poniedziałek, 25 maja 2015

Obcy przyszedł na farmę

Mika Waltari
Obcy przyszedł na farmę
Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Wydawnictwo Poznańskie
Rok wydania 1972
Ilość stron 120
W zakamarkach mojej biblioteki tkwią perełki, o których zdarza mi się zapominać. Na szczęście są ludzie na świecie, którzy pamiętają o Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich i gdzieniegdzie na blogach pojawia się recenzja. Książki, choć są literackim rarytasem, łatwo upolować na portalach aukcyjnych za niewielkie pieniądze. Stąd u mnie na półkach pokaźny zbiorek, wszak 2 zł za sztukę - nie majątek.

Dziś szybka lektura autorstwa Miki Waltari. Króciutka, bo liczy niewiele ponad sto stron, a więc do szybkiego przełknięcia. Nie wiem, czy lubię tego autora. "Egipcjanin Sinuhe" zanudził mnie niepomiernie i po trzech czwartych tekstu dałam sobie spokój (wiem, wiem, książka uznawana za arcydzieło, ale nic nie poradzę, znudziła mnie). Kolejną książką Miki Waltariego, była książka "Karin, córka Monsa", która wciągnęła mnie bez reszty, bo akurat byłam w temacie, świeżo po lekturze "Czterech królów Katarzyny" Małgorzaty Duczmal.

I po lekturze "Obcego..." kolejny plus dla autora. Jak wspomniałam książka niewielka, ale z ogromem treści. Na podupadłą farmę przybywa człowiek poszukujący pracy. Gospodyni  o nic nie pyta. Potrzebna do pracy silna para rąk. Farma spoczywająca na jej barkach, podupada. Mąż pije, stary wuj niezdatny do ciężkiej roboty, ona mająca niewielkie pojęcie o uprawie roli. Obcy początkowo traktowany jest z rezerwą, nie ma żadnych wymagań, zatrudniony do jesieni, godzi się pracować dłużej za "wikt i opierunek".  Między dwojgiem - gospodynią i obcym rodzi się miłość, miłość dająca nadzieję na przyszłość. Ale jest ten pierwszy, prawowity mąż...

Zdawałoby się, że temat stary jak świat, mocno ograny, ale powieść wciąga, od pierwszego zdania wieje niepewnością. Wciąż nie wiadomo, co się wydarzy. Z każdym zdaniem napięcie rośnie.
Postaci w powieści niewiele, nawet tych drugoplanowych, ale pierwszoplanowe, choć oszczędnie zarysowane, są wulkanami uczuć - miłości, nienawiści i żądzy zemsty.

Proza oszczędna, ale jakże wymowna, nie pozwalająca o sobie zapomnieć.Trzyma w napięciu niby pełen grozy kryminał, ani na moment nie pozwala oderwać się od książki. Polecam!



10 komentarzy:

  1. Oj, zachęcasz do czytania. Super recenzja, gratuluję takiej umiejętności pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, ale właśnie ostatnio brak mi i chęci, i natchnienia do pisania. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Zgadzam się z Tobą, że ta książka trzyma w napięciu niczym pełen grozy kryminał. Podobały mi się postacie, akcja, opisy przyrody, a także surowy, chłodny język autora. Pamiętam do dziś, jak mnie gniewał zapijaczony mąż tej kobiety z farmy... Nie mam wielu własnych książeczek z tej serii, ale muszę się w nie zaopatrzyć, bo skoro można je upolować tak tanio, nie ma na co czekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy podobne odczucia. Książka świetna. Dawno takiej nie czytałam.

      Usuń
  3. Ja nie pamiętam już czytanego kiedyś "Egipcjanina...". Ale "Karin..." mnie się również podobała. Teraz czytam jego "Rzymską trylogię", ale to jest prawdziwy monument a ja jednak już odwykłam od historycznych książek a jeżeli to wolę historię współczesną więc mi to czytanie nie idzie.
    Natomiast zainteresował mnie on sam i różnorodność jego twórczości, bo nawet kryminały pisał. I te książkę, o której piszesz chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorzucę do przesyłki, która leży zapakowana ( od miesięcy ) ;) ;)

      Usuń
    2. Już się cieszę.....
      Adres podawałam, ale jeżeli nie doszedł podam jeszcze raz....

      Usuń
    3. Doszedł, paczka gotowa na stole leży. Teraz muszę przepakować ;)

      Usuń
  4. Przyznam, że nie słyszałam. A chyba warto się zapoznać z prozą autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twórczość bardzo różnorodna - od historii po kryminał.

      Usuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander