piątek, 16 września 2011

Z dziennika podróży - Andrzej Bobkowski

38.55
12.09.2011- 18.09.2011
Tydzień trzydziesty ósmy

Andrzej Bobkowski - Z dziennika podróży
Wydawnictwo - Biblioteka "Więzi"
Rok wydanie - cop. 2006
ISBN 83-88032-99-2
Ilość stron - 213
Niedawno minęła 50. rocznica śmierci Andrzeja Bobkowskiego. Zmarł 26 czerwca 1961. W Gwatemali. Pewnie nawet bym nie wiedziała, gdybym na jakimś blogu nie trafiła na recenzję jego książki. Za dwa lata będziemy obchodzili  100. rocznicę jego urodzin. Nie wiem, co lepiej świętować, bo wspominać można z każdej okazji. 
Przygotowana "życiorysowo" zaczęłam lekturę. Trudno pisać o kimś, kto uznany jest pisarzem wybitnym, najwybitniejszym, piszącym pięknym językiem, ale przez naród mało znanym, w bibliotekach mało obecnym.
Ale ad rem.
Bobkowski prowadził życie nomada. Wyniósł to z rodzinnego domu, ojciec jego - wojskowy, przerzucany był z miejsca na miejsce, a za nim podążała żona z małym Andrzejem. Bobkowski z Polski wyemigrował w niewyjaśnionych okolicznościach. Wyjechał do Francji, zamieszkał pod Paryżem.  I tu zaczyna się "dziennik", w czasie, kiedy Bobkowski pracuje w zakładzie rowerowym. "Dziennik" Bobkowskiego odzwierciedla zamiłowanie do życia globtrotera. Kiedy Bobkowski pisze notatki z pobytu w określonym miejscu, kiedy jego życie ulega pewnej stagnacji - proza zagęszcza się, staje się momentami irytująca, płynie wolno. Kiedy Bobkowski pisze w podróży, język staje się wartki, lekki, dowcipny, z dystansem do świata i siebie. W trakcie czytania przeglądam zdjęcia na stronie poświęconej autorowi. Szkoda, że nie ma ich w książce. Są odzwierciedleniem treści, obrazową dokumentacją dziennika. Książka mimo dowcipnych tekstów, smutna w wymowie. Kończy się notatkami z okresu, kiedy autor dowiaduje się o chorobie , a tym samym uświadamia sobie nieuchronności śmierci, tej ostatniej podróży w nieznane.
"Rano wstałem wcześnie, o siódmej i bez śniadania pojechałem do kościoła do "Meryknoll" do spowiedzi i do komunii. Jak się należy do tego "Dżokej klubu" , to trzeba zachować reguły"
I zastanowienie:
"I moje koty - zezowaty "Zyziu" i dorastający "Puś". Czy tam są koty?"
Smutno mi...

11 komentarzy:

  1. Nazwisko znam, ale nic nie czytałam. Tak jak piszesz. Właśnie dziś odebrałam przesyłkę z Wydawnictwa Arcana i mam parę książek Goetla. Czy to nie podobne? Znany, a nieznany. Wiemy, że był, ale kto go dziś czyta? Dobrze, że odkopujemy. I nie smuć się! Jesień - fotel, grzaniec, książka... Tak pięknie pomarzyć.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie jeszcze nie pora na grzańca, lato, za oknami słońce. :-))
    No masz ci babo placek - nie znam Goetla :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaglądam w katalogi moich bibliotek. Znalazłam dwie książki - Kar-chat i Cyklon :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie znowu komuś chodziło o to, żeby go nie znać. Ja usłyszałam pierwszy raz z "Erraty do biografii". Drugie spotkanie to odkrycie grobów katyńskich. Teraz czas na spotkanie literackie i wspomnienia ze Wschodu. Mam cztery książki. Jeszcze tylko trochę czasu i po wszystkim.
    Lato? Jakie lato? 5 stopni na termometrze, katary, chrypki... Bez grzańca ani rusz.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pięknie siedzimy razem! Wzięłam z półki: "Przez płonący Wschód", "Patrząc wstecz" i "Nie warto być małym". No to trzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z bibliotek naziemnych - miejskiej i pedagogicznej. :-)
    Nie wytrzymałam i wzięłam sobie "Cyklon" z podaj.net za punkty sprezentowane przez portal.

    OdpowiedzUsuń
  7. Również czytałam tę książkę Bobkowskiego i przytoczony cytat dobrze zapamiętałam. A koty...Bobkowski ma takie świetne zdjęcie z nimi :)
    A u mnie na półce oczekują "Szkice piórkiem" :)
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  8. @the_book. Oj, zazdroszczę Ci "Szkiców..." W bibliotece mojej nie mają a w księgarniach "trochę" drogo.
    To kocie zdjęcie widziałam, cudne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cena faktycznie zaporowa, ale sprzedałam inne książki, aby uzbierać na "Szkice..." :)
    Serdeczności
    PS A fotka z kotami cudna.Również pokusiłam się o umieszczenie jej na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Szkice piórkiem" za mną:


    http://wizjalokalna.wordpress.com/2011/10/09/andrzej-bobkowski-szkice-piorkiem/

    Na tyle mnie ich lektura wciągnęła, że z zainteresowaniem także sięgnę po ten dziennik Bobkowskiego. Ciekawi mnie to, jak sobie tam poradził w tej Gwatemali.
    Podobno ciekawe są także jego listy, jakie stamtąd pisał.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten człowiek radził sobie wszędzie. Listów nie znam, nie znam "Szkiców". Może poznam.

    OdpowiedzUsuń

"Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje" - Menander