Poraża mnie informacja o Jej śmierci.
Wykopuję ze sterty książek "Każdy szczyt ma swój Czubaszek". Czytam i śmieję się. I zapominam, że Pani Marii już nie ma.
Nie ma śmierci, która przychodzi w porę. Zawsze będziemy zarzekać się, że nadeszła ona zbyt wcześnie. To przykre, co po latach życia zostaje z człowieka. Książek pani Marii nie czytałam, ale myślę, że to kwestia czasu.
Paskudna wiadomość. :(
OdpowiedzUsuńKażda śmierć przychodzi niestety nie w porę...
OdpowiedzUsuńCóż tu napisać? Żyła tak, jak chciała, pełną piersią. Zostały książki i słuchowiska...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Od dzisiaj konkurs - do wygrania "Ocalona" Alexandry Duncan :)
OdpowiedzUsuńNie ma śmierci, która przychodzi w porę. Zawsze będziemy zarzekać się, że nadeszła ona zbyt wcześnie. To przykre, co po latach życia zostaje z człowieka.
OdpowiedzUsuńKsiążek pani Marii nie czytałam, ale myślę, że to kwestia czasu.