberto Moravia to wielce znaczące nazwisko w literaturze włoskiej.  W każdym razie bardzo popularne, jego dzieła były wielokroć filmowane. 

Książka przeczytana z dużym poślizgiem w ramach październikowych wyzwań:







I Tydzień bez Nowości:

* Telewizyjna opera mydlana "Dynastia", najsłynniejszy serial telewizji amerykańskiej,  w Polsce emitowany przez TVP1 w latach 1990 - 1993.  W serialu jedno nieszczęście goniło następne, pojawiło się nawet UFO ( dziękuję Honoracie za przypomnienie ) 

24 komentarze:

  1. A było UFO? Bo w "Dynastii" się trafiło :)
    Ja jednak jednak jestem wytworem brutalnej rzeczywistości,bo jak czytam o marzeniach takich gupiutkich panieniek liczących, że dzięki urodzie osiągną i zdobędą wszytko i wszytskich to mnie rzuca.
    I stwierdzam,że chyba schamiałam, bo twory literackie różnych wieszczów i noblistów mnie nudzą i irytują...Wolę historie dla dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie miałam ostrzec, że UFO się nie pojawiło, ale zapomniałam. I ja mam jakieś rozterki dotyczące moich upodobań, jesteśmy zatem dwie.
      U mnie w kolejce "Dzieci Z Leszczynowej Górki" Kownackiej, takie polskie Bullerbyn.

      Usuń
    2. Czytałam!Fajne :) Ja mam w kolejce audiobooki Lindgren i o Ulissesie Moor i Haliny Popławskiej, dla przypomnienia. Szalenie lubiłam tę autorkę.
      Brak Ufo dyskredytuje tę książkę w moich ocach. Nie dam szansy autorowi, niech płacze z żalu:)

      Usuń
    3. Z biblioteki dla dzieci przyniosłam cykl Lindgren o detektywie Blomkviście ( nie mają trzeciej części . Powinnam jednak porzucić wszelkie literackie skoki w bok, bo mam recenzenckie zobowiązania, które odłogiem leżą, ale ja niestety tak mam, że wole czytać bez presji.
      Co do Moravii - brak UFO daje się wyraźnie odczuć in minus. No niestety, brakło Moravii wyobraźni Lema.

      Usuń
    4. Albo Verna...Moravia mego serca nie zdobędzie.
      Ja też czytam to na co mam ochotę w danym momencie,choć czasem się zmuszam i sięgam po coś, co sobie obiecałam przeczytać, a mnie odrzuca w danym momencie.No bo jak to, na stoliku leży i uśmiecha się do mnie np. nowa ksiązka o przygodach Jakuba Wędrowycza a ja miałabym po Kraszewskiego sięgać? No way!

      Usuń
    5. Coś czytałam na temat kaca książkowego, pamiętam z grubsza: jeszcze nie skoczyłaś czytać jednej, a już masz ochotę na kolejną. Tak mam stale. Chciałabym i nowego, ale i klasyczne korci, doczytać by warto. Ciągłe rozterki :-)

      Usuń
    6. Tak jak z palaczem który odpala jednego papierosa od poprzedniego :)

      Usuń
    7. Znam przypadek, kiedy to palaczka pewna, odkładając na chwilę zapalonego papierosa do popielniczki, sięgała po następnego. Nie była to Chmielewska, jakby co.

      Usuń
  2. Kurczę to mnie też to złapało... Moim marzeniem jest umiejętność czytania kilku książek na raz (nie w tym samym czasie tylko jedna książka w jedną rękę, druga w drugą i pochłaniam dwie fabuły kompletnie się nie mieszając). Biorąc pod uwagę moją listę "do przeczytania" to obawiam się, że bez tej umiejętności życia mi nie starczy :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Może coś czytaj tradycyjnie, do tego audiobook przez słuchawki i może przy okazji ekranizacja jakiejś powieści?
    :D:D A tak serio, to zazwyczaj coś czytam, a przy pracach domowych chodzę ze słuchawkami w uszach i podsłuchuję jakieś audio. Prawie dwie książki jednocześnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :) Właśnie nową mp3 kupiłam, żeby była lepsza do audiobooków :)Czekam z niecierpliwością kiedy do mnie dotrze.

      Usuń
    2. O, widzisz. Ja kupiłam odtwarzacz do cd, ale i tak przerzucam płyty na mp3. :-)

      Usuń
  4. Oj jak ja nie lubię, kiedy specjaliści od literatury mówią, że autor jest geniuszem. Po pierwsze i geniusz może się pomylić, a po drugie, kiedy czytam książkę takiego wybitnego autora i ona mi się nie podoba, to nie wiem, czy była kiepska, czy to ja jetem jakaś nieambitna, a może i głupia, bo nie zrozumiałam? Albo wcale się na książkach nie znam? Ale kto mówi, że się znam? Ja tam tylko czytam:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co by kto o książce nie powiedział, to nasze odczucia będą zawsze subiektywne i dobrze. Bo jaka korzyść z męki nad arcydziełem, a potem pustka w głowie i ogólne niechęć do książki jakiejkolwiek. Czasem myślę, że trzeba trafić na swoją książkę, by potem czytać, czytać bez końca. Miłego wieczoru

      Usuń
  5. Czytałam tę książkę daaaawno temu, była na liście lektur do egzaminu wstępnego na studia :) Pamiętam, że wtedy bardzo mi się podobała, choć nie wiem, jak odebrałabym ją teraz. Właśnie skończyłam czytać inną książkę, którą byłam zachwycona mając naście lat, a teraz okazała się porażką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każda książka ma swój czas. Ja wcześniej "Rzymianki" nie czytałam, ale dziś wydaje mi się taka mocno staroświecka.

      Usuń
    2. Pewnie odebrałabym ją podobnie, więc wolę nie psuć sobie dobrych wspomnień :)

      Usuń
    3. Rzadko wracam do przeczytanych książek, czasu mało, choć dziś równolegle z Liberą podczytuję Kownackiej ukochane w dzieciństwie "Dzieci z Leszczynowej Górki"

      Usuń
  6. Czytałam wieki temu i właściwie tylko tyle pamiętam, że czytałam. Więc pewnie nieszczególnie mi się spodobała. Po Twojej recenzji nie zamierzam do tej powieści powracać. Choć przyznać muszę, że lubię wracać do książek, które czytałam dość dawno temu i pamiętam, że byłam nimi zauroczona, Tylko, że nieraz takie powroty okazują się wielkim niewypałem. Ale mimo wszystko ryzyko się opłaca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wprawdzie się zarzekam, że nigdy więcej, ale korci mnie jeszcze jedna książka Moravii - "Konformista", to chyba najważniejsza książka w dorobku pisarza. Spróbować warto
      :-)
      Co do powrotów literackiech - nie zawsze bywają udane, ale kto nie spróbuje ten nie wie :-))

      Usuń
    2. Poczekam na Twoją recenzję "Konformisty" i jeśli będzie pozytywna, to może wezmę tę pozycję pod uwagę.

      Usuń
    3. Pewnie to jeszcze trochę potrwa, bo plany moje rozbuchane.

      Usuń
  7. Kupiłam kiedyś za grosze ten tyuł w starym wydaniu kieszonkowym, z płócienną okładką. Wydanie bardzo mi się podoba, ale z treścią jest już o wiele gorzej. Pamiętam, że książka, podobnie jak Ciebie, denerwowała mnie. Irytowała do tego stopnia, że nie doczytałam jej i nie zamierzam do niej wracać. Nie planuję lektury innych książek tego autora, bo mam zbyt nieprzyjemne wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jesteś szczęśliwą posiadaczką wydania z serii Nike. W serii tej ukazywały się znaczące pozycje literatury światowej i tym bardziej mi przykro, że Moravia nie przypadł mi do gustu. Ale, biorąc pod uwagę Twoje odczucia, jakoś mi raźniej :D

      Usuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander